Zajęcie

Jestem wędrownym nauczycielem. Podróżuję po Polsce z lekcjami. W cztery dni cztery lekcje.

25.10.2011

Czyta się kilka minut

Nie wystawiam ocen. Uczniowie siedzą cicho albo się odzywają, kiedy chcą. Nie sprawdzam obecności; nie wiem, kim są słuchacze i dlaczego przyszli ci, a nie inni. Dla wszystkich mam jedną nowinę: te lekcje na nic się wam nie przydadzą. To próba bezinteresownej lektury. Jeśli czegoś chcę was nauczyć, to właśnie takiego bezinteresownego otwarcia na tekst. Na głos autora. Na słowo jako takie.

"Muzyka środka" Marcina Świetlickiego obok "Głosów biednych ludzi" Czesława Miłosza. Wiersze Wisławy Szymborskiej z opublikowanego ćwierć wieku temu zbioru "Ludzie na moście" i wiersze Julii Hartwig z trafiającego właśnie do księgarń tomu "Gorzkie żale". Tak się jakoś zaproponowało, myśląc o tym, że sztuka interpretacji ma w tej chwili w szkole ciężki żywot. Narzędziownia jest uboga, praktyka rzadka i powierzchowna. Szkoła ma dziś zamontowany licznik: do egzaminu gimnazjalnego tyle, do matury tyle. Ten, kto wczytuje się w wiersz, traci cenny czas. "Czy zgodziłby się pan, żeby jakiś pana utwór trafił do podręcznika?", zapytał ktoś w Olsztynie. "To zależy od pytań, jakie znalazłyby się pod spodem". Pytania mogą infantylizować akt lektury. Nawet te poważnie brzmiące pytania. Czasem lepiej zapytać prosto: kto mówi do nas w tym wierszu, jakie słowa wybiera, jaki efekt uzyskuje. Proste pytania otwierają oczy.

Poeci bronią się przed traktowaniem ich pracy jako czegoś nadzwyczajnego. Nie wszyscy, to prawda, ale jednak większość. W każdym razie większość tych, o których warto mówić. "Ludzi na moście" otwiera wspaniały wiersz "Trema". Spotkanie z poetką anonsuje kunsztownie wykonany afisz, "na podium czyha już stoliczek (...) na złoconych nóżkach", "na stoliczku kopci się lichtarzyk", w tle kurtyna bordo "z fioletowymi frędzlami". Sala tak przygotowana, że wypadałoby "raczej wefrunąć niż wejść", i raczej boso niż w nieefektownych "butach z Chełmka". "Będę musiała przy świecach / czytać to, co pisałam przy zwykłej żarówce", martwi się poetka. Podobno Szymborska rzeczywiście nie lubi tego typu scenografii. Opowiadano mi, że z zasady niechętna wieczorkom poetyckim, dała się kiedyś przekonać, bo organizatorzy (było to bodaj w Willi Decjusza) obiecali: żadnych świec. I akurat w ten wieczór trzasnął prąd w całej okolicy i trzeba było czytać przy lichtarzyku...

A Świetlicki? Dlaczego woli melorecytować z zespołem niż czytać z książeczki? Z powodu chorobliwej nieśmiałości? A może dlatego, żeby się porozumiewać na własnych warunkach? W dodatku w książkach daje nie tylko rzeczy skończone, świetne, ale i "śmieci", nierozwinięte pomysły. Bo (rozmawialiśmy o tym kiedyś) nie lubi, żeby książka brzmiała zbyt czysto. "Dba o to nieformalne, nieforemne państwo" wierszy. Stara się, "żeby mu nie wymarzły". Ale nie celebruje. Albo celebruje bardziej powszednio.

"Zostają po poetach nie ostygłe wiersze", pisze Julia Hartwig, "na pobojowiskach bitew przegranych ze sobą / ciała wierszy kalekie marzą o wskrzeszeniu". Sukces w poezji to rzecz mocno niepewna, wiara w zmartwychwstanie tu - bardziej niż gdziekolwiek - zagrożona rozpaczą. Poeta z siebie zadowolony - byłby to widok dziwny, nawet gorszący. Co nie oznacza, że niemożliwy jest spokój: powtarzane z uporem wyznanie wiary w poezję, sztukę robi wrażenie nawet na tych młodych, którzy mogliby być prawnuczkami i prawnukami poetki. Poezja, "bezbronna wobec świata", nie jest przecież zupełnie rozbrojona. Życie też jest bezbronne, a można w nie wierzyć.

Jestem wędrownym nauczycielem. Jeżdżę, gdzie mnie zaproszą, i czytam wiersze, jakie sobie wybiorą. To jest zwykła praca. Moje zwykłe zajęcie. Potem wracam do domu, siadam, sam coś zapisuję. Zamykam oczy, widzę pochylony nad stawem psi pysk. Widzę przesuwającą się pod powierzchnią rybę. Jeden liść opada, drugi, z głębi wody, zbliża się, by się z nim połączyć.

Wojciech Bonowicz poprowadził "Lekcje czytania":

18 października w Zespole Szkół Salezjańskich w Łodzi,

19 października w II Prywatnym LO w Kętrzynie,

20 października w Warmińsko-Mazurskiej Bibliotece Pedagogicznej w Olsztynie,

21 października w I LO w Giżycku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2011