Za parytetem

Na odbywającym się trzy tygodnie temu Kongresie Kobiet pojawił się postulat wprowadzenia do ordynacji wyborczej tzw. kwot, czyli zagwarantowanej dla kobiet liczby miejsc na listach wyborczych (np. 40% kobiet wobec 60% mężczyzn). Inną - nieco radykalniejszą - wersją tego pomysłu jest parytet, czyli równy podział miejsc.

14.07.2009

Czyta się kilka minut

Kwestia parytetu powraca od kilku lat, budząc rozmaite reakcje. Tym, co wyróżnia obecną dyskusję, jest fakt, że po raz pierwszy tak wielki odsetek społeczeństwa (ponad 60%) i polityków deklaruje poparcie dla regulacji gwarantującej równouprawnienie wyborcze. Na tle tego entuzjazmu społecznego wyraźniej brzmią głosy krytyczne, tym bardziej że niektóre z nich wypowiadane są przez kobiety. Według sygnatariuszek listu otwartego, który oprotestowuje ten pomysł, parytet sankcjonuje nierówności społeczne, dowodzi, że kobiety bez pomocy ustaw nie poradzą sobie ani w polityce, ani w innych sferach życia publicznego. Autorki zaznaczają przy tym, że dyskryminacja jest w Polsce ciągle obecna, jednak należy z nią walczyć innymi środkami. Niestety nie proponują żadnych alternatywnych rozwiązań.

Uważam, że parytet w żadnym razie nie sankcjonuje nierówności, lecz zwraca uwagę społeczną na poważny problem, z którym jak do tej pory nie uporaliśmy się ani kulturowo, ani politycznie. Mimo zapisów konstytucyjnych o równości wszystkich obywateli, mamy w Polsce głęboko zakorzeniony szowinizm, który zamyka kobietom - często lepiej wykształconym i przygotowanym do pełnienia funkcji publicznych - drogę do kariery politycznej (i nie tylko). Krytycy podkreślają, że dyskryminacja ma źródło nie w polityce, lecz w tradycyjnej strukturze polskiego społeczeństwa, dlatego parytet jest środkiem zastępczym, który zamiast leczyć, jedynie miejscowo znieczula. Nie przemawia do mnie ten argument. Dzięki temu, że parytet dotyczy właśnie sfery politycznej, która koncentruje uwagę społeczną, może być doskonałym narzędziem walki o równouprawnienie. Jako fakt prawno-polityczny będzie oddziaływał na świadomość obywateli i stanie się jednym z czynników wpływających na zmianę tradycyjnych wyobrażeń na temat podziału ról społecznych.

Warto zaznaczyć, że wprowadzenie parytetu nie narzuca wyborcom - jak sugerują jego przeciwnicy - obowiązku wybierania określonej płci, lecz zobowiązuje partie polityczne do stworzenia odpowiednich warunków wszystkim, którzy chcą ubiegać się o miejsce w ławach sejmowych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2009