Z Tołstojem w bunkrze

Gdy zginął – w czerwcu 1950 r., otoczony przez Sowietów w podziemnym bunkrze, którego lokalizację wydał rodak-zdrajca – miał dopiero 25 lat.

01.04.2013

Czyta się kilka minut

Lionginas Baliukevičius / FOT. WIKIPEDIA.LT
Lionginas Baliukevičius / FOT. WIKIPEDIA.LT

Ale już wtedy był jednym z najbardziej znanych na Litwie partyzantów. Dziś historycy uważają go za jeden z ideowych filarów antysowieckiego podziemia, które na Litwie, w 1944 r. zajętej (znów) przez ZSRR, utrzymało się prawie przez dekadę.

Stało się tak dlatego, gdyż Lionginas Baliukevičius, ps. „Dzūkas”, był nie tylko żołnierzem – przez ostatni rok życia komendantem oddziałów leśnych w okręgu „Dainava” – ale zwłaszcza podziemnym dziennikarzem i wydawcą. Rzadko brał udział w akcjach zbrojnych. Przenosząc się nieustannie do kolejnych bunkrów (budowanych w lasach lub wsiach, u chłopów wspierających podziemie), żyjąc w nich „jak mnich” (jak notował) wraz z kilkoma tylko kolegami, pisał artykuły do podziemnej prasy (informacji dostarczało zagraniczne radio i łącznicy), którą potem sam drukował. Mimo ekstremalnie trudnych warunków, wydawał kilka tytułów, kolportowanych w litewskim podziemiu; w jego gazetach ukazywały się też wiersze.

A przy tym miał Baliukevičius talent literacki i wyjątkową wrażliwość. Pisarski samouk, edukację skończył na liceum, studiował tylko rok (medycynę w Kownie) – aby w 1944 r. zgłosić się jak tysiące innych do powstającego zalążka litewskiej armii u boku Niemiec (później napisze, że Litwinów „wykorzystali i oszukali” wszyscy, a zwłaszcza Sowieci i Niemcy). Trafił do sowieckiej niewoli i do kopalń na Ukrainie; uciekł i dotarł do domu, by stwierdzić, że jedyne wyjście to zejść do podziemia; alternatywą była śmierć, w najlepszym razie łagier lub zdrada.

Dowódcy szybko dostrzegli Baliukevičiusa i uczynili go odpowiedzialnym za podziemną prasę. Wtedy, po 1945 r., przez leśne oddziały na Litwie przewinęło się 30 tys. ludzi; kolejne dziesiątki tysięcy stanowiły ich zaplecze. Represje sowieckie były straszne. Stosując odpowiedzialność zbiorową, wywożono całe rodziny partyzantów – w tym matkę i wuja „Dzūkasa” (ojciec już nie żył). Do lasu poszedł też jego młodszy o trzy lata brat Kostas (zginął w 1951 r.). Łącznie do więzień, łagrów lub na zsyłkę trafiło po 1945 r. ćwierć miliona Litwinów. Kraj przeorano, przemielono, zsowietyzowano...

O talentach dziennikarskich Baliukevičiusa, który w wolnych chwilach w bunkrze zachwycał się Tołstojem – a także o jego trzeźwym umyśle politycznym, realnie oceniającym sytuację Litwy, podobnie jak Polska opuszczonej przez Zachód – możemy przekonać się, czytając dziś jego dziennik. Prowadził go systematycznie aż do śmierci. Zachowała się tylko część (lata 1948-49). I tak cudem: większość znalezionych w bunkrze notatek „Dzūkasa” Sowieci zniszczyli, ale fragmenty włączyli do jego akt. Dziennik leżał 40 lat w wileńskim KGB, a gdy Litwa odzyskała niepodległość, znów ocalał (KGB zniszczyła część swych litewskich archiwów). Został opublikowany – choć „Dzūkas” prosił w nim, by w razie jego śmierci notatki zniszczyć.

Można jednak zrozumieć tych, którzy złamali jego wolę: dziennik „Dzūkasa” to świadectwo wyjątkowe. Pokazuje coś, czego w inny sposób nie da się odtworzyć: myślenie człowieka, który zdecydował się na beznadziejną walkę, jego motywy, nadzieje, a także chwile depresji, z czasem coraz częstsze. Świadectwo wyjątkowe również dlatego, że w całej Europie Środkowej takich dzienników – prowadzonych na bieżąco w podziemiu po 1945 r. – jest dziś tylko kilka. W Polsce dwa: Zdzisława Brońskiego, ps. „Uskok” i Edmunda Taraszkiewicza, ps. „Żelazny”.

Tymczasem rekonstruowanie losów ludzi, którzy wtedy walczyli nadal zbrojnie z Sowietami i rodzimymi komunistami, zwłaszcza ludzi z drugiego szeregu, jest dziś bardzo trudne. Przypomina układanie zdekompletowanych puzzli. Albo historyczne śledztwo, gdzie weryfikować trzeba i wspomnienia nielicznych już świadków (większość odeszła, nie zostawiając relacji), i dokumenty, sporządzane przecież przez wroga.

Wydany po polsku dziennik „Dzūkasa” jest jedną z kilku opublikowanych ostatnio i godnych polecenia książek o „wojnie po wojnie”, która toczyła się po 1945 r. nie tylko w Polsce. W formie bardziej przystępnej opowiada o tym historyk Joanna Wieliczka-Szarkowa: jej książka to 33 portrety ludzi z polskiego podziemia, napisane w konwencji reportażu. A także Ośrodek „Karta”: wydał on „kolaż”, złożony z fragmentów wspomnień, dokumentów itd. (brakuje tylko zdjęć, które świetnie uzupełniały tekst w takich publikacjach „Karty” o 1920 r. czy Solidarności).

Z kolei naukowy charakter mają dwie antologie o podziemiu w Polsce, krajach bałtyckich i na Ukrainie. Pierwsza, przygotowana przez historyków Muzeum II Wojny Światowej, porównuje te kraje, szuka podobieństw i różnic. Druga, której autorami są historycy związani z IPN, zajmuje się problemem bardziej szczegółowym: „amnestiami” ogłaszanymi przez władze komunistyczne. Cudzysłów jest o tyle konieczny, że charakter tych aktów, wydawanych przez władze pozbawione legitymizacji prawnej i społecznej zakładał, że ci, którzy z nich skorzystają, mają na sumieniu jakąś „winę”. Przy czym za „winę” uznawano też działalność w AK za... okupacji niemieckiej.

„Huk armatni rozchodzi się echem po dolinach Niemna. Komuchy nie śpią. Jak przyjemnie byłoby słyszeć ten huk zbliżający się z Zachodu...” – notował „Dzūkas” na rok przed śmiercią. I dalej: „Duszę przygniotło jakieś brzemię, jakby z krwią zrosła się melancholia. Ciężko wzdychając, pragnę to wszystko zrzucić, ale to niemożliwe. Przez sześć lat ta melancholia zrosła się z każdą cząstką mojego serca...”.


J. Wieliczka-Szarkowa „Żołnierze wyklęci”, Wydawnictwo AA.

„Wyklęci. Podziemie zbrojne 1944–1963”, wyd. KARTA i Fundacja Niepodległości.

L. Baliukevičius „Dziennik partyzanta »Dzūkasa«”, wyd. IPN.

„Komunistyczne amnestie lat 1945–1947”, pod red. W.J. Muszyńskiego, wyd. IPN.

G. Motyka, R. Wnuk, T. Stryjek, A.F. Baran „Wojna po wojnie. Antysowieckie podziemie w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1944–1953”, wyd. Muzeum II Wojny Światowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2013