Z latarnią w ręku

20.07.2003

Czyta się kilka minut

Seamus Heaney: ŚWIATŁO ELEKTRYCZNE - rzadko się zdarza, by nowa książka obcego poety doczekała się tak szybko prezentacji po polsku. Ale też irlandzkiego noblistę Seamusa Heaneya łączą z Polską więzy przyjaźni, a jego wiersze znane były u nas na długo przed decyzją podjętą w 1995 roku przez sztokholmskie jury, przede wszystkim za sprawą dwóch tłumaczy: Piotra Sommera i Stanisława Barańczaka. Barańczak opublikował dwa zbiory swoich przekładów z Heaneya: „44 wiersze” (1994) i „Ciągnąc dalej” (1996). Teraz dał nam obszerny wybór z jego najnowszego tomu, który w oryginale ukazał się w 2001 roku. A wybór ten, razem z tomem esejów Irlandczyka zatytułowanym „Znalezione-przywłaszczone”, wydano w przeddzień kolejnej wizyty Heaneya w Polsce.

Na scenę wpada susem, skomląc, Owen Kelly,

Z zaciętą w złym zamiarze szczęką; w oku - obłęd,

W karku, w barach, rozrosłych jak u wszystkich miotaczy kulą

Wciąż jeszcze coś z uczniaka.

Wiązka twardych drągów,

Kiedy ją zwalił z grzbietu na początku sceny,

Podniosła z desek kłąb kurzu; pięści jak para rzep Wystawały z rękawów rozdartej kapoty z brezentu.

Nie, nie zapomnę: Owen, jego Kaliban ze Sperrins,

Jego Szekspir z kartoflisk, w zapaskę składane słowa

Pazurami / Ryć będę z ziemi fistaszki dla ciebie.

To wspomnienie szkolnego przedstawienia „Burzy” otwiera wiersz „Imiona rzeczywiste” - wersy Szekspira towarzyszą w nim ewokacji świata, w który zostaliśmy kiedyś, w dzieciństwie, wtrąceni i którego prawdziwe zobaczenie jest sprawą tyleż wrażliwości naszych zmysłów, co tajemnicy sztuki.

Słowa - główki szpilek

Wetkniętych w grubą, gęstą czerń wszechświata.

Jedna linijka, dana, by wtórować linii

Życia. Czasami było tak, jakby jakaś szczelina

Otwarła się na scenę przewidzianą, na twój w niej udział

Jak to perpetuum iskier, spiralą rwące się wzwyż

Z komina MacNicholla:

szedłem właśnie podwórzem, kiedy Ujrzałem ów wir iskier, ten jeden jedyny raz,

Ja, dziecko w świecie, zanurzone w nim po same oczy,

Zbudzone, idące dokądś, w ciemnej zimą godzinie dojarek,

Z dłonią w jej dłoni, w dłoni kogoś z latarnią w ręku.

Pejzaże i sceny dzieciństwa - „pokój, z którego ja i cała reszta wyszliśmy na świat”; okonie zmagające się z czystym nurtem rzeki Bann; „nasza / kuchnia i z jej sufitu zwisający lep, / Z daleka - struga miodu, z bliska - stryczek mordu...” - splatają się z reminiscencjami lektur i kulturowymi aluzjami. Jak w opowieści o doktorze Kerli-nie, położniku, która przemienia się w inicjacyjny traktat o tajemnicy narodzin. A w wierszu „Świat znany”, którego punktem wyjścia i ramą jest na poły satyryczne wspomnienie z roku 1978 o podróży do Macedonii na festiwal poetycki w Strudze, ciąg kunsztownych skojarzeń prowadzi nas ku bardzo współczesnemu obrazowi drogi zapełnionej uchodźcami. „Dawne poczucie, że jakaś nieprzenikniona tragedia / Toczy się stale, co dzień, na samym skraju zwykłości - nie opuściło mnie do dziś, ani na chwilę...” - pisze Heaney. (Wydawnictwo Znak, Kraków 2003, s. 54. W „Świetle elektrycznym” znalazł się też pośmiertny hołd Josifowi Brodskiemu, nawiązujący formą do wiersza, jakim w 1939 roku W.H. Auden żegnał wielkiego irlandzkiego poetę Williama Butlera Yeatsa, i inne pożegnanie - Zbigniewa Herberta.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2003