Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Można się… wdrożyć, zadać sobie wysiłek, a wysiłek jest ważny. Oczywiście, są różne rodzaje wyzwań, na przykład mam przyjaciela, który jest ultra, a ja nigdy powyżej maratonu nie doskoczyłem. Chylę więc czoło przed Małgorzatą Lebdą, która teraz jest w połowie swojej trasy. Od źródeł do ujścia Wisły. Biegiem. Dzień po dniu. 1100 km. Ultra, nie ma co, naprawdę ultra. Biegnie poetka, która to wszystko wspaniale opisuje (można sobie znaleźć), więc ja nie muszę. Są też fotografie, dużo, i to frapujących, wykonanych przez Rafała Siderskiego. Po co to wszystko? W obronie Wisły przed zakusami betonujących ponurych żniwiarzy od „drogi wodnej E-40”, która naturę wykończy. Ale też żeby się dowiedzieć o sobie, o świecie, o rzece, co to stuprocentowo nasza, polska od początku do końca (od niedawna, ale zawsze).
Dlaczego tzw. media masowego rażenia nie nagłaśniają kalokagatii? Dlaczego ludzi pasie się bzdurami, zamiast porozmawiać z Małgorzatą Lebdą? Gdzie są wszystkie telewizje śniadaniowe Imperium Lechitów? Czy Małgorzata Lebda może dać ludziom do myślenia? Wskakuję teraz w nie swoje buty biegowe, próbując wtłoczyć poetkę na czerwony dywan, ustawić „na ściance”, oślepić serią fleszświateł, pewnie ona tego nie chce wcale, ona chce odpocząć w kamperze i poczytać książkę, zamiast odpowiadać na niezbyt rezolutne pytania… Ale nie zmienia to faktu, że coś jest ze światem fundamentalnie nie tak, że nikt nie da poetce-ultramaratonce możliwości powiedzenia wielkiego „nie”.
Ludzie, którzy delektują się poezją, i tak zawsze mogliby powiedzieć, że czytali i biegali, zanim się to zrobiło modne. Zawsze można dołączyć do tych, którzy byli na pierwszym koncercie Can w Kolonii, kupili płytę Velvet Underground, znali Captaina Beefhearta, kiedy jeszcze sprzedawał odkurzacze.
A ja dowiedziałem się o Małgorzacie Lebdzie, zanim dobiegła do celu. ©
Małgorzata Lebda, poetka: Trening siłowy i joga są momentami, w których mogę fizycznie zbalansować to, co dzieje się w głowie.