Byłam przy początku i końcu
Małgorzata Lebda, poetka: Kiedyś tata wrócił z pasieki i powiedział, że nie ma pszczół. W domu zapanowała żałoba. Nie mówiło się „zwierzę zdechło”, tylko „zmarło” albo „odeszło”.
MAŁGORZATA LEBDA: Pierwsze kroki skieruję w Beskid Sądecki. Mam tam trasę, która pozwala mi na pięć, sześć godzin biegu w potężnym lesie. Bez ludzi.
Teraz wydaje się szczególnie ważna. Jakimś ukojeniem w tym przymusowym zamknięciu staje się dla mnie praca przy roślinach doniczkowych, których mam w mieszkaniu około setki. Obserwowanie ich wzrostu, delikatnych poruszeń. Tego, w jaki sposób układa się ze światłem maranta czy co ile dni monstera adansonii wypuszcza nowy liść. Gdybym była w akademickim, towarzyskim i literackim biegu, te rzeczy by mi umykały. Izolacja pozwala być uważniejszym, choć bardzo chcę już wyjść. Ten domowy ogród botaniczny zastępuje mi doświadczanie lasu. I nawet tu muszę wrócić do...
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]