Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trudno nawet udawać, że obóz władzy cokolwiek w tej sprawie konsultuje. Obecny na spotkaniu wicepremier Jarosław Gowin skorzystał z pretekstu, że jako minister nauki jest nadzorcą PAN, dzięki czemu mógł puścić oko do części elektoratu, ale zarazem nie wyłamać się z dyscypliny narzuconej mu przez starszych braci z PiS.
A dyscyplina pozostaje żelazna, choć tym razem Kaczyński, Ziobro i spółka mają naprzeciw siebie nie tylko protesty organizacji sędziowskich i opinii publicznej, ale konkretny opór organów sądowniczych, skutkujący faktami prawnymi. Niedawne orzeczenia SN dyskwalifikujące nowo utworzoną Izbę Dyscyplinarną SN oraz podważające prawomocność powołań sędziów przez Krajową Radę Sądownictwa w obecnym kształcie zostały zignorowane lub podważone przez ministra sprawiedliwości, Trybunał Konstytucyjny, a także samą KRS (w ubiegłym tygodniu rekomendowała prezydentowi nominacje nowych członków Izby Dyscyplinarnej SN).
Równocześnie prezydent dostał na biurko tzw. ustawę kagańcową i w trakcie spotkania z przedstawicielami opozycji nie wykazywał wątpliwości, czy zamierza ją wkrótce podpisać.
Unijna komisarz odpowiedzialna m.in. za kwestie sprawiedliwości Věra Jourová odwiedziła Warszawę i przynajmniej została przyjęta przez Zbigniewa Ziobrę (na zdjęciu), ale dla władzy była to tylko okazja, żeby powtórzyć argumenty w rodzaju „w Niemczech istnieją podobne rozwiązania”.
Kolejny tydzień trwała więc próba sił bez żadnych widoków na przełom. ©℗
Czytaj także: Andrzej Stankiewicz: Jeden kraj, dwa systemy