Wujek Andrzej

Kilka lat temu odwiedziłem go w szpitalu. Opowiadał o swoim dzieciństwie, młodości, latach studiów.

10.03.2014

Czyta się kilka minut

W Jurgowie, skąd pochodził, najbardziej ceniono pracowitość. Jakiś chłop – nie pamiętam, czy w wypadku, czy wskutek paraliżu – stracił władzę w nogach. Mimo to chwytał się każdej roboty, którą był w stanie wykonać: zadawał zwierzętom, strugał ostrewki. Mówiono z szacunkiem: „Nogi stracieł, ale jeszcze robi”.
Ojciec Andrzeja, Wojciech Chowaniec, kurzył cygarety. Ale że szkoda mu było na nie czasu w ciągu dnia, kiedy pracował, więc kurzył je dopiero nocą, w łóżku. Aby nie zaprószyć ognia, trzymał na podołku miednicę i do niej strzepywał popiół. Nieraz tak zasypiał: na siedząco, z lufką w ręce i miednicą między nogami.
Andrzej wspominał, jak kiedyś w czasie studiów przyjechał do rodziców na ferie. Podróż z Krakowa strasznie się dłużyła: pociąg dojeżdżał do Nowego Targu, potem trzeba było iść piechotą. Dotarł do domu zmordowany i głodny. Wchodzi do izby, ojciec tylko na niego spojrzał: „Eee, dobrze żeś przyjechoł, mam dla ciebie robotę”. „To było całe powitanie”, śmiał się Andrzej.
Ponieważ był wysoki, dobrze zbudowany, w liceum (początek lat 50.) namawiano go, żeby wstąpił do milicji. Szkołę regularnie odwiedzali „urzędnicy”, którzy z upatrzonymi chłopakami odbywali rozmowy na ten temat. Prośbą i groźbą starali się złamać ich opór; zdarzało się, że nieszczęśnikom kazali stać przez długie minuty na deszczu ze śniegiem. W końcu wezwali rodziców. Opowiadali im długo i barwnie, jaka znakomita przyszłość czeka syna w szkole oficerskiej. „Cymu sie nie godzis?”, spytał ojciec Andrzeja. „Dy to dobro skoła”. „Ale sie modlić nie pozwolom”, odpowiedział Andrzej. Ojciec skinął głową, nie było tematu.
Andrzej został nauczycielem i przewodnikiem, kierował szkołami powszechnymi w Dursztynie i Rogoźniku, gdzie się ożenił i gdzie do końca życia mieszkał. Poznałem go, kiedy ruszyłem na Podhale zbierać materiały do biografii ks. Józefa Tischnera. Byli kuzynami. Tischner lubił wpadać do Rogoźnika, żeby pogadać i zjeść najlepsze pierogi z jagodami, które robiła żona Andrzeja, Irena. „Siedzieliśmy raz przy kolacji i ja się Józka spytałem, czy mu nie żal, że nie został biskupem. A on poważnie: »Jakby mnie zrobili biskupem, to by mi popsuli całą robotę«”.
Z czasem zacząłem do niego mówić „wujku”. Jego córki, Lucyna i Renata, postanowiły, że mnie „adoptują”. Nigdy nie miały brata, ja też zawsze tęskniłem za siostrą. Teraz mam dwie, a takie fajnie, iż chwilami wydaje mi się, że cztery.
Andrzej, tak jak jego ojciec, źle znosił bezczynność. Kiedy z powodów zdrowotnych nie mógł przebywać na słońcu, jeden z kuzynów załatwił mu maszynę do zgrzewania folii, żeby mógł pracować w piwnicy. W ostatniej chorobie cierpliwie znosił ból i inne niedogodności, ale przeciwko bezczynności się buntował. Do końca czytał, zbierał informacje z historii rodziny i regionu. Ostatni obrazek, jaki mam przed oczami: wujek kręci na rowerku, w telewizji skacze Kamil Stoch, na szafce przy łóżku leży otwarta książka.
Niebo Andrzeja na pewno będzie pracowite. Nie wyobrażam sobie, żeby mógł być bez zajęcia człowiek, który całe życie musiał mieć zajęcie. Kiedy myślę o jego drodze na tamten świat, widzę, jak zmordowany staje przed bramą niebieską, puka w nią, otwiera, rozgląda się – i wtedy z głębi rozlega się głos Ojca: „Dobrze, Andrzej, żeś przyszedł, mam dla ciebie robotę”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2014