Wolny w niewoli

Był pisarzem, publicystą i opozycjonistą, współtwórcą Solidarności. A także intelektualnym liderem ruchu kaszubskiego i jego autorytetem. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, którego był inicjatorem, ogłosiło rok 2009 "Rokiem Bądkowskiego".

01.12.2009

Czyta się kilka minut

Bronisław Geremek i Lech Bądkowski, I Krajowy Zjazd Delegatów Solidarności, Gdańsk, 28 września 1981 r. / fot. Stefan Kraszewski, caf, pap /
Bronisław Geremek i Lech Bądkowski, I Krajowy Zjazd Delegatów Solidarności, Gdańsk, 28 września 1981 r. / fot. Stefan Kraszewski, caf, pap /

Na Pomorzu pamięć o nim pozostaje żywa, w reszcie kraju jest zapomniany. Niesłusznie: Lech Bądkowski powinien zajmować wybitne miejsce w galerii prekursorów naszej niepodległości. I choć był człowiekiem wielu talentów, największym jego powołaniem była polityka. W wolnej Polsce byłby zapewne mężem stanu. Ale tę rolę mógł pełnić krótko: od sierpnia 1980 r. do stanu wojennego; kontynuowanie jej uniemożliwiła choroba. Przez większość życia swe powołanie musiał realizować w formach zastępczych: jako pisarz, publicysta, a zwłaszcza autorytet środowiskowy, przygotowujący ludzi do działalności publicznej. Środowiska Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Ruchu Młodej Polski i gdańskich liberałów zawdzięczają mu wiele.

Tożsamość polska i pomorska

Urodził się w Toruniu w 1920 r. Data i miejsce określiły jego tożsamość: Toruń, stolica województwa pomorskiego, i pochodzenie z zasiedziałej pomorskiej rodziny kształtowały jego przywiązanie do regionu (w jego historycznych granicach) i przekonanie, że patriotyzm powinien być budowany na utożsamieniu się jednostki z "małymi ojczyznami", stanowiącymi naturalne wspólnoty. Do II Rzeczypospolitej miał ambiwalentny stosunek: drażniła go centralizacyjna strategia Warszawy, traktującej z nieufnością Pomorzan, i niefortunna polityka wobec mniejszości narodowych; czuł gorycz z powodu nieprzygotowania państwa i społeczeństwa na wojnę 1939 r. Ale był przykładem potwierdzającym tezę, jak wielką rolę spełniło Międzywojnie, w tym szkoła, formując pokolenie w naturalny sposób patriotyczne i zdolne do służby ojczyźnie.

Także on wziął udział w kampanii wrześniowej, a potem przedarł się na Zachód. Walczył pod Narwikiem; dostał Virtuti Militari. Pobyt w Wielkiej Brytanii przyniósł mu znajomość brytyjskiej kultury; w sposobie bycia miał coś z brytyjskiego gentlemana. Tam też napisał w 1944 r. zaskakująco dojrzałą jak na 24-letniego autora pracę "Pomorska myśl polityczna", której przesłaniu - budowie silnego Pomorza w ramach zdecentralizowanej Rzeczypospolitej, opierającej się na energii "małych ojczyzn" - był wierny do końca życia.

W 1946 r. podjął decyzję o powrocie - przekonany, że losy Polski będą się rozstrzygać w kraju - i zamieszkał w Gdańsku. Pracował jako dziennikarz, zaczął karierę literacką. Na fali październikowej "odwilży" doprowadził do zarejestrowania Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, jako przewodniczący jego komitetu założycielskiego. Już wtedy był na Pomorzu Gdańskim autorytetem.

Jak być wolnym

Postawę Bądkowskiego między rokiem 1956 a połową lat 70., gdy zaczęła kształtować się jawna opozycja, można określić jako postawę niezależnego człowieka w niedemokratycznym państwie. Dawał jej wyraz na forum Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i Związku Literatów Polskich. Nie była to jeszcze postawa systematycznie opozycyjna, ale już niezależna i obywatelska. Traktował PRL jako państwo niesuwerenne, w ideologicznym kostiumie, ale polskie. Gdy widział możliwość pozyskania jego przedstawicieli do idei umożliwiającej pracę organiczną lub poszerzenie obszaru niezależnej aktywności, czynił to.

Jednak gdy jego pojmowanie dobra publicznego wymagało głosu krytycznego wobec władz, decydował się na gesty już opozycyjne. Takimi były protest przeciw represjonowaniu sygnatariuszy "Listu 34" w 1964 r., oświadczenie złożone wspólnie z Różą Ostrowską i Franciszkiem Fenikowskim solidaryzujące się z rezolucją warszawskiego oddziału ZLP i stanowiskiem gdańskich studentów w marcu 1968 r. czy indywidualny protest przeciw zmianom w konstytucji PRL, złożony w lutym 1976 r.

Po tym ostatnim kontakt z nim nawiązał Bogdan Borusewicz i środowisko młodzieży, które niebawem zacznie wydawać poza cenzurą pismo "Bratniak" i założy Ruch Młodej Polski. I tak w drugiej połowie lat 70. Bądkowski, coraz bardziej krytyczny wobec władz, wybrał drogę opozycji demokratycznej.

Wizja nowej Polski

Także w Trójmieście opozycję tworzyli głównie ludzie młodzi. On był najbardziej znaczącą postacią starszego pokolenia, która swym autorytetem wsparła młodą opozycję. Bliskie więzy zawiązały się między nim a środowiskiem przyszłego RMP: zamieszczał teksty w "Bratniaku", recenzował kolejne numery na spotkaniach ze mną i redakcją, zachęcał do samodzielnej pracy intelektualnej, przestrzegał przed egzaltacją i frustracją.

Stosunek Bądkowskiego do nas był świadectwem jego otwartości. My szukaliśmy inspiracji w "przefiltrowanym" dziedzictwie obozu narodowego. On, doceniając rolę endecji w kształtowaniu nowoczesnego narodu na przełomie XIX i XX w. oraz w II Rzeczypospolitej, był daleki od nacjonalizmu. Przede wszystkim był polskim państwowcem i regionalistą pomorskim. My, ukształtowani głównie w duszpasterstwach akademickich, odwoływaliśmy się do wartości chrześcijańskich i podkreślaliśmy narodową rolę Kościoła w Polsce. On, szanując Kościół jako instytucję, nie krył swego agnostycyzmu. Bliskość powstała mimo tych różnic. Traktowaliśmy go z szacunkiem, a on udzielał nam rad, uznając naszą tożsamość ideową.

Wydawnictwo Młoda Polska opublikowało przed Sierpniem 1980 r. najpełniejszy programowy jego tekst: "Twarzą do przyszłości". Zawierał surową krytykę władzy w PRL ("nieprawej od samego początku"), a także krytyczną ocenę stanu społeczeństwa. Z nadzieją pisał o opozycji, ale przestrzegał przed doraźnością i ograniczaniem się do odrzucania systemu. Domagał się od opozycji pozytywnego programu. Sam kreślił wizję odzyskiwania przez Polskę suwerenności, rozumianej "jako uwolnienie się od wszechogarniającego dyktatu Związku Radzieckiego". Uważał, że Polacy nie powinni liczyć na Zachód, ale na własne siły i współpracę narodów Europy Środkowo--Wschodniej. Kreślił wizję ich konfederacji, obejmującej Polskę, Czechosłowację, Węgry, Litwę, a może także Łotwę i Estonię...

Rzecznik, doradca, mistrz

W sierpniu 1980 r. przekroczył bramę Stoczni z rezolucją gdańskiego oddziału ZLP (swego autorstwa) popierającą strajk. Lech Wałęsa zaproponował mu wejście do Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i funkcję rzecznika prasowego. Propozycję Bądkowski przyjął. Jako sygnatariusz Porozumienia Gdańskiego z 31 sierpnia 1980 r. był współautorem jednego z największych zwycięstw w naszej historii: utworzenia Solidarności.

Przez pierwsze miesiące był rzecznikiem gdańskiego MKZ [Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego] i członkiem jego prezydium. Prezentował wyrazistą koncepcję: uważał, że wraz z powstaniem Solidarności Polska otrzymała szansę, której nie można zmarnować, i że związek powinien się samoograniczać, unikając frontalnego starcia z władzą. Był przeciw zajmowaniu oficjalnych stanowisk w Solidarności przez działaczy KOR-u, uważając, że ich obecność będzie wykorzystywana przez władze.

Drażniła go pewność siebie wielu działaczy Solidarności, lekceważących komunistyczne władze. To stanowisko, zbliżone do zajmowanego przez warszawskich doradców Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka, powodowało, że przybywało mu przeciwników. Głównym oparciem był dla niego Wałęsa, który do Bądkowskiego odnosił się z respektem - choć ten nie był bezkrytycznym zwolennikiem Wałęsy (w 1981 r., w zbiorowej pracy "Wałęsa", w szkicu "Człowiek z czego?" Bądkowski widział w nim charyzmatycznego przywódcę i trybuna ludowego z instynktem, ale niepokoił się jego egotyzmem, zarozumiałością i brakiem pracy nad sobą; w sumie jednak oceniał, że z liderów Solidarności Wałęsa jest najwybitniejszy).

Późną jesienią 1980 r. wycofał się z funkcji w MKZ. Było to spowodowane nie tylko rozczarowaniem. Podejmował też pracę nad formowaniem pomorskiej elity politycznej i intelektualnej. Był redaktorem autonomicznej rubryki "Samorządność" w "Dzienniku Bałtyckim". Jednym z jego młodych współpracowników został Donald Tusk, za którego pośrednictwem w następnych latach Bądkowski zbliżył się do środowiska późniejszych liberałów.

Miał ambicję przekształcenia tej rubryki w tygodnik społeczno-polityczny. Dopiął swego z poparciem Wałęsy i Solidarności jesienią 1981 r., gdy ukazał się pierwszy numer "Samorządności" (nakład 250 tys. egzemplarzy). Stan wojenny położył kres tej inicjatywie.

Od końca lat 70. zmagał się z rakiem. W stanie wojennym pozostał wierny Solidarności, służył radą Wałęsie i przyjaciołom. Jego pogrzeb w 1984 r. zgromadził tysiące ludzi.

***

Lubił życie i potrafił czerpać z jego uroków, miał poczucie humoru. Jednak gdy w grę wchodziły sprawy kraju czy Pomorza, przyjmował ton powagi, nawet uroczysty. Czuło się, że ma się do czynienia z człowiekiem serio, obywatelem, choć żyjącym w państwie, którego władze pojęcie obywatelskości pozbawiły treści. I choć politykiem był krótko, odegrał inną ważną rolę: politycznego myśliciela i mistrza pomorskich elit.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2009