Wojna w Ukrainie. Azerbejdżan zakładnikiem Kremla

W dniu, w którym Rosja uznała niepodległość separatystycznych republik Doniecka i Ługańska, Azerbejdżan podpisał z nią układ „o strategicznym przymierzu”. Dwa dni później Rosja napadła na Ukrainę, sojuszniczkę Azerów.
w cyklu STRONA ŚWIATA

25.03.2022

Czyta się kilka minut

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, marzec 2022 r. Fot. AA/ABACA/Abaca/East News /
Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, marzec 2022 r. Fot. AA/ABACA/Abaca/East News /

Po rosyjskim najeździe na Ukrainę Azerbejdżan, podobnie jak jego kaukaskie sąsiadki, Gruzja i Armenia, wyjątkowo ważył słowa. Na konferencji prasowej w Moskwie po podpisaniu układu „o strategicznym przymierzu” azerbejdżański prezydent Ilham Alijew pominął milczeniem fakt, że kilka godzin wcześniej Rosja uznała niepodległość samozwańczych republik. Milczało także ministerstwo spraw zagranicznych w Baku.

Kiedy dwa dni później, 24 lutego, Rosja najechała na Ukrainę, azerbejdżański wiceminister dyplomacji Araz Azimow na posiedzeniu Rady Stałej OBWE powiedział, że Azerbejdżan opowiada się za rokowaniami i pokojowym rozstrzygnięciem rosyjsko-ukraińskiego konfliktu zgodnie z normami i zasadami prawa międzynarodowego, w tym zasadą poszanowania suwerenności państw, ich integralności terytorialnej i nienaruszalności granic. To samo, niemal słowo w słowo, powtórzył Hikmet Hadżijew, doradca prezydenta Alijewa do spraw polityki zagranicznej.

Sam Ilham Alijew w sprawie ukraińskiej wojny się nie wypowiadał, ale w dniu, w którym wybuchła, zadzwonił do Wołodymyra Zełenskiego, którego w połowie stycznia odwiedził w Kijowie jako jedyny – poza przywódcami państw bałtyckich – spośród prezydentów państw wyrosłych na gruzach Związku Radzieckiego. O telefonicznej rozmowie opowiedział Zełenski, który podziękował za solidarność i pomoc, z jaką dla napadniętej Ukrainy pospieszyli mieszkańcy Azerbejdżanu. Zaraz potem Ukrainiec ogłosił, że Ilham Alijew wraz z Recepem Tayyipem Erdoganem, prezydentem Turcji, starszej siostry Azerbejdżanu, zaoferowali usługi pośredników i mediatorów między Rosją i Ukrainą. I że Ukraina chętnie z tej oferty skorzysta (Rosja nie odpowiedziała).

Azerbejdżańskie władze starają się nie wymieniać z nazwy ani Rosji, ani Ukrainy, ale podkreślając jednoznacznie przywiązanie do zasad poszanowania integralności terytorialnej i nienaruszalności granic dają jasno do zrozumienia, że w sporze między Moskwą i Kijowem trzymają stronę Kijowa.

Nienaruszalność granic

Wspomnianym zasadom podporządkowana jest polityka zagraniczna Azerbejdżanu od pierwszych dni jego niepodległości w 1991 r. Azerowie powołują się na nie, by udaremnić uznanie secesji Górskiego Karabachu, ormiańskiej enklawy, która na początku lat 90., przy wsparciu zbrojnym Armenii, wygrała z Azerami wojnę secesyjną i ogłosiła samozwańczą niepodległość. Jesienią 2020 roku Azerowie odbili część straconych przed ponad ćwierćwieczem terytoriów, ale całego Karabachu nie udało im się zająć. Ich natarcie przerwała Rosja, która wymusiła na Armenii i Azerbejdżanie rozejm i posłała do Karabachu 2 tysiące żołnierzy jako rozjemców i strażników pokoju.

Azerbejdżan ustąpił. Nie chciał drażnić Rosji, odwiecznej sojuszniczki i protektorki Armenii i Ormian. Górski Karabach, w którym trzy czwarte ludności stanowili Ormianie, sto lat temu bolszewicy podarowali Azerbejdżanowi, chcąc zjednać sobie młodotureckich oficerów ze Stambułu i Ankary. Podobne do Karabachu enklawy zamieszkane przez mniejszości narodowe stały się dla Kremla doskonałym narzędziem nacisku, utrudniającym życie sowieckim prowincjom, które pod koniec lat 80. próbowały się wybić na niepodległość.


Wojciech Jagielski: Pamięć o ludobójczych pogromach sprzed stulecia i sąsiedztwo dawnych oprawców, Turków i Azerów, sprawiły, że swoje bezpieczeństwo Ormianie związali z Rosją. Całkowicie od niej zależni, w sprawie ukraińskiej wojny wstrzymują się od głosu.


 

Ucieczkę do wolności Gruzji hamowały Południowa Osetia i Abchazja, a Mołdawii – Naddniestrze, zamieszkane przez Słowian i stacjonujących tam rosyjskich żołnierzy. Kazachstanowi ucieczka do wolności groziła utratą całej północy kraju, zamieszkałej przez Rosjan i Słowian, a Uzbekistanowi, Kirgizji i Tadżykistanowi – spory o podzieloną między nich kotlinę Fergany. Na Litwie rolę kuli więziennej pełniła przez krótki czas mniejszość polska z Wilna i Solecznik. Karabach wiązał ręce zarówno Azerom, jak Ormianom. Rwąc się ku niepodległości i lepszej – dzięki przyjaźni z Turcją i dochodom ze sprzedaży kaspijskiej ropy – przyszłości, Azerowie musieli się liczyć z Rosją, by nie przyszło jej do głowy uznać niepodległość Karabachu albo zgodzić się, by przyłączył się do Armenii.

Dlatego przyjaźniąc się z Ukrainą, Gruzją i Mołdawią (wraz z Azerbejdżanem tworzyły nieformalne ugrupowanie GUAM; gdy przyłączał się do nich Uzbekistan – przeradzało się w GUUAM), które odmówiły do przystąpienia do powołanych przez Rosję wspólnot obronnych, politycznych i gospodarczych, Azerbejdżan dbał również o możliwie jak najlepsze relacje z Rosją. Podpisany w lutym na Kremlu układ „o strategicznym przymierzu” miał temu właśnie służyć, a Azerowie triumfowali, że po raz pierwszy tak jednoznacznie opowiadając się za zasadami poszanowania integralności terytorialnej i nienaruszalności granic, Rosja zobowiązała się, że nie uzna secesji Karabachu.

Miny zrzedły Azerom, kiedy okazało się, że dwie godziny przed podpisaniem z nimi układu „o strategicznym przymierzu” wraz z zawartymi w nim zasadami Rosja uznała secesję zbuntowanych ukraińskich prowincji, a dwa dni później napadła zbrojnie na Ukrainę.

Strategiczne przymierze

Azerbejdżańska opozycja oraz niezależni badacze i recenzenci azerbejdżańskiej polityki z Baku uważają w dodatku, że podpisany przez Ilhama Alijewa w Moskwie układ „o strategicznym przymierzu” z Rosją podporządkowuje w istocie Azerbejdżanowi Kremlowi. Układ zobowiązuje bowiem sygnatariuszy do poszanowania interesów partnerów i wspólnego stanowiska we wszystkich najważniejszych sprawach międzynarodowej polityki. Przywódcy opozycji z Baku oskarżają Ilhama Alijewa, że podpisując ten układ złożył Kremlowi zobowiązanie lojalności w ukraińskiej wojnie, która miała wkrótce wybuchnąć.


Wojciech Jagielski: Gruzja nie przyłączyła się do sankcji przeciwko Rosji, co wywołało protesty w całym kraju. Przestraszone władze poprosiły o przyjęcie do Unii Europejskiej.


 

Kolejne postanowienia układu zobowiązują jego strony do przyjścia sobie z pomocą wojskową, a także do powstrzymania się od działań, które według ich uznania przynoszą im szkodę, również gospodarczą, lub naruszają „strategiczne przymierze”. „Czy w ogóle przeczytaliście, co podpisujecie? – załamuje ręce Ali Kerimli, przywódca opozycyjnego Frontu Narodowego, który na przełomie lat 80. i 90. stał w awangardzie ruchu niepodległościowego w Azerbejdżanie. – Oddaliście Rosji prawo decydowania o tym co wolno nam robić, a czego nie”.

Sankcje, jakimi Zachód karze Rosję za napaść na Ukrainę, zakładają między innymi uniezależnienie się od dostaw surowców energetycznych z Rosji. Azerbejdżan, żyjący z wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego ze złóż pod dnem Morza Kaspijskiego, obok Kataru czy Algierii wymieniany jest wśród potencjalnych nowych dostawców. Mógłby więc zyskać gospodarczo na ukraińskiej wojnie. „A co, jeśli Rosja uzna to za naruszenie układu o przymierzu?” – pyta opozycja z Baku.

W dodatku w zeszłym roku Azerbejdżan zawarł podobny układ sojuszniczy z Turcją. Deklaracja z Szuszy (Szusza to miasto w Górskim Karabachu, odzyskane wskutek wojny z 2020 r.) również przewiduje, że Azerbejdżan będzie uzgadniał z Turcją wspólne stanowisko w najważniejszych sprawach polityki międzynarodowej, oraz że oba państwa w razie potrzeby będą udzielać sobie pomocy wojskowej. Właśnie dzięki tureckiemu wsparciu, zwłaszcza tureckim dronom, „bayraktarom”, Azerowie pobili Ormian w Karabachu. „Kto przeciwko komu będzie nam teraz słać wojska? – pyta Szahin Dżafarli, badacz lokalnej polityki. – Przed kim bronić nas będzie teraz Rosja, a przed kim Turcja? I co się stanie, jeśli interesy obu tych państw okażą się ze sobą sprzeczne?” W ukraińskiej wojnie Turcja jednoznacznie opowiedziała się po stronie Ukrainy, a tureckie „bayraktary” rozstrzeliwują rosyjskie kolumny pancerne.


Podkast Powszechny: Jak przebiegały kolorowe rewolucje? Co łączy uliczne protesty w Belgradzie, Kijowie i Tbilisi? Co łączy wyjazd Lecha Kaczyńskiego do Gruzji w 2008 r. z wizytą jego brata w Kijowie? Rozmawiają: Wojciech Jagielski i Krzysztof Story >>>


 

Władze z Baku wyjaśniają, że prace nad układem „o strategicznym przymierzu” z Rosją trwały od prawie roku, a termin jego podpisania i wizyty Ilhama Alijewa na Kremlu ustalono dawno i jego podróż do Moskwy nie miała związku z nadchodzącą wojną w Ukrainie. Przymierze z Rosją nie nakłada na Azerbejdżan obowiązku wyrzeczenia się ani zawartych wcześniej umów (np. z Turcją), ani prowadzenia niezależnej, wyważonej, dotychczasowej dyplomacji. Azerbejdżan – powiadają – nigdy nie wyparł się przywiązania do zasad poszanowania integralności terytorialnej państw i nienaruszalności ich granic.

Umowa z Rosją – przekonują – zabezpiecza natomiast przed uznaniem przez Kreml secesji Karabachu. A jeśli Zachód, znany z upodobania do stosowania podwójnych miarek, nie uznaje secesji Donbasu, Krymu, Abchazji ani Południowej Osetii – dodają – nie powinien też choćby przez chwilę rozważać sprawy uznania secesji Karabachu.

Zdaniem Baku układ o przymierzu z Rosją przyniesie same korzyści, wyniesie Azerbejdżan do roli głównego partnera Kremla na południowym Kaukazie, a przede wszystkim zrówna jego znaczenie ze skazanymi na sojusz z Moskwą Ormianami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej