Pospieszny do Brukseli. Gruzja i Mołdawia ubiegają się o przyjęcie do UE

Gruzja nie przyłączyła się do sankcji przeciwko Rosji, co wywołało protesty w całym kraju. Przestraszone władze poprosiły o przyjęcie do Unii Europejskiej.
w cyklu STRONA ŚWIATA

11.03.2022

Czyta się kilka minut

Manifestacja poparcia dla Ukrainy w Tbilisi, 7 marca 2022 r. Fot. VANO SHLAMOV/AFP/East News /
Manifestacja poparcia dla Ukrainy w Tbilisi, 7 marca 2022 r. Fot. VANO SHLAMOV/AFP/East News /

Pragnę oświadczyć jasno i jednoznacznie, że mając na względzie dobro państwa i obywateli, postanowiłem, że Gruzja nie przyłączy się do gospodarczych ani finansowych sankcji przeciwko Rosji, gdyż przyniosłoby to nam jedynie szkodę” – ogłosił gruziński premier Irakli Garibaszwili nazajutrz po zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. „Jako premier rządu i osoba odpowiedzialna za dobro państwa i obywateli będę kierował się wyłącznie tym, co nakazuje interes Gruzji”.

Protesty na placach Wolności

Nie tego spodziewali się Gruzini. Na wieść, że Rosja najechała zbrojnie Ukrainę, w śródmieściu Tbilisi, a także w Kutaisi, Batumi i Gori zebrały się tysiące ludzi, by zaprotestować przeciwko wojnie i okazać poparcie dla Ukraińców. Nazajutrz na stołecznych alejach Rustawelego i placach Republiki i Wolności ludzi zebrało się już dwa razy więcej.

Oburzeni wymyślali przywódcom Rosji, ale i własnym rządzącym. Latem 2008 r., gdy Rosja najechała na Gruzję i przypieczętowała secesję dwóch zbuntowanych prowincji, Abchazji i Południowej Osetii, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wraz z prezydentami Polski, Litwy i Estonii oraz premierem Łotwy przyjechał do Tbilisi, by okazać poparcie dla napadniętej Gruzji. Teraz, gdy napadnięta została Ukraina, żaden przedstawiciel gruzińskich władz nie pofatygował się do Kijowa, a premier Garibaszwili odmówił nawet przyłączenia się do zachodnich sankcji.

Gruzini poczuli się oszukani i zawstydzeni, a ich gniewu nie ukoiły ani słowa poparcia dla Ukrainy od pani prezydent Salome Zurabiszwili i przewodniczącego parlamentu Szalwy Papuaszwilego, ani stosowny komunikat ministerstwa dyplomacji. Odtąd wiece poparcia dla Ukrainy odbywały się w większych gruzińskich miastach niemal co dzień. Zbierano podczas nich dary na pomoc dla ofiar ukraińskiej wojny (w kilka dni zebrano ponad 100 ton towarów, które zostały przewiezione do Polski, a stąd na Ukrainę), ale coraz głośniej domagano się również dymisji premiera Garibaszwilego i jego rządu.

„Głos rządu nie jest moim głosem” – oznajmiła rzeczniczka praw obywatelskich Nino Lomardżija. „Nikt nie każe ci być gruzińskim Zełeńskim, po prostu stul gębę i nie przynoś nam więcej wstydu”. „Taką hańbę, jaką ten rząd okrył Gruzję, może zmyć tylko jego dymisja” – grzmiał na wiecu Zurab Dżaparidze, przywódca jednej z opozycyjnych partii. Szef innej, Giorgi Waszdze wołał: „Co ty robisz, do diabła?! Ludzie oczekują od ciebie tylko tego, żebyś okazał solidarność i współczucie”. Elene Chosztaria, przywódczyni jeszcze innej opozycyjnej partii, zażądała dymisji Garibaszwilego, zamknięcia gruzińskiego nieba dla rosyjskich samolotów i natychmiastowego złożenie przez Gruzję wniosku o przyjęcie do Unii Europejskiej.

Ostrożność marzycieli

W 2008 r., kiedy Gruzja została zaatakowana przez Rosję (w Pekinie trwała wtedy letnia Olimpiada), w Tbilisi rządził prezydent Micheil Saakaszwili (złożywszy prezydenturę wyjechał do Ukrainy, gdzie był nawet gubernatorem Odessy; jesienią wrócił niespodziewanie do Gruzji wierząc, że poderwie Gruzinów do nowej ulicznej rewolucji, a dziś siedzi piąty miesiąc w gruzińskim więzieniu za nadużycia władzy). Przegrana wojna, a także pycha, którą drażnił coraz bardziej Gruzinów sprawiły, że cztery lata później stracił władzę (a rok później, po drugiej i ostatniej kadencji złożył urząd prezydenta) na rzecz opozycyjnego przymierza, które zawiązało się pod nazwą „Gruzińskie Marzenie”.


Wojciech Jagielski: Ukraina odwołuje swoje wojska z ONZ


 

„Marzyciele”, którzy postawili sobie za zadanie naprawę relacji z Rosją, a także wszystkich błędów, jakie popełnił Saakaszwili, wciąż rządzą w Gruzji. Nie wyrzekli się wybranego przez Saakaszwilego zachodniego kierunkowskazu w polityce zagranicznej. Nie chcąc jednak zanadto drażnić Rosji, a także zabiegając o poparcie przywiązanych do tradycji Gruzinów i jeszcze bardziej konserwatywnej, wszechwładnej Cerkwi, zwolnili marsz na Zachód, odrzucając wszystkie zalecane im zachodnie wartości i wzory zachowań, które na Kaukazie wciąż uznawane są za nazbyt swobodne i nieobyczajne. Zwłaszcza niechęć do mniejszości seksualnych zbliżyła Gruzję z Rosją.

Widząc burzowe chmury, zbierające się nad Ukrainą, Gruzja zachowywała zaskakującą ostrożność. Pierwszego marca, w przyjętej przez gruziński parlament (większość mają w nim „marzyciele”) specjalnej rezolucji znalazły się słowa poparcia dla Ukrainy i jej prawa wyboru własnej drogi, ale ani razu nie padła nazwa Rosji.

Nawet oburzenie Gruzinów na zawstydzające ich zdaniem kunktatorstwo rządzących nie skłoniło Garibaszwilego do zmiany zdania. Jego rząd, na wszelki wypadek, zakazał urządzania wieców na alei Rustawelego przed parlamentem, tradycyjnym miejscu zbiórek antyrządowych wystąpień. Garibaszwili bez ceregieli odrzucił też żądanie opozycji, by z powodu wojny w Ukrainie zwołać specjalną sesję parlamentu. „Ja się do parlamentu nie wybieram” – powiedział. „Mam swoje sprawy do załatwienia, a parlament swoje. A wojna? Ona toczy się w Ukrainie”.

Atakowany przez opozycję i demonstrantów na ulicznych wiecach, premier tłumaczył, że gruzińska gospodarka jest zbyt słaba i zbyt zależna od Rosji, by przyłączyć się do zachodnich sankcji i narazić na odwetowe, rosyjskie. „Stracimy rosyjskie rynki i w ciągu roku nie damy rady ich zastąpić innymi. Ucierpią rolnictwo i turystyka, stracimy dostawy gazu i prądu, a nasza diaspora z Rosji nie będzie mogła przesyłać pieniędzy dla rodzin w kraju. Stracimy na tym miliardy” – wyliczał. „Chcecie, bym wprowadził sankcje, które zaszkodzą nam samym? Miejmy lepiej odwagę spojrzeć prawdzie w oczy. Na Kijów spadają bomby i – jak widzimy – nikt nie jest w stanie ich zatrzymać. Sankcje nie skutkują”.

Ukraińcy się gniewają, Gruzini naprawiają błędy

Do demonstrantów w śródmieściu Tbilisi przemówił z Kijowa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. Podziękował za solidarność z Ukrainą. „Prawdę powiadają, że zdarzają się czasy, gdy zwykli ludzie są lepsi niż ich władze” – powiedział. „Dziś to wy bronicie gruzińskiej godności”.

Ostatniego dnia lutego, piątego dnia ukraińskiej wojny, gruziński rząd odmówił wydania zgody na czarterowy lot, którym z Tbilisi do Polski, a stąd na Ukrainę, miała odlecieć trzydziestka gruzińskich ochotników, zamierzających zaciągnąć się do międzynarodowych brygad, walczących w Ukrainie z rosyjskim wojskiem. „Groziłoby to tym, że zostaniemy wciągnięci do wojny” – powiedział szef rządzących „marzycieli” Irakli Kobachidze. „Nie zabraniamy nikomu zaciągać się na wojnę, ale nie możemy pozwolić, by ochotnicy trafili na nią specjalnym samolotem z Tbilisi”.


Anna Łabuszewska: Zdjęcia z bombardowanego szpitala położniczego w Mariupolu obiegły cały świat. I tylko minister Ławrow ich nie oglądał.


 

Zełeński uznał postawę gruzińskich władz za nikczemność i kazał odwołać z Tbilisi ukraińskiego ambasadora do Kijowa „na konsultacje” (kazał też odwołać ambasadora z Kirgizji, której prezydent poparł rosyjską inwazję na Ukrainę).

Stropione gruzińskie władze próbowały łagodzić niewygodny spór z Kijowem. Sprzyjający rządowi dziennikarze tłumaczyli słowa Garibaszwilego zwyczajną niezręcznością, a przedstawiciele gruzińskiej MSZ wyliczali, że ambasador Gruzji pozostał w Kijowie jako jeden z nielicznych, w Radzie Europy Gruzja głosowała za zawieszeniem Rosji, a w ONZ za przyjęciem rezolucji potępiającej agresję Kreml (przeciwko głosowały tylko Rosja, Białoruś, Korea Północna, Syria i Erytrea). Gruzja głosowała też za tym, by Międzynarodowy Trybunał Karny rozważył podjęcie śledztwa w sprawie zbrodni wojennych popełnionych przez Rosjan w Ukrainie. A burmistrz Tbilisi, były piłkarz Kachaber Kaladze ogłosił, że gruzińska stolica przyjmie u siebie wojennych uciekinierów.

Rozczarowani swoimi przywódcami Gruzini zaczęli z uznaniem przysłuchiwać się pani prezydent Salome Zurabiszwili, z której dotąd szydzili (jako urodzona we Francji wciąż popełnia językowe gafy i mówi po gruzińsku z akcentem) i uważali za marionetkę „marzycieli” (startowała w wyborach jako kandydatka niezależna, ale udzielił jej poparcia sam założyciel i „ojciec chrzestny” marzycieli”, największy gruziński bogacz Bidzina Iwaniszwili, który postanowił nie wystawiać do elekcji własnego kandydata).

W przeciwieństwie do asekuranckich „marzycieli”, pani prezydent przemawia na wiecach solidarności z Ukrainą i stanowczo opowiada się po jej stronie. Nawet przywódcy gruzińskiej opozycji zażądali, by właśnie ona w imieniu Gruzji składała w Brukseli prośbę o przyjęcie do Unii Europejskiej.

Ucieczka do Europy

Salome Zurabiszwili pojechała do Brukseli z podpisanym niespodziewanie przez premiera Garibaszwilego oficjalnym wnioskiem akcesyjnym Gruzji do Unii Europejskiej. Gruzja umowę stowarzyszeniową podpisała jeszcze w 2014 r., ale wyhamowując tempo starań o przyjęcie do Unii, wniosek akcesyjny zamierzała złożyć dopiero za dwa lata. „Marzyciele” chcieli się nim posłużyć w kampanii przed nowymi wyborami. Liczyli, że nie spiesząc się zanadto, nie zraziliby do siebie Cerkwi i wiernych jej konserwatystów, a składając wniosek, zyskaliby jednocześnie głosy zapatrzonych w Zachód liberałów.

Gniew i oburzenie, z jakim Gruzini przyjęli stanowisko władz wobec ukraińskiej wojny przekonały jednak rządzących „marzycieli” do przyspieszenia biegu spraw i skierowania prośby 3 marca. Nazajutrz wniosek akcesyjny złożyła także Mołdawia, obawiająca się, że przy okazji ukraińskiej wojny Rosja sięgnie także po Naddniestrze zamieszkane przez ludność rosyjskojęzyczną, które już dawno ogłosiło samozwańczą secesję.


Jak przebiegała wojna, od której zaczęła się prezydentura Władimira Putina? Czy sytuacja z Czeczenii może powtórzyć się w Ukrainie? W Podkaście Powszechnym rozmawiają: Wojciech Jagielski i Krzysztof Story.


 

Złożenie wniosku akcesyjnego, zapoczątkowujące długi i żmudny proces weryfikacji i rekrutacji kandydata na członka Unii Europejskiej, miało być najbezpieczniejszym (nie rozjuszy Rosji, bo nie wiadomo kiedy, ani jak się skończy) i najwygodniejszym (premier nie musi się już obawiać dymisji) sposobem rozładowania politycznych emocji, zapobieżenia kolejnemu kryzysowi, a nawet ulicznemu buntowi. Wobec rosyjskiego najazdu na Ukrainę złożenie wniosku akcesyjnego miało być także deklaracją Gruzji, że swoją przyszłość widzi w sojuszu z Zachodem, a także prośbę o wzięcie pod opiekę i ochronę już dziś. Wieść, że Gruzja oficjalnie wystąpiła o przyjęcie do Unii Europejskiej wywołała w Tbilisi euforię.

Gruzja i Mołdawia poszły jedynie w ślady Ukrainy, która już ostatniego dnia lutego wystąpiła do Unii Europejskiej z wnioskiem o przyjęcie, a Parlament Europejski wniosek przyjął i wdrożył procedurę rekrutacyjną. Prezydent Zełeński zwrócił się do Unii Europejskiej, by z uwagi na niezwykłość sytuacji, w jakiej znalazł się jego kraj, zrobiła wyjątek i ustaliła przyspieszony, a najlepiej natychmiastowy, tryb przyjęcia Ukrainy do Unii.

Gruzja i Mołdawia poprosiły, by potraktować je tak samo jak Ukrainę, a ich wnioski rozpatrywać razem. Ukraina się na to stanowczo nie zgodziła. „Za pozwoleniem naszych przyjaciół z Gruzji i Mołdawii i z całym dla nich szacunkiem” – powiedział ukraiński minister dyplomacji Dmytro Kułeba – „ale to, że postanowili złożyć wnioski akcesyjne właśnie teraz, wygląda mi na próbę podczepienia swoich dwóch, dodatkowych wagonów do pospiesznego pociągu ukraińskiego, który pędzi do Brukseli”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej