Wnuczek Katarzyny

Katarzyna nie ma szczęścia. Miasto jest trochę pijackie.

30.04.2016

Czyta się kilka minut

Paweł Reszka /  / Fot. Grażyna Makara
Paweł Reszka / / Fot. Grażyna Makara

Sprzyja temu trudny klimat oraz nadreprezentacja marynarzy. A ona stoi pośrodku parku, przy placu Ostrowskiego. Ciągle tam się dzieje. A to Suworowowi ktoś rąbnie szpadę, a to strzaska butelkę na głowie Potiomkina. Raz nawet ubrali Katarzynę w pasiastą koszulkę marynarską i wsadzili flaszkę w dłoń. Zgroza!

Chodzicie czasem na plac Ostrowskiego w Petersburgu? Nie od Newskiego Prospektu! To zbyt banalne. Lepiej przejść brzegiem Fontanki, zatoczyć koło i przebić się zaułkami od strony Teatru Aleksandryjskiego. Wtedy najpierw zobaczycie plecy imperatorowej. U jej stóp faworyci, generałowie, poeci. Jest też i jej przyjaciółka, księżna Daszkowa, z książką w dłoniach. Sama Katarzyna patrzy na wielką witrynę domu towarowego Braci Jelisiejewów (produkty kolonialne). Dziś witrażowe okno jest bardzo piękne. Kiedyś mówiono: „koszmarek”, „kupiecki modernizm”. W każdym razie: imperatorowa ogląda wystawę, a turyści oglądają imperatorową. Tak to wygląda.

Katarzyna wcześnie owdowiała. Jej małżonek Piotr Fiodorowicz – jeśli wierzyć wersji oficjalnej – zmarł na nagły atak kolki hemoroidalnej. Ale w wersję oficjalną nikt nie wierzy. Piotra zabiła miłość żony. Jej miłość do władzy, ma się rozumieć.

Niedawno wpadły mi w ręce zapiski księżnej Daszkowej. Wspomina w nich dzień zamachu stanu, który Piotra zrzucił z tronu i wrzucił do aresztu. Jak z Katarzyną przebrały się w mundury gwardii. Jak popędziły na czele garstki oficerów, wśród których był kochanek przyszłej imperatorowej – jak romantycznie!

A potem w memuarach jest kluczowa scena. Władczyni dowiaduje się o śmierci małżonka: „Była zdenerwowana, widocznie strapiona”. Powiedziała, że cierpi. Dlaczego? Nie po stracie męża, ale dlatego, że padnie na nią podejrzenie! Przylepi się stygmat morderczyni!

Proszę – to już nie jest prostackie kłamstwo i brutalna propaganda. Tu zaczyna się finezja. Nikt by nie uwierzył, że kobieta cierpi z powodu straty szpetnego, kłótliwego, zapijaczonego, zmanierowanego człowieka, którego zrzuciła z tronu i którego zdradzała z oficerami. Ona to wie. Dlatego przekaz jest inny: „Cierpię, bo już zawsze będę oskarżana o mord na tej małej kreaturze. Jestem niewinna, ale już trudno…”. O to chodzi we współczesnym PR.

Katarzyna dbała o reputację. W kraju i za granicą. W kraju było łatwo: kto się poważył, szedł za kraty. Za granicą było to kosztowniejsze.

Od Francuza Voltaire’a kupiła np. całą bibliotekę. Następnie przekazała mu ją pod opiekę. I za tę „opiekę” wypłacała mu stałą pensję. Sama korespondowała z wpływowymi Europejczykami. Przekonywała ich do swoich racji, posyłała podarunki. Dzięki swojej hojności żyła wśród komplementów i unikała trudnych pytań.

A można było ich zadać sporo. Od personalnych: „Radiszczew, miłośnik podróży z Petersburga do Moskwy. Co się właściwie z nim stało?”. Po geograficzne: „Przepraszam, gdzie jest Polska?”.

Dbała także o reputację wśród potomnych. To dla nich pisała pamiętniki. Swoje pierwsze lata w Rosji. Bogobojna, miła, młoda, cicha i układna. Na swoje nieszczęście wydana za głupka. To wyzna coś o sobie: „Nikogo nie zaniedbywałam i wzięłam sobie za zasadę, ażeby pamiętać, że potrzebuję wszystkich…”. To o mężu: „Od dziesiątego roku życia zdradzał skłonność do pijaństwa”.

Profesor Michaił Heller twierdzi, że ani przed nią, ani po niej nie było w Rosji takich czempionów reklamy – wyjąwszy bolszewików oraz, to dodam od siebie, putinowców. Miałem okazję osobiście obserwować, jak toporny putinowski aparat propagandy zmienia się w finezyjną maszynkę zniuansowanego kłamstwa. Gdy uległ katastrofie „Kursk”, prezydent na pytanie dziennikarza, co jest z okrętem podwodnym, odpowiedział z głupim uśmiechem: „Zatonął”. Więcej nie pozwolił sobie na wpadkę. Odtąd cały sztab ludzi steruje ważnymi dla reżimu mediami. Sam prezydent raz w roku spotyka się z narodem i odpowiada na spontanicznie zadawane pytania. Na długo przed premierą ćwiczone w pensjonacie pod Moskwą.

Propaganda w kraju jest prosta. Trudniej o dobrą opinię za granicą. Dlatego Władimir Władimirowicz zaprasza do Rosji ważnych intelektualistów, wdaje się z nimi w dyskusje, przekonuje. Intelektualiści zaś chwalą sobie rosyjską gościnność, co sprawia, że prezydent unika trudnych pytań. A byłoby ich sporo! Od personalnych: „Gdzie jest reżyser Sencow?”. Po geograficzne: „Co pan zrobił z Krymem?”.

By jego racje docierały do każdego obywatela świata, a nie tylko elit, dobry prezydent stworzył ogólnoświatowy koncern medialny. RT to telewizja, która nadaje po angielsku, hiszpańsku, arabsku i rosyjsku. Ok. 700 pracowników, budżet – ok. 300 mln dolarów rocznie. Jej dziennikarze są odżywieni, weseli i cyniczni.

Zastanawiam się, czy W.W.P. pisze już pamiętniki? W ilu językach? Strach pomyśleć. I czasu nie ma myśleć! Właśnie przyjechał mój kolega z telewizji wraz z ekipą. Rozłożyli sprzęt, kamera poszła! Pytanie: „Czy Zachód ma szansę odpowiedzieć na kremlowską propagandę?”. Podrapałem się w głowę i mówię: „Trudno będzie!”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2016