230 lat temu Rosja i Prusy dokonały drugiego rozbioru Polski

230 lat temu Rosja i Prusy dokonały drugiego podziału Rzeczpospolitej. Po pierwszym mogła ona jeszcze egzystować, lecz drugi oznaczał jej koniec. A trzeci, dwa lata później, był już gwoździem wbitym w wieko trumny.

23.12.2022

Czyta się kilka minut

Włodzimierz Tetmajer, Alegoria umarłej Polski, polichromia w kaplicy Matki Boskiej Pocieszenia w katedrze w Kaliszu, 1909 r. / ALAMY / B&EW
Włodzimierz Tetmajer, Alegoria umarłej Polski, polichromia w kaplicy Matki Boskiej Pocieszenia w katedrze w Kaliszu, 1909 r. / ALAMY / B&EW

23 stycznia 1793 r. caryca Katarzyna II i król pruski Fryderyk Wilhelm II podpisali kolejny – drugi już – traktat podziałowy Rzeczpospolitej (pierwszego dokonano w 1772 r., z udziałem także Austrii). Teraz Rosja zagarnęła ogromny obszar ciągnący się od Wileńszczyzny przez województwa mińskie i brzeskolitewskie aż po obecną Ukrainę, w tym Wołyń i Podole. Prusy zagrabiły Wielkopolskę, Kujawy, część Mazowsza, Toruń i Gdańsk. Mieszkańców przymuszano pod groźbą kary do złożenia hołdu nowym władcom, tzw. homagium.

Uliczna rymowanka tak ujęła zdarzenia poprzedzające drugi rozbiór, w tym konfederację targowicką (będącą reakcją na reformy Sejmu Wielkiego i konstytucję 3 maja): „Zwiódł król pruski marszałków, marszałkowie posłów / A carowa rosyjska targowickich osłów”. Inny anonimowy wiersz komentował to, co nastąpiło później: „Stęskniona w kącie zbrodnia siedziała / Żniwa prac swoich zbyt głodna / Jak tylko jarmark Polski zwąchała / Już na żer leci do Grodna”.

W Grodnie bowiem zwołano Sejm Rzeczpospolitej, który – na żądanie zaborców – miał zalegalizować dokonane przez nich zawłaszczenia.

Polityczne targowisko

O sytuacji kraju po I rozbiorze decydowała rozbieżność interesów między zaborcami. Amerykański historyk R.H. Lord w książce „Drugi rozbiór Polski” pisze, że trzymały się one zasady równowagi sił: „Wszelkie powiększenie obszaru któregoś z mocarstw rejonu Europy wschodniej mogło wywołać żądania ekwiwalentów terytorialnych ze strony pozostałych partnerów”.

Tymczasem młode i prężne Prusy, których obszar wciąż był niedostatecznie scalony, dokonać tego chciały przez kolejną aneksję polskich terenów. Rosja i Austria blokowały pruskie zapędy. Imperatorowej Katarzynie II odpowiadał ustanowiony przez nią ustrojowy model, w którym Stanisław August panował, lecz rządy przez wpływ na powołaną przy królu Radę Nieustającą sprawował rosyjski ambasador Stackelberg (w żartach zwano go „wicekrólem” imperatorowej). Powodem było również to, że uwaga Katarzyny II skupiona była na zdobywaniu nowych ziem w wojnach z Imperium Osmańskim (m.in. Krymu) oraz na wojnie ze Szwecją.

Dwór austriacki z kolei, rywalizujący z Prusami o supremację pośród państw niemieckich, przeciwny był ich rozrostowi, stąd terytorialną integralność (okrojonej już) Rzeczpospolitej uznawał teraz za nienaruszalną.

W 1787 r. Turcja, żądna odzyskania utraconych ziem, wypowiedziała Rosji wojnę. Prusy, chcąc to wykorzystać, zaproponowały wystąpienie w roli mediatora. Treścią ich propozycji były takie kombinacje dotyczące rozwiązań terytorialnych, w których ekwiwalentem stałyby się dla nich ziemie Rzeczpospolitej. Austria zareagowała sprzeciwem. Rosja zapewniła sprzymierzony z nią dwór w Wiedniu, że w razie próby naruszenia przez Prusy integralności RP, imperatorowa wystąpi przeciw temu wraz z cesarzem Austrii.

Wojnę Rosji z Turcją chciał wykorzystać też Stanisław August. W zamian za sojusz i pomoc militarną spodziewał się uzyskać od Katarzyny II zgodę na poszerzenie zakresu władzy królewskiej i powiększenie liczebności wojska. Imperatorowa przystała na sojusz, ale postulaty odrzuciła. Prusy, urażone brakiem aprobaty dla ich oferty prusko-rosyjskiego zbliżenia, uznały projekt takiego sojuszu za akt wrogi. Wzmacniał on bowiem ochronę przed ich zaborczymi zamierzeniami.

Pruska „przyjaźń”…

W efekcie w polityce pruskiej wobec Rosji nastąpił agresywny zwrot. Zbiegło się to z rozpoczęciem obrad Sejmu Wielkiego (1788-92), w trakcie którego stronnictwo zwące się „patriotami” dążyło do uwolnienia Rzeczpospolitej od rosyjskiego jarzma i przeprowadzenia w niej modernizacyjnych reform. Stackelberg starał się wpływać na przebieg debat, lecz przeszkodziła mu w tym ­interwencja pruskiego ambasadora Buchholtza. W napastliwej nocie, odczytanej na pierwszym generalnym posiedzeniu Sejmu, ten ostatni wyraził protest przeciw zamysłowi polsko-rosyjskiego sojuszu i ogłosił, że w razie potrzeby Prusy są gotowe sprzymierzyć się z Rzeczpospolitą. „Polacy z przyjemnością odczuli – pisze Lord – iż ktoś nareszcie zabiega o ich względy, i zaświtała im nadzieja wybawienia z opresji”.

Jednak król był zaniepokojony nagłą pruską przyjaźnią. W przemówieniu odniósł się do niej przywołaniem frazy z „Eneidy”: „Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”.

Dalsze działania „patriotów”, wciąż zapewnianych o pruskim poparciu przez Buchholtza (wkrótce zastąpił go markiz Lucchesini), doprowadziły do obalenia wszystkich ustanowionych przez Rosję rządowych instytucji, na czele ze znienawidzoną Radą Nieustającą.

Ukoronowaniem poczynań „patriotów” stało się zawarcie sojuszu z Prusami oraz żądanie, aby wojska rosyjskie opuściły teren Rzeczpospolitej. Katarzyna II żądanie to spełniła. Na dworze wiedeńskim, zaangażowanym wspólnie z Rosją w kosztowną wojnę z Turcją, uważano bowiem, że sytuację w Polsce zmienić można wyłącznie siłą. A prowadzenie wojny na dwóch frontach było w ocenie Wiednia niemożliwe.

...i pruska kalkulacja

W ciągu kolejnych lat Prusy – zabiegające o utworzenie antyrosyjskiej koalicji, której fundamentem był angielsko-pruski alians – wciąż dążyły do rozwiązania, które dałoby im możliwość (na zasadzie ekwiwalentu i w formie dobrowolnej cesji) objęcia w posiadanie choćby części ziem Rzeczpospolitej. Chodziło im głównie o ważny szlak handlowy, jakim było ujście Wisły. Próbowały dokonać tego – grożąc militarną interwencją – poprzez niezgodę na przyłączenie do Rosji zdobytych przez nią terenów w wojnie z Turcją. Aby Rosję całkowicie wyizolować, czyniły także starania o polepszenie swych wrogich dotąd stosunków z Austrią.

Konflikt prusko-rosyjski osłabł, gdy Anglia wycofała się z prawie już gotowego planu ataku na carskie imperium. Na zmianę stosunków wpłynęło też zwycięskie zakończenie przez Katarzynę II wojny z Turcją.

Najważniejszym jednak wydarzeniem, które odmieniło relacje Petersburga i Berlina, stała się rewolucja we Francji w 1789 r. Imperatorowa nienawidziła jakobińskich idei i zależało jej, aby powołać przeciwko nim „krucjatę” monarszych dworów Europy. Chciała też tym sposobem odwrócić uwagę od swych agresywnych zamierzeń wobec Rzeczpospolitej. Prusy natomiast kalkulowały, że w zamian za koszty udziału w interwencji przeciw Francji uzyskają kompensatę w postaci polskich terenów.

Wobec takiego obrotu spraw przyjaźń monarchii Hohenzollernów do Rzeczpospolitej wygasła. Bronić jej usiłowała jeszcze Austria, lecz – z racji powiązań przez Marię Antoninę z zagrożoną rodziną francuskich Burbonów – uzależniona była w swych antyrewolucyjnych wysiłkach od Rosji i Prus.

Targowickie osły

Wybuch wojny na zachodzie Europy dał Katarzynie II pełną swobodę działania.

Aby uzasadnić akcję przeciwko uchwalonej 3 maja 1791 r. konstytucji, caryca odwołała się do traktatów z roku 1768 i 1775, wedle których Rosja była gwarantką dawnego ustroju Rzeczpospolitej. Rozgłaszała, że konstytucja ta zrodziła się pod wpływem jakobińskich idei. Argumentowała, że zabór wschodnich ziem RP będzie w istocie odzyskaniem kolebki ruskiej państwowości.

Jako pretekst do zbrojnej napaści wykorzystano plan byłego carskiego faworyta Grigorija Potiomkina. Inspiracją do jego powstania była zaś prośba polskiego magnata Stanisława Szczęsnego Potockiego, należącego do konserwatywnej grupy tzw. „malkontentów”, który proponował zawiązanie pod patronatem Rosji konfederacji w celu obalenia uchwał nowej konstytucji.

W marcu 1792 r. przywódcy „malkontentów” (poza Potockim byli to Seweryn Rzewuski oraz Ksawery Branicki) wraz z nielicznym gronem popleczników zaproszeni zostali do Petersburga. Fetowano ich z atencją należną wybrańcom, obdarzano zaszczytem codziennych prywatnych audiencji u imperatorowej, utrzymywano na jej koszt.

Wkrótce, w kwietniu, zaprzysięgli oni akt konfederacji, dla niepoznaki datowany na 14 maja. Jako miejsce zawiązania podano Targowicę, miasto na wschodnim Podolu. Marionetkowi sygnatariusze głosili, że „zjednoczyli się (...) w obronie wiary rzymskokatolickiej, wolności i równości szlacheckiej, terytorialnej integralności kraju oraz dawnej formy rządu”.

Zwrócenie się o pomoc do Katarzyny II, „ucieczki królów i ludów”, motywowali tym, że wojska Rzeczpospolitej zniewolone zostały przez wrogich jej uzurpatorów, przez co nie może ona bronić swych praw. Rozwodząc się nad wielkodusznością imperatorowej zapewniali, że daje ona „nadzieję nieinteresownej, wspaniałej, (...) godnej jej dla nas pomocy”.

Krok po kroku

W nocy z 18 na 19 maja 1792 r. oddziały rosyjskie wkroczyły do Rzeczpospolitej. Prusy, do których jako do sprzymierzeńców Warszawa zwróciła się o pomoc, wyłgały się.

Walki obronne trwały do lipca. Zakończyło je dokonane na żądanie Katarzyny II przystąpienie Stanisława Augusta do Targowicy (zgodnie z nową konstytucją był on naczelnym wodzem polskich wojsk). Rosjanie zajęli Warszawę, a rządy objęli targowiccy renegaci.

Tymczasem w efekcie presji Prus – grożących zaprzestaniem udziału w wojnie przeciw Francji, jeśli nie uzyskają natychmiastowej kompensaty – doszło wkrótce do zaborczego porozumienia między nimi a Rosją (Austrię zbyto obietnicą kompensaty w zachodniej Europie).

Już nazajutrz po tym, jak w styczniu 1793 r. podpisano podziałowy traktat, wojska króla pruskiego wkroczyły na pożądane przez niego tereny Rzeczpospolitej. Dokonano tego pod pozorem zabezpieczenia wschodnich granic Prus przed zalewem jakobińskiej „niebezpiecznej trucizny”.

Targowicka Generalność zaapelowała do Katarzyny II o pomoc. Wydała też proklamację protestującą wobec całego świata przeciw pruskiej uzurpacji. W przypływie odwagi porwała się nawet na wydanie uniwersału o pospolitym ruszeniu, zapewniając przy tym Rosję, że ma on na celu jedynie uspokojenie opinii publicznej.

Po rosyjskiej reprymendzie uniwersał natychmiast anulowano. Ogłosiwszy, że jedynego ratunku można upatrywać we wspaniałomyślności imperatorowej, trzej targowiccy liderzy czym prędzej się rozpierzchli.

7 kwietnia 1793 r. Rosja i Prusy ujawniły swe zaborcze uzgodnienia w oficjalnych manifestach. Zaraz po tym ich ambasadorowie zajęli się przygotowaniem Sejmu w Grodnie.

Grodzieńscy kramarze

W wierszu, w którym autor tytułuje sejmowych sprzedawczyków „Jaśnie wielmożnymi ziomków kramarzami”, czytamy: „Niech sobie Węgrzyn kupczy win zbiorem / Chińczyk jedwabiem, bławatem / Holender śledziem, a Włoch likworem / Polak handluje swym bratem”.

Ambasador rosyjski Jakub Sievers w memoriale zredagowanym dla gen. Osipa Igelströma charakteryzuje przybyłych na Sejm targowiczan. O Antonim Pułaskim pisze, że „jest to człowiek (...) pełen usłużnego zapału dla Rosji, który wykonywał wszystko, co mu rozkazywałem (...). Pobierał on, licząc tylko pobieżnie, około 1000 dukatów miesięcznie” (dukat wart był 18 złp).

Tyle samo otrzymywali Józef Zabiełło i Piotr Ożarowski. O tym drugim Sievers pisze, że „okazywał on we wszystkiem jak najpowolniejszą pouczliwość”. Z kolei wybrany na marszałka grodzieńskiego Sejmu Stanisław Kostka Bieliński wynagrodzony został kwotą 2200 dukatów. Być może z powodu słabości marszałka do karcianego hazardu, Sievers wypłacał mu ją w comiesięcznych ratach. Podobnie postąpił z Karolem Boscampem-Lasopolskim, zaznaczając, że „zdał on rachunek z pieniędzy, które odebrał (...) za nowiny, jakich dostarczał”.

Dalej: Józef Ankwicz i Kajetan Miączyński kasowali miesięcznie po 1500 dukatów. Biskupowi Józefowi Kossakowskiemu Sievers wypłacił 4000 dukatów za poprzedzające Sejm wybory litewskie, choć biskup żądał dwa razy tyle. „Ponieważ jednak – pisze ambasador – przez powierzenie mu zarządu dóbr biskupstwa krakowskiego dałem mu 150 000 rubli rocznego dochodu, sądziłem, iż to wystarczało na zobowiązanie go”.

Takie kwoty kasowały targowickie „gwiazdy”. Szaraki na sejmikach dawały się kupić nawet za 10 złp.

W stanie odurzenia

Atmosferę panującą w Grodnie podczas trwania Sejmu opisuje Antoni Rolle (w pracy „Gawędy historyczne”): „Najświetniejsze bale dawano na cześć Sieversa, imieniny jego obchodzono całotygodniowymi uroczystościami. (...) W dzień pierwszy, dla uczczenia solenizanta książę biskup wileński [Ignacy Józef Massalski] dał świetny obiad (...), a pani kasztelanowa Ożarowska bal wieczorem, trwający noc całą, potem znowu obiad u nuncjusza, potem teatr amatorski (...) ze śpiewami, wreszcie wieczór przez marszałka konfederacji p. Antoniego Pułaskiego w ogrodzie botanicznym, z kosztowną iluminacją (...), którą zapaliła własną ręką pani kasztelanowa Ożarowska. Po rozmaitych szmermelach i pukaninach zajaśniał wieniec z różnokolorowych ogniów złożony, a pośrodku jego cyfra solenizanta. (...) Jednocześnie grę kartową na wielką skalę tu prowadzono, szulery z całej Europy spłynęły do Grodna (...); wino płynęło strumieniami, wysilaliśmy się, jak za dobrych saskich czasów, by dowieść całemu światu, że mamy łby mocne pod każdym względem”.

Uczestnik tych bali, Jan Duklan Ochocki, w „Pamiętnikach” wspomina: „Aż do zbytku była ubrana – pisze o swej znajomej. – Postrzegłem, że nóżki miała bose, a na wszystkich u nóg palcach pierścienie ozdobione drogiemi kamieniami (...), zamiast trzewików były trepki jakby kapucyńskie (...). Postrzegłem także, że nie miała na sobie koszuli, tylko sukienkę z bardzo lekkiej jakiejś materyi, podniesioną girlandą wyżej kolana, piersi całkowicie odkryte i najmniej nieosłonione. (...) Chcieliśmy się przejść po salonach. (...) Można było śnić, że się jest na Olimpie: przesuwały się Wenery, Dyanny, Psychy; to znów jakby (...) w Rzymie, snuły się Westalki; (...) najwięcej jednak było Greczynek, wszystkie bez koszul, w sukniach cieniutkich, z długimi ogonami, które dozwalały widzieć i podziwiać wszystkie piękności, jakiemi je uposażyła natura”.

Za puentę opisu tego „dekadenckiego festiwalu”, jak go określił historyk Adam Zamoyski, niech posłuży spostrzeżenie Dmitrija Iłowajskiego (autora pracy „Grodnienskij Sejm”): „Towarzystwo kobiece, wino i karty wysilały się, żeby utrzymać reprezentantów Rzeczypospolitej w pewnym stanie odurzenia, żeby rozwiać ich polityczne obawy”.

Koniec Rzeczpospolitej

Nie wszyscy jednak dali się odurzyć. Protestującym, w gronie których przodowali posłowie mazowieccy, ambasador Sievers fundował parodniowe areszty albo ich deportował poza Grodno bez prawa powrotu. Groził też zajęciem ich majątków. A żeby rokowania rozbiorowe Rosji i Prusom ułatwić, domagał się wyłonienia osobnych deputacji. W momencie szczególnego nasilenia sprzeciwu nakazał otoczyć zamek, w którym obradowano, batalionem grenadierów i armatami. Wprowadził też wojsko na salę obrad.

W łamaniu oporu wspomagali Sieversa targowiczanie. Gdy opozycyjni posłowie powołali się na świętość przysięgi złożonej konstytucji 3 maja, w której gwarantowano Rzeczpospolitej nienaruszalność granic, biskupi Massalski, Skarszewski i Kossakowski dowodzili, że są przypadki, w których przysięgę można z czystym sumieniem złamać. Kossakowski wyjaśniał przy tym, że choć konfederaci przysięgali, że ani „cząsteczki” ziemi państwowej nie odstąpią, to wszak przysięgi nie łamią, bo chodzi nie o „cząsteczkę”, lecz o duże części.

W innej sytuacji, gdy rzecz się rozgrywała o zatwierdzenie traktatu z Prusami i posłowie bojkotowali obrady upartym milczeniem, Ankwicz wystąpił z konceptem, że milczenie należy uznać za zgodę. Podchwycił to rosyjski generał Johann von Rautenfeld, wyrwał ołówek z rąk Stanisława Augusta, podał go marszałkowi Bielińskiemu, a ten rozbiorczą uchwałę podpisał. Otrzymał za to wkrótce, na wniosek Ankwicza, 100 tys. złotych gratyfikacji.

„Był to w praktyce koniec dawnej Rzeczypospolitej” – stwierdza R.H. Lord.

A także wejście na nową długą drogę. Jej symboliczny początek miał się rozegrać już za kilka miesięcy – gdy w marcu 1794 r. wybuchnie powstanie kościuszkowskie, pierwsze z wielu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Jaśnie wielmożni ziomków kramarze