Wierzący znad Tygrysu

Najznamienitszy meczet Diyarbakıru do VII wieku był kościołem św. Tomasza. Choć w tej części Turcji mieszkają dziś głównie kurdyjscy muzułmanie, dzwonnice w tym mieście mają takie samo prawo bytu jak minarety.

26.09.2022

Czyta się kilka minut

Kościół ormiański św. Cyriaka w Diyarbakırze Turcja, 8 maja 2022 r. / MEHMET DORUK TASCI / ALAMY / B&EW
Kościół ormiański św. Cyriaka w Diyarbakırze Turcja, 8 maja 2022 r. / MEHMET DORUK TASCI / ALAMY / B&EW

Pierwsze zaskoczenie to architektura. Nawykła do bogatych, dekoracyjnych i przykrytych licznymi kopułami meczetów osmańskich, których pełen przegląd podziwiać można w Stambule, przez chwilę nie mogę się odnaleźć na dziedzińcu otaczającym Ulu Cami. Wielki Meczet – główna świątynia Diyarbakıru i jeden z najstarszych meczetów w Turcji – zupełnie ich nie przypomina. Prosta, wręcz surowa budowla z ciemnego bazaltu, z jasnymi, kamiennymi „plastrami miodu” w oknach, kojarzy się raczej z protestanckim kościołem niż meczetem, mimo iż głazy udekorowane są inskrypcjami w języku arabskim, a przed budynkiem znajduje się tradycyjna fontanna, w której wierni dokonują niezbędnych ablucji.

Skojarzenie okazuje się słuszne. Ulu Cami powstał mniej więcej w połowie VII wieku, w wyniku przekształcenia bizantyjskiego kościoła św. Tomasza. Stało się to po podbiciu Diyarbakıru przez Arabów. Podobno nawet gdy świątynia chrześcijańska stała się meczetem, wciąż jeszcze służyła jako miejsce modlitwy wiernym obu wyznań. Meczet szybko zyskiwał na znaczeniu, do dziś uznawany jest za jedną z pięciu najważniejszych świątyń muzułmańskich na świecie. Przez stulecia przechodził liczne remonty i przebudowy. Inskrypcje z nazwiskami kolejnych władców, którzy się do nich przyczynili, do dziś dostrzec można w różnych miejscach budowli. Wnętrze Ulu Cami zaskakuje tak samo jak jego bryła. Podczas gdy z zewnątrz budynek jest ciemny, w środku dominują kolory. Intensywnie turkusowy dywan podkreśla biel zlokalizowanych po sąsiedzku mihrabu i minbaru. Jasne kolumny przy wejściu podtrzymują drewniane elementy dekoracyjne zainstalowane w przedsionku, z których dosłownie kapią kobalty, pomarańcze i fiolety geometrycznych wzorów.

Jest dość tłocznie jak na tę porę dnia. Kilku starszych mężczyzn czyta Koran, rozłożony na specjalnych stojakach, kilku po prostu siedzi opartych o liczne bazaltowe kolumny. Niektórzy plotkują, oparci o ściany z nogami wyciągniętymi do przodu, młodsi pokazują sobie coś w telefonach. Najwidoczniej Ulu Cami to dla tutejszych mężczyzn miejsce nie tylko modlitwy, ale też spotkań.

Mosty zamiast murów

Ludność leżącego nad wodami Tygrysu Diyarbakıru – przedsionka dawnej Mezopotamii – to w znakomitej większości muzułmańscy Kurdowie. Z etnicznymi Turkami dzielą obywatelstwo i wiarę w Allaha, nie gwarantuje to jednak spokoju w regionie. Największe zamieszki ostatnich lat miały tu miejsce na przełomie 2015 i 2016 r., kiedy ludzie powiązani z uważaną w Turcji za organizację terrorystyczną Partią Pracujących Kurdystanu po raz kolejny usiłowali ogłosić rodzaj niezależności od Ankary. W zabytkowej dzielnicy nieopodal Ulu Cami wyrosły okopy i zasieki, a na ulicach pojawiły się czołgi. Meczet nie ucierpiał, ale jedną z przypadkowych „ofiar” tamtych wydarzeń stał się liczący sobie dziś 646 lat największy na Bliskim Wschodzie ormiański kościół św. Cyriaka (Surp Giragos) znajdujący się po sąsiedzku.

Nie była to pierwsza z zadziwiających przygód tej świątyni. Funkcję sakralną kościół pełnił przez stulecia, do 1915 r., kiedy to osmański rząd postanowił pozbyć się „spiskujących” Ormian z kraju (Turcy do dziś nie nazywają tamtych wydarzeń ludo­bójstwem), a ich dobra skonfiskował. Już trzy lata później stał się główną kwaterą stacjonujących w regionie wojsk niemieckich. W kolejnych latach kościół służył za magazyn tkanin. Dopiero w latach 50. XX wieku wrócił w ręce Ormian, nie było jednak środków, by go odnowić, więc dalej niszczał. W końcu wierni doczekali się życzliwego gestu ze strony rządu, który sypnął ­groszem na częściową renowację świątyni. Otwarto ją w 2011 r. tylko po to, by pięć lat później ponownie zamknąć i to na całe siedem lat. Renowacja zakończyła się kilka miesięcy temu i wreszcie kościół Surp Giragos z wielką pompą otwarto dla wiernych i zwiedzających. W ceremonii otwarcia udział wziął m.in. turecki minister kultury i turystyki Mehmet Nuri ­Ersoy. „Niestety świątynie, które są jednymi z ważnych skarbów naszego dziedzictwa kulturowego, były atakowane i niszczone przez grupy terrorystyczne. Równie ważna jak poszanowanie miejsc kultu i wierzeń jest ich ochrona i uważamy to również za naszą własną odpowiedzialność” – mówił przedstawiciel tureckiego rządu.

Ważne słowa padły z ust patriarchy Kościoła ormiańskiego w Turcji. Sahak Mashalian zaznaczył, że ponowne otwarcie kościoła to nie tylko wielkie święto dla żyjących w mieście Ormian, ale przede wszystkim pomost, dzięki któremu będzie można dalej budować turecko-ormiańskie relacje: „Otwarcie tego kościoła jest kołem ratunkowym dla kurczącej się chrześcijańskiej równowagi Diyarbakıru. Zawiera ważne i znaczące przesłanie przyjaźni. W tysiącletnich stosunkach turecko-ormiańskich jest tak wiele jasnych i pozytywnych wydarzeń i doświadczeń, które należy podkreślić. Trzeba ocenić ten kościół, który został otwarty dla kultu, jako pomnik dobrosąsiedzkich stosunków między Ormianami, Turkami i Kurdami, chrześcijanami i muzułmanami”.

Na otwarciu kościoła Surp Giragos pojawiły się tłumy Ormian z całej Turcji, a nawet z zagranicy. Ci, którzy nie mogli przyjechać osobiście, łączyli się z bliskimi przez telefon i uczestniczyli w mszy ­online. Będą mieli jednak kolejną szansę. W tym samym czasie, gdy oddano do użytku odrestaurowaną świątynię, decydowały się losy innego, znajdującego się po sąsiedzku ormiańskiego miejsca kultu. XVI-wieczny kościół św. Sarkisa (Surp Sargis), z którego zostały dziś tylko ściany i wsparte na wąskich kolumnach łuki, również doczeka się remontu. Niezbędne pomiary już się rozpoczęły, trwa też wybór projektu.

Kościół centrum życia

Radość Ormian, którzy usłyszeli w końcu modlitwę we własnym języku, doskonale rozumieją miejscowi Asyryjczycy. Pierwsza od kilku lat msza w syryjskim prawosławnym kościele św. Marii (Meryem Ana Kilisesi) odbyła się w zeszłym roku. Tyle że w ich przypadku przerwa nie wynikała z powodów politycznych ani lokalowych. Chodziło o... brak księdza. Poprzedni, Yusuf Akbulut, odszedł na emeryturę, nie miał go kto zastąpić. W końcu znalazł się nowy duchowny i w Boże Narodzenie odbyła się msza i świąteczne przyjęcie, na którym pojawili się nie tylko wierni, ale też większość lokalnych mediów, dzięki którym niewielki kościół znalazł się w centrum uwagi.

A jest się czym interesować. Pierwszy kościół powstał w tym miejscu już w III wieku, na ruinach świątyni pogańskiej. O późniejszych dziejach budowli informuje kilkanaście inskrypcji wmurowanych podczas podejmowanych przez wieki prac budowlanych. Z tymi zresztą bywało różnie: w latach 50. XX wieku do napraw wykorzystano materiały tak słabej jakości, że podczas kolejnych prac, na początku XXI wieku, trzeba było zastąpić je innymi. Do dziś znajdują się tu relikwie świętych: Tomasza i Jakuba, oraz bogata kolekcja literatury sakralnej kaligrafowanej przez mnichów. Kościół robi wrażenie bardzo zadbanego.

Znów – jak w przypadku Ulu Cami – uderza, a wręcz hipnotyzuje jego prosta konstrukcja. Na główny dziedziniec wchodzi się przez kolejne ganki, w końcu wita nas prosta ściana z trzema łukami wspartymi na wąskich kolumnach. Przed wejściem maleńka fontanna, z boku przylegająca do kościoła ściana budynku, który pełnił kiedyś funkcję szkoły i gospody. „Nasze życie kręciło się wokół kościoła św. Marii. Kościół był dla nas miejscem kultu, ale i domem, miejscem modlitwy, ale i zabawy – wspomina w artykule „Diyarbakır’ın Süryanileri” Truman Şakarer, Asyryjczyk z Diyarbakıru. – W soboty uczyliśmy się tu pieśni i hymnów po turecku i aramejsku, w niedzielę uczestniczyliśmy w mszy, a po niej bawiliśmy się na dziedzińcu. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy, na której był kościół, gdy moja babcia źle się czuła i nie mogła przyjść na mszę, stawała po prostu na balkonie i obserwowała, co się dzieje na dziedzińcu”. Mężczyzna wspomina, że kościół wydawał mu się ogromny, dopóki nie wyjechał do Stambułu. „Gdy po latach wróciłem i na niego spojrzałem, zobaczyłem, że jest miniaturą tamtych. Zrobiło mi się smutno. Moją jedyną pociechą jest fakt, że stoi i od setek lat służy naszej społeczności”.

Społeczności Diyarbakıru służy jeszcze jeden kościół. Częściowo odrestaurowana rzymska świątynia, która powstała w IV wieku, a której patronem został z czasem św. Jerzy, pełni od kilkunastu miesięcy funkcję galerii sztuki. Wcześniej (od około XIII wieku) była też łaźnią dla turkmeńskich władców. W tej trójnawowej bazylice w ubiegłym roku zakończyła się część prac konserwatorskich. Nie odtworzono charakterystycznej owalnej kopuły, spoglądając więc w górę z wnętrza kościoła, widać niebo.

„Diyarbakır to miejsce, gdzie różne kultury i wierzenia koegzystują w pokoju. Posiadanie tak starożytnego miasta to wielkie bogactwo. Musimy sprawić, by Diyarbakır był jednym z pierwszych miast, które przychodzą do głowy zainteresowanym historią” – mówił podczas otwarcia ormiańskiej świątyni minister Mehmet Nuri Ersoy.

Chyba już się to udaje. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2022