Jerzy Turowicz: Widziane z Księżyca

03.08.1969

Czyta się kilka minut

FOT. PIXABAY /
FOT. PIXABAY /

A więc udała się ta rzecz fanta­styczna, nieprawdopodobna, niewia­rygodna, niemal niemożliwa. Człowiek, od początku swej setki tysię­cy lat liczącej egzystencji terrae adscriptus, postawił stopę na Księży­cu, zatknął na nim swój sztandar, objął w ludzkie władanie ten do­tychczasowy rekwizyt poetów i ko­chanków.

W przeddzień lądowania pojazdu LM na Księżycu w gronie przyja­ciół toczyła się rozmowa o znacze­niu tego przedsięwzięcia. Padały gło­sy, że odkrycie Ameryki przez Krzy­sztofa Kolumba było wydarzeniem ważniejszym, bardziej brzemiennym w skutki dla ludzkości. Sądzę, że w obliczu zdumiewającego sukcesu trzech amerykańskich astronautów twierdzenie takie nie może się ostać. Lądowanie człowieka na Księżycu jest niewątpliwie jednym z najwięk­szych wydarzeń w dziejach ludzkości wydarzeniem, od którego zaczy­na się nowa epoka. Oczywiście jest to tylko pierwszy, stosunkowo drob­ny krok człowieka w „wieczną ci­szę nieskończonych przestrzeni”, która przerażała Pascala. Ale ten pierwszy krok jest — w jakimś sen­sie — najtrudniejszy, stanowi jakościowy skok w historii ludzkości. Dalsza eksploracja kosmosu będzie już kwestią zmian ilościowych.

Wydaje się, że trzy cechy odróżniają wyprawę na Księżyc od ody­sei Kolumba.

Po pierwsze — olbrzymi, w niesłychanie krótkim czasie osiągnięty postęp nauki i techniki, który pozwolił wypchnąć w stronę Księży­ca, wbrew prawom grawitacji, po­tężny pojazd ważący ponad trzy ty­siące ton.

Po wtóre — zdumiewająca pre­cyzja ośmiodniowej operacji, zaplanowanej w każdym szczególe, w każdej czynności, co do minuty i sekundy, operacji wykonanej na ogół zgodnie z planem, a przecież nie eliminującej udziału ludzkiej inte­ligencji, ludzkiej decyzji, ludzkiej ręki.

Po trzecie — fakt, że to wyjąt­kowe przedsięwzięcie odbywało się na oczach całego świata. Setki milionów ludzi, siedząc w wygodnych fotelach, a przecież z zapartym od­dechem, śledziło na ekranach telewizorów kolejne etapy tej zdumie­wającej przygody, oglądało — oczom własnym z trudem wierząc — jak po powierzchni globu odległego od Ziemi o 385 tysięcy kilometrów po­rusza się człowiek, krokiem świad­czącym o innych niż ziemskie pra­wach ciążenia.

Lądowanie na Księżycu było dzie­łem amerykańskiej nauki i techni­ki, aktem wspaniałej odwagi trzech amerykańskich astronautów. Ale w niczym nie umniejszając naszego podziwu dla tego imponującego osiągnięcia ani naszych serdecznych gratulacji dla narodu jego sprawców, wolno nam paradoksalnie po­wiedzieć, że to nie Amerykanin po­stawił pierwszy stopę na Księżycu. Na Księżycu postawił nogę Człowiek. W obliczu tego osiągnięcia narodowość astronautów jest czymś drugorzędnym. Nauka i technika, które pozwoliły ludziom lądować na Księżycu, są wspólnym dziełem ca­łej ludzkości. Armstrong, Aldrin i Collins polecieli na Księżyc jako ambasadorowie gatunku homo sapiens. Towarzyszyło im w tej pod­róży poczucie solidarności i braterstwa ze strony wszystkich ludzi, towarzyszył im — bezprzedmioto­wy na szczęście — niepokój, czy się uda, czy trzej śmiałkowie życiem nie przypłacą tego prometejskiego przedsięwzięcia.

Bo jeśli oczyma trzech astronau­tów patrzyliśmy z bliska na Księ­życ, to trzeba także, byśmy spoj­rzeli z ich perspektywy na Ziemię. Ziemię, ojczyznę ludzi, rozdartą konfliktami politycznymi i społecz­nymi, ludzi zabijających się nawza­jem od czasów Abla i Kaina, zie­mię, na której jedni umierają z głodu, gdy drugim nie brak ptasie­go mleka. Jest jakaś straszliwa iro­nia w stwierdzeniu, że łatwiej jest człowiekowi wylądować na Księży­cu, niż na Ziemi zaprowadzić ład i sprawiedliwość.

Nie brak było głosów, że te ol­brzymie energie i zasoby kapitału pochłonięte przez wyprawę na Księ­życ lepiej było obrócić na ulżenie doli człowieczej na Ziemi. Mimo pozorów słuszności głosy te nie li­czą się z naturą człowieka. Ludzka ciekawość i chęć praktycznego sprawdzenia tego, co teoretycznie stało się możliwe, jest siłą, której nie da się powstrzymać. Ta zresztą ciekawość, naturalne człowiekowi dążenie do poznawania nieznanego, jest głównym motorem wszelkiego postępu. A postępem ludzkości rzą­dzi jakieś wewnętrzne prawo współzależności i rozwój nauki osiągnięty dzięki badaniom Księży­ca może się przyczynić do rozwią­zania niejednego z ziemskich problemów.

Najcenniejszą jednak stroną wy­prawy człowieka na Księżyc wyda­ją się nam jej skutki moralne. I to nie tylko to emocjonalne uczucie solidarności, które ogarnęło całą ludzkość w nocy z 20 na 21 lipca, ale przede wszystkim pogłębiająca się świadomość, że ludzkość jest jednością. Że w obliczu kosmosu maleńka Ziemia jest może jedyną planetą zamieszkaną, przez istoty zdolne myśleć i kochać, powołane do tego, by wspólnym, solidarnym wysiłkiem budować dzieło cywili­zacji, poddawać sobie tę Ziemię. Że wszystko, co ową jedność i solidar­ność ludzi rozdziera, jest szaleń­stwem i absurdem. Że ludzie są braćmi, związanymi na zawsze wspólnym losem. Godność człowie­ka polega na tym, że to braterstwo nie jest ludziom dane, ale zadane. Widziana z Księżyca Ziemia przedstawia się, jako ojczyzna ludzi. Ale to, żeby stała się ona naprawdę ojczyzną dla każdego z ludzi, jest tu, na Ziemi, naszym największym zadaniem.

TP 31/1969

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]