Widok z Oliwnej Góry

Jerozolima jest niczym święte drzewo opisane przez Eliadego: łączy ziemię z niebem w dosłowny i symboliczny sposób. Melchizedek, Abraham, Dawid, Jezus, Mahomet - wybrali to miejsce z sobie wiadomych względów. Tak jak Bóg wybrał ich sobie i wybrał to miasto pomiędzy wzgórzami Moria i Syjonu.

20.12.2006

Czyta się kilka minut

Jerozolima okryta śniegiem: Oglądając zdjęcie pomyślałem, że te białe plamki to dusze uwolnione z piekła Treblinki i Sobiboru, powracające do świętego miasta. /
Jerozolima okryta śniegiem: Oglądając zdjęcie pomyślałem, że te białe plamki to dusze uwolnione z piekła Treblinki i Sobiboru, powracające do świętego miasta. /

Według chasydzkiej legendy czcigodny Jaakow Icchak ha-Lewi Horowic, zwany Widzącym, zginął w Lublinie w niecodziennych okolicznościach. Podczas religijnej, mistycznej ekstazy wyfrunął przez okno swojego mieszkania przy ulicy Szerokiej 28 ­ i upadł na bruk z wysokości drugiego piętra. Religijne uniesienia i lewitacje nie należały w życiu Widzącego do spraw niezwykłych. Przeciwnie - jego uczniowie nie raz widzieli swojego cadyka podtrzymywanego niewidzialną dłonią Pana, gdy pogrążony w modlitwie unosił się - sam ponoć tego nie zauważając - nad ziemią.

Bóg cofnął dłoń

Niezwykła była po pierwsze data tragicznego wydarzenia. Zdarzyło się to w święto Tisza Be-aw, czyli dzień postu obchodzonego na pamiątkę zburzenia Pierwszej i Drugiej Świątyni w Jerozolimie (przełom lipca i sierpnia; Jasnowidzący zginął w 1815 r.). Po drugie to, co zaszło, nosiło wszelkie znamiona boskiej interwencji: Pan cofnął swoją dłoń podtrzymującą ciało cadyka, ponieważ ten domagał się - jakoby zbyt natarczywie - nadejścia Mesjasza. W legendzie tej istnieje jedna jeszcze, zamknięta w szkatułce pierwszej opowieści, ukryta legenda. Otóż w wyniku kabalistycznych iluminacji Widzący nie tylko przewidział rychłe nadejście Mesjasza. Mówić miał również, że zjawi się właśnie tam - w Lublinie. Ta faktyczna herezja (nie wszyscy uczniowie potwierdzili później jej zaistnienie) mogła rzeczywiście zniecierpliwić Najwyższego. Co innego bowiem spekulacje na temat daty nadejścia Mesjasza (snuło je wielu i uchodziło im to na sucho), a co innego przeniesienie spraw eschatologicznych z Jerozolimy do Lublina. Widzący, którego niejedna ekstrawagancja duchowa i spekulatywna szokowała współczesnych (oskarżali go konserwatywni rabini, wyszydzali zwolennicy haskali, porzucali zbuntowani uczniowie), pochowany jest na starym cmentarzu żydowskim w Lublinie, położonym przy ulicy Siennej. Bywa, że w rocznicę śmierci Widzącego ohel z jego mogiłą odwiedzają chasydzi: palą świeczki i przez wąską szparę sarkofagu wrzucają kwitełe - karteczki z zapisanymi prośbami. Podobnie jak przy grobie reb Elimelecha z Leżajska - jego nauczyciela.

O tej historii przypomniałem sobie w dość szczególnym punkcie czasu i przestrzeni. Było czerwcowe, upalne popołudnie. Stałem na tarasie u szczytu Oliwnej Góry z widokiem na Getsemani, Dolinę Cedronu i potężne mury starego miasta Jerozolimy, za którymi rozpoznawałem polecane wszystkim turystom świata charakterystyczne budowle: wieżę twierdzy Dawida, meczet Qubbat al Sakhra, sklepienie bazyliki Grobu Pańskiego. Żaden z tych zabytków nie mógł zapewne przywołać skojarzenia z Widzącym z Lublina, ale kiedy mój wzrok padł na podwójne, zamurowane wrota Złotej Bramy, natychmiast przypomniałem sobie wyczytaną w przewodniku informację: to właśnie tędy przejść ma Mesjasz zstępujący ze Świątynnego Wzgórza w drodze na Górę Oliwną. Jeżeli Widzący oczekiwał Mesjasza w Lublinie - czy ujrzał Go przechodzącego ze Wzgórza Zamkowego przez Bramę Grodzką? Jakkolwiek niepoważna, myśl ta nie dawała mi spokoju: lubelska Brama Grodzka nijak ma się do Złotej Bramy, położonej paręset metrów od świątynnego wzgórza.

Widzący nigdy nie był w Jerozolimie. Nie czytałem też - nie znając hebrajskiego - wydanej w świętym mieście księgi "Torat ha Choze mi - Lublin", wydrukowanej dopiero w 1979 r. z trzema zbiorami jego sentencji, wobec czego wszelkich spekulacji na ten temat musiałem rzeczowo zaniechać. Jednak widok Złotej Bramy, podobnie jak kopuły Meczetu na Skale, uzmysłowił mi skomplikowaną, pełną niezwykłych opowieści - religijnych, historycznych, legendarnych wreszcie - rzeczywistość Jerozolimy. Tej, którą miałem przed oczami, i tej, o której mówią święte księgi - Żydów, muzułmanów, chrześcijan.

Chleb i wino

Tak zatem Złota Brama: dopiero od VII w. uznano ją za tę, przez którą Jezus wjechał w Palmową Niedzielę do Jerozolimy. Jeżeli osiołek wiozący Pana przeczłapał rzeczywiście tędy, to i tak jej obecny kształt pochodzi z czasów kalifów ommajadzkich i niewiele ma wspólnego z kształtem rzymskiej fortyfikacji z czasów Piłata i Heroda. Prawdopodobnie na uznanie jej "ewangelicznego" charakteru nałożyła się legenda. Cesarz Herakliusz miał właśnie przez te wrota powrócić do świętego miasta w 631 r., kiedy odzyskawszy w bitwie z Persami Drzewo Krzyża Świętego, wiózł je jako wotum.

Zbigniew Herbert poświęcił tej legendzie kilka przenikliwych uwag. We włoskim Arezzo spędził wiele godzin na kontemplacji fresków Piera della Francesca, przedstawiających tę historię. Są rzeczywiście arcydziełem. Wzruszył mnie sposób, w jaki Piero wyobraził sobie mury i bramy Jerozolimy, których nigdy - podobnie jak Widzący z Lublina - nie widział. Z perspektywy Oliwnej Góry da się stwierdzić, że geometryczna forma owych murów na freskach z Arezzo w istocie przypomina do pewnego stopnia kanciastość, wyniosłość i zwartość opasujących święte miasto fortyfikacji.

Choć oczywiście ich obecny kształt pochodzi nie z czasów Jezusa czy cesarza Herakliusza, lecz z epoki imperium otomańskiego. Właśnie wówczas Złota Brama została zamurowana. Wcześniej, za czasów krzyżowców, otwierano ją tylko dwa razy w roku: w Palmową Niedzielę i w dniu święta Podniesienia Krzyża. Jakby na potwierdzenie sceny z Ewangelii oraz legendy o cesarzu, który odzyskał najświętszą dla chrześcijan relikwię.

Jeżeli dodać, że muzułmanie również wierzą w przyjście Jezusa u progu końca czasów (Isa - czyli Jezus, Joszua ben Josef - wprawdzie nie Bóg, ale sprawiedliwy prorok, przejść ma właśnie przez te Złote Wrota), możemy powoli, z trudem i mozołem zacząć pojmować zdumiewającą przestrzeń Jerozolimy. Złota Brama jest dla niej jak soczewka, skupiająca wierzenia religijne, legendy i fakty historyczne. Jej nazwę stworzyli Grecy. Horaia - czyli piękna, tak ją nazywali. Rzymianie - prawdopodobnie przez fonetyczne podobieństwo - ochrzcili ją aurea, czyli właśnie złota.

Naprawdę złota jest jednak nie wspomniana brama, przez którą przejdzie Mesjasz, lecz kopuła Meczetu Na Skale - Qubbat al Sakhra. To właśnie ona stanowi najbardziej charakterystyczny punkt wizualny Jerozolimy - przynajmniej na milionach pocztówek, posterów, fotografii. W Surze XVII Koranu opisana jest nocna podróż Mahometa do Jerozolimy, gdzie właśnie z tego miejsca, z tej skały Prorok wstąpił do nieba. Meczet dla upamiętnienia tej hierofanii nakazał zbudować w roku 688 kalif Abd al Malik.

Święta dla islamu budowla posadowiona została wszakże na najświętszym miejscu judaizmu. Kiedy król Dawid zdobył Jerozolimę w roku 977 przed Chrystusem, niewiele później nakazał wznieść ołtarz dla Jahwe w tym właśnie miejscu i tu też sprowadził Arkę Przymierza z Kiriat-Jearim. Salomon wzniósł tu świątynię, która w historii Izraela jest po prostu Pierwszą Świątynią, zwaną Salomonową. Zburzona przez Nabuchodonozora, odbudowana przez Żydów po powrocie z wygnania babilońskiego, spalona następnie przez Rzymian - nigdy już nie została odbudowana. Jej pozostałością jest Ściana Płaczu, czyli zachodni mur wsporny tej budowli, przed którym Żydzi ze wszystkich stron świata zanoszą swoje modlitwy. To właśnie w tym miejscu Jan Paweł II wsunął w szparę pomiędzy kamiennymi blokami karteczkę ze swoimi intencjami modlitewnymi.

Lecz miejsce to ma znacznie starszą tradycję niż podboje króla Dawida, świetność epoki Salomona czy religijne uniesienie Mahometa. To tu, na wzgórzu zwanym w księdze Genesis - Moria, Abraham miał złożyć ofiarę z Izaaka. S?ren Kierkegaard w eseju "Bojaźń i drżenie" nazwał Abrahama samotnym rycerzem wiary. Kimś, kto na wezwanie Boga godzi się spełnić niemożliwe. W Genesis - gdy mowa o praojcu wiary Abrahamie - Jerozolima pojawia się raz jeszcze. Autor księgi opisuje mianowicie spotkanie Abrahama z Melchizedekiem - królem Salemu i kapłanem - na pustynnej drodze, u bram miasta. To być może najbardziej tajemnicze spotkanie w Biblii. Dlaczego Melchizedek błogosławi właśnie chleb i wino? Jezus powtórzy ten sam dokładnie gest, na nieodległym wzgórzu Syjonu. Właśnie tam tradycja - ale dopiero od V w. - umiejscowi Wieczernik. W Ewangelii spisanej po grecku będzie on nazwany - anagaion mega - czyli dużą salą na piętrze.

Święte drzewo

Z perspektywy Oliwnej Góry trudno odszukać wzrokiem to miejsce. Budynek z niewielką kopułą i minaretem mieści się już poza murami, zaraz za Bramą Syjonu. Na parterze znajduje się grobowiec króla Dawida, po kamiennych schodach z czasów krzyżowców wstępujemy na piętro do Wieczernika. Skrupulatni historycy podważają autentyczność obu tych miejsc. Gdzie indziej - dowodzą - pochowany został król Dawid, nie tu miała miejsce Ostatnia Wieczerza. Lecz ustalona tradycja składa w tym miejscu Nowy i Stary Testament w jedność. Joszua ben Josef był przecież potomkiem Dawida. Gałązką ze szczepu Jessego. Gdzie, jeśli nie tutaj, nad grobem króla, miał błogosławić jak Melchizedek chleb i wino?

Tradycja umiejscowienia Wieczernika w tym właśnie miejscu sięga V wieku. Ostateczne zlokalizowanie grobu króla Dawida to dopiero wiek XV. Nie przeszkadza to jednak modlić się żydowskim kobietom przy sarkofagu Dawida o zdrowe potomstwo. A chrześcijańskim pielgrzymom - piętro wyżej - przeżywać misterium Ostatniej Wieczerzy. Jerozolima jest niczym święte drzewo opisane przez Eliadego: łączy ziemię z niebem w dosłowny i symboliczny sposób. Widok z Góry Oliwnej utwierdza w takim przekonaniu. Melchizedek, Abraham, Dawid, Jezus, Mahomet - wybrali to miejsce z sobie wiadomych względów. Tak jak Bóg wybrał ich sobie i wybrał to miasto pomiędzy wzgórzami Moria i Syjonu.

Przy Bramie Jaffy, którą François-René de Chateaubriand w swoim opisie podróży nazywa Bramą Pielgrzymów, kupiłem dwie pamiątki. Pierwszą był poster - długa, prostokątna reprodukcja rysunku szkockiego podróżnika Davida Robertsa, przedstawiająca widok miasta z Oliwnej Góry w 1839 r. Drugą - album fotograficzny pod redakcją Nachuma Tim Gidala, wydany w roku 1995 i zatytułowany "Jerozolima - 3000 lat".

Rysunek Robertsa - bardzo romantyczny - ukazuje Jerozolimę jako małe, prowincjonalne miasteczko wśród wypiętrzonych górskich łańcuchów. W czasie, gdy je rysował, liczba mieszkańców była co najmniej trzykrotnie mniejsza niż za czasów Jezusa. Zamieszkiwało tu wówczas ok. siedmiu tysięcy Żydów, pięć tysięcy muzułmanów i cztery tysiące chrześcijan. Bez trudu odnalazłem na reprodukcji wieżę Dawida, kopułę Meczetu Na Skale, szczyt bazyliki Grobu Pańskiego i Złotą Bramę, przez którą przejść ma Mesjasz - wyczekiwany przez Widzącego w Lublinie.

Na stronie 160. albumu Nachuma Tim Gidala znalazłem natomiast fotografię z roku 1941. Jerozolima okryta jest śniegiem: na ulice dzielnicy żydowskiej i na Oliwną Górę spadają gęste, duże płatki śniegu. Oglądając zdjęcie po raz pierwszy, pomyślałem, że te białe plamki to dusze uwolnione z piekła Treblinki i Sobiboru, powracające do świętego miasta.

I pomyślałem też o czcigodnym Jaakowie Icchaku ha-Lewim Horowicu z domu przy ulicy Szerokiej numer 28 w Lublinie. Być może, kiedy Najwyższy przestał podtrzymywać jego lewitujące ciało, kiedy zaskoczony spadał na bruk ulicy jak do Szeolu - zrozumiał swój błąd. Mesjasz musi przejść jednak przez Złotą Bramę w Jerozolimie. Żadna inna, w jakimkolwiek miejscu świata, nie wchodzi w rachubę.

PAWEŁ HUELLE (ur. 1957) jest prozaikiem, dramaturgiem, poetą. Ostatnio opublikował książkę "Castorp", wkrótce do księgarń trafi jego najnowsza powieść pt. "Ostatnia Wieczerza".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2006