Wiara stopniowana

Nie we wszystko, co słyszymy w Kościele, z równą mocą powinniśmy wierzyć. Czy kościelne nauczanie da się jednak klarownie sklasyfikować?

13.04.2020

Czyta się kilka minut

Cittadella na wyspie Gozo,  Malta, lipiec 2000 r. / JIRI REZAC / VISUM / FORUM
Cittadella na wyspie Gozo, Malta, lipiec 2000 r. / JIRI REZAC / VISUM / FORUM

Różne elementy nauczania Kościo­ła domagają się zróżnicowanego posłuszeństwa wiary – zobowiązują sumienie wiernego w różnym stopniu. Problem w tym, że wiedza katolików na temat rang, czyli tzw. kwalifikacji teologicznej kościelnego nauczania, poważnie kuleje. Co gorsza, Urząd Nauczycielski Kościoła i teologia chyba niewiele już są w stanie zrobić, by poprawić sytuację, bo w przeszłości same tak skomplikowały te sprawy, że trudno o dobre rozwiązania. Ale trzeba próbować.

Lista rankingowa

W książce „Święty Kościół powszedni” ks. Henryk Seweryniak przestrzegał: „gdy w dziejach eklezjologii uciekano się do wyszukanych dystynkcji i sztucznych pojęć, stawała się ona mało wiarygodna”. Zresztą, dodajmy, nie tylko eklezjologia, czyli nauka o Kościele, ale również sam Kościół. Znamiennym przykładem jest doktryna o kolegialności biskupów (czyli wspólna im wszystkim odpowiedzialność za Kościół). W panującym w niej gąszczu specjalistycznych rozróżnień oraz językowo-teologicznych niuansów powstał taki bałagan, że gubią się w nim nawet sami zainteresowani, czyli biskupi. Próbka? „Kolegialność sama w sobie”, „kolegialność efektywna”, „kolegialność afektywna”, „poczucie kolegialne”, „duch kolegialny”, „pełne poczucie kolegialności” czy „działanie kolegialne w sensie ścisłym”…

Konstatacja ks. Seweryniaka dotyczy sztucznych pojęć i rozlicznych dystynkcji także w odniesieniu do kwalifikacji teologicznej różnych doktryn. Chodzi tu o kwestię niebagatelną, bo o to, w jakim stopniu konkretne nauczanie Kościoła zobowiązuje sumienie osoby wierzącej. Powinno być oczywiste, że różne doktryny i wypowiedzi Magisterium Kościoła, a więc biskupów, zobowiązują katolików w różny sposób. Inną rangę ma dogmat o Trójcy Świętej, a inną wypowiedzi papieża o cudownym medaliku Katarzyny Labouré; inną prawda o zmartwychwstaniu Jezusa, a inną lokalny zwyczaj zachowywania postu w piątek.

Starsza teologia dobrze wiedziała o doktrynalnych dystynkcjach w ramach nauczania Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Problem polega na tym, że dała się im tak bardzo zwieść, że w końcu utonęła w morzu subtelnych rozróżnień, które zaczęły służyć samym sobie. Oto przykład – chyba najbardziej popularna „doktrynalna lista rankingowa”, na którą niektórzy wciąż jeszcze się powołują: mamy zatem mieć prawdy „z wiary”, „z wiary katolickiej”, „z wiary boskiej i katolickiej”, „z wiary kościelnej definitywnej”, „z wiary boskiej”. Są też prawdy „bliskie wiary” i „doktryna katolicka”, nauczanie „teologicznie pewne”, „zdanie powszechne”, „zdanie powszechniejsze”, „zdanie prawdopodobne”, „zdanie bardziej prawdopodobne”, „zdanie pobożne” czy „opinia tolerowana”.

Po Soborze Watykańskim II starano się uporządkować powstały bałagan. Najważniejsze zmiany zaszły za pontyfikatu Jana Pawła II. List apostolski „W obronie wiary” z 1998 r. wyróżnił trzy poziomy nauczania Kościoła, domagające się zróżnicowanego posłuszeństwa wiary. Na najwyższym poziomie znajduje się nauczanie objawione, niżej – nauczanie ostateczne, jeszcze niżej – nauczanie autentyczne. Uwagi Jana Pawła II miały jednak charakter bardzo ogólny i chyba dlatego równocześnie z papieskim dokumentem Kongregacja Nauki Wiary, watykańska strażniczka ortodoksji, wydała komentarz pt. „Wyjaśnienie doktrynalne dotyczące końcowej części formuły »Wyznania wiary«”. Szczęśliwie w dokumencie tym znajdują się przykłady prawd i doktryn należących do poszczególnych poziomów, co jednak wcale nie znaczy, że wszystko w tej materii stało się jasne.

Spora liczba teologów i biskupów traktuje „Wyjaśnienie doktrynalne” jako oficjalny komentarz Stolicy Apostolskiej do listu „W obronie wiary” – a tak nie jest! Trzeba wiedzieć, że pod dokumentem znajdują się tylko dwa podpisy: kard. Josepha Ratzingera, ówczesnego prefekta KNW, i jej sekretarza abp. Tarcisia Bertonego. Ich sygnaturom zaś nie towarzyszy żadna adnotacja, co w przypadku wypowiedzi dykasterii Kurii Rzymskiej jest znaczące. Jak zauważył wybitny amerykański teolog Avery Dulles SJ, którego Jan Paweł II mianował w 2001 r. kardynałem, nic nie wskazywało i – dodajmy – nie wskazuje na to, żeby dokument ten został zaakceptowany przez całą KNW ani że przyjęto go podczas jej najważniejszego posiedzenia – sesji plenarnej, ani też, że zaaprobował go papież. Według specjalistów od prawa kanonicznego – napisał Dulles – „»Wyjaśnienie doktrynalne« nie jest oficjalnym dokumentem Stolicy Apostolskiej”. To w rzeczy samej raczej prywatna wypowiedź ówczesnego szefostwa watykańskiej strażniczki ortodoksji.

List „W obronie wiary” mówi zatem o trzech poziomach nauczania Kościoła. Wypada zacząć od najwyższego.

Nauczanie objawione

Do tego poziomu należą prawdy objawione formalnie przez Boga. Opierają się one bezpośrednio na wierze w autorytet spisanego słowa Bożego (Pisma Świętego). Aby być katolikiem, trzeba w nie wierzyć mocno, wiarą teologalną, zatem jedną z trzech cnót, które apostoł Paweł wyniósł ponad wszystkie inne (1 Kor 13, 13). Kto z katolików odrzuca nauczanie z tego poziomu, jest winien herezji, czyli wyłącza się ze wspólnoty Kościoła. W papieskim liście czytamy, że jeśli „nie odwołuje tego, gdy zostanie napomniany zgodnie z prawem, winien zostać ukarany ekskomuniką większą jako heretyk lub apostata”.


Czytaj także: Józef Majewski: To nie jest herezja


Prawdy poziomu pierwszego – jak napisali autorzy „Wyjaśnienia doktrynalnego” – „są zawarte w Słowie Bożym spisanym lub przekazanym przez Tradycję i zostają zdefiniowane w formie uroczystego orzeczenia czy to przez Biskupa Rzymu, gdy naucza ex cathedra, czy to przez Kolegium Biskupów zgromadzonych na soborze, jako prawdy objawione przez Boga, bądź też zostają nieomylnie podane do wierzenia przez nauczanie zwyczajne i powszechne”. Większość słów i wyrażeń w tym cytacie ma charakter techniczny i domaga się wyjaśnienia.

Uroczyste (nadzwyczajne) nauczanie Magisterium Kościoła, ogłaszane jako objawione przez biskupów na soborze lub przez samego biskupa Rzymu, gdy definiuje jakąś prawdę ex cathedra (co można przetłumaczyć: z najwyższego miejsca – nauczanie najważniejsze), wydarza się nadzwyczaj rzadko. Wiadomo, że soborów nie zwołuje się często, a przypadki papieskiego nauczania ex ­cathedra są jeszcze rzadsze. Dodatkowo tego rodzaju nauczanie biskupa Rzymu obostrzone jest istotnymi warunkami: po pierwsze, gdy papież definiuje jakąś prawdę ex ­cathedra, to musi być jasne, że występuje jako pasterz i nauczyciel wszystkich chrześcijan, jego wystąpienie dotyczy tylko i wyłącznie spraw wiary i moralności; papież musi też wyraźnie zaznaczyć, że angażuje swój nauczycielski autorytet w najwyższym stopniu i że ogłaszana prawda ma być przyjęta w wierze przez cały Kościół. Ostatni sobór – Vaticanum II – odbył się ponad pół wieku temu, a papież ostatni raz ogłosił dogmat 70 lat temu (Pius XII o wniebowzięciu Maryi).

Z kolei w nauczaniu zwyczajnym i powszechnym Urzędu Nauczycielskiego chodzi o codzienne nauczanie wszystkich biskupów rozproszonych po świecie i pozostających w jedności z biskupem Rzymu. Gdy wszyscy biskupi w przeszłości i dzisiaj, łącznie z papieżem, na co dzień zgadzają się ze sobą w konkretnej sprawie wiary czy życia moralnego, to ich nauczaniu przysługuje ranga nieomylności. Oczywistość nauczania zwyczajnego i powszechnego biskupów wynika z faktu, że wiele prawd istotnych dla wiary nigdy nie zostało uroczyście zdefiniowanych czy ogłoszonych. Kościół po prostu w nie wierzy, a Magisterium o nich uczy. „Kościół nigdy nie zdefiniował nauki, że Jezus jest Panem i że Bóg wskrzesił Go z martwych, niemniej jednak są to artykuły naszej wiary o wiele bardziej podstawowe niż liczne dogmaty, które zostały uroczyście zdefiniowane” (ks. Francis Sullivan).

Kard. Ratzinger i abp Bertone w „Wyjaśnieniu doktrynalnym” zawarli listy prawd, które – ich zdaniem – należą do poszczególnych poziomów nauczania. Na liście nauczania objawionego znalazły się „artykuły wiary z »Wyznania wiary« [„Wierzę w jednego Boga...” – JM], dogmaty chrystologiczne i maryjne; nauka o ustanowieniu sakramentów przez Chrystusa i o ich skuteczności co do łaski; nauka o rzeczywistej i substancjalnej obecności Chrystusa w Eucharystii i o ofiarnej naturze mszy świętej; nauka o założeniu Kościoła z woli Chrystusa; nauka o prymacie i nieomylności biskupa Rzymu; nauka o istnieniu grzechu pierworodnego; nauka o nieśmiertelności duszy duchowej i o zapłacie bezpośrednio po śmierci; o braku błędów w tekstach natchnionych Pisma Świętego; nauczanie, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest niezwykle poważnym wykroczeniem moralnym”.

W związku z tą listą nie wszystko jednak jest jasne. Teologowie i bibliści wciąż dyskutują nad możliwością błędu w Piśmie Świętym – w tej dziedzinie nie wszystko zostało już powiedziane. Problemy rodzą się także np. w odniesieniu do nauki o nieśmiertelności „duszy duchowej”. Kard. Ratzinger wraz z abp. Bertonem zaliczają ją do nauczania objawionego, podczas gdy w 1979 r. KNW, pod kierownictwem kard. Franjo Šepera, zdawała się widzieć sprawy inaczej. Ówczesna Kongregacja, broniąc pojęcia duszy przed „atakującymi” go teologami, wyraźnie jednak dała do zrozumienia, że można by z niego zrezygnować. Istniałaby taka możliwość, gdyby znalazło się pojęcie, które byłoby w stanie lepiej wyrazić wiarę w istnienie „ludzkiego ja” po śmierci.

Nauczanie ostateczne

Do poziomu nauczania ostatecznego (definitywnego) należą prawdy, które nie zostały formalnie objawione, ale pozostają w ścisłym logicznym czy historycznym związku z Objawieniem. W liście Jana Pawła II czytamy: „należy bez zastrzeżeń przyjąć i zachowywać również wszystkie i poszczególne prawdy dotyczące wiary i obyczajów, które Urząd Nauczycielski ogłasza w sposób ostateczny, to znaczy te, które są wymagane, aby gorliwie strzec i wiernie przekazywać sam depozyt wiary; kto zatem odrzuca te prawdy, które należy przyjąć w sposób definitywny, sprzeciwia się nauczaniu Kościoła katolickiego”.

Prawdy z poziomu ostatecznego dodają do depozytu wiary (czyli do tego wszystkiego, co Bóg objawił dla zbawienia ludzi) elementy nieobjawione. Co istotne, Jan Paweł II w swoim liście nie wiązał odrzucenia czy braku akceptacji nauczania ostatecznego z herezją. Kard. Ratzinger i abp Bertone w tym kontekście napisali: „Każdy wierzący jest zobowiązany przyjąć te prawdy zdecydowanie i ostatecznie, opierając się na wierze w asystencję Ducha Świętego okazywaną Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła oraz na katolickiej doktrynie o nieomylności Urzędu Nauczycielskiego w tych sprawach. Kto by im zaprzeczał, odrzucałby prawdy nauki katolickiej i tym samym nie byłby już w pełnej komunii z Kościołem katolickim”. Odrzucenie prawd z poziomu ostatecznego nie zrywa zatem komunii z Kościołem, ale ją „tylko” osłabia. „W kontekście całego komentarza kard. Ratzingera i abp. Bertonego oraz listu Jana Pawła II jest jasne, że to osłabienie komunii nie oznacza automatycznego wykluczenia z sakramentów; w tym wypadku nie mamy do czynienia z ekskomuniką” (Avery Dulles SJ).

„Wyjaśnienie doktrynalne” do nauczania ostatecznego zalicza szczególnie kilka prawd o charakterze moralnym, np. o niegodziwości prostytucji i nierządu, ale także o niegodziwości eutanazji – tak jak ujął to Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae”. Z kolei jeśli chodzi o prawdy z poziomu ostatecznego, ale związane z objawieniem na mocy konieczności historycznej, które nie będą mogły być zdefiniowane jako objawione przez Boga, to obaj hierarchowie zaliczają do nich prawomocność wyboru biskupa Rzymu i przeprowadzenia soboru powszechnego, kanonizację świętych oraz nauczanie Leona XIII o nieważności święceń anglikańskich (1896 r.). Co do tego ostatniego wypada dodać, że „wyrok” tego papieża XIX stulecia nie może dotyczyć anglikańskich święceń w naszych czasach. Kościoły anglikańskie w Europie, podobnie jak inne Kościoły tradycji protestanckiej, w tym luteranie, w drugiej połowie XX w. zdecydowały się na konsekracje biskupie z udziałem przynajmniej jednego biskupa pozostającego, jak w katolicyzmie czy prawosławiu, w sukcesji apostolskiej.

Jako przykład tych prawd z poziomu ostatecznego, które wiążą się z objawieniem na mocy logicznego wynikania, kard. Ratzinger i abp Bertone podali „rozwój doktryny związanej z definicją nieomylności Biskupa Rzymu jeszcze przed definicją dogmatyczną Soboru Watykańskiego I [rok 1870]”. Hierarchowie przypomnieli, że prymat papieża należy do prawd zawsze przyjmowanych przez Kościół, chociaż niektóre kwestie należały tu do otwartych. Sobór zdecydował się ostatecznie je rozwiązać, nadając tej prawdzie formę dogmatu. „Podobny proces – czytamy w „Wyjaśnieniu doktrynalnym” – można zaobserwować także w przypadku sformułowanego w ostatnim okresie nauczania o udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom [Jan Paweł II w 1994 r. opublikował List apostolski „Ordinatio sacerdotalis” o udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom – JM]. Biskup Rzymu, chociaż nie posłużył się definicją dogmatyczną, potwierdził, że prawda ta powinna być uznana za ostateczną, ponieważ została podana w sposób nieomylny przez Magisterium zwyczajne i powszechne jako oparta na słowie Bożym spisanym i była zawsze zachowywana i stosowana w Tradycji Kościoła. Jednakże (...) rozwój świadomości Kościoła może sprawić, że w przyszłości nauczanie to zostanie zdefiniowane jako prawda, w którą należy wierzyć jako objawioną przez Boga”.

Wypowiedzi niektórych biskupów, takich jak kard. Christoph Schönborn, ­arcybiskup Wiednia, czy kard. Reinhard Marx, były przewodniczący Konferencji Biskupów Niemiec, na temat konieczności podjęcia debaty wokół święceń kapłańskich kobiet, poważnie problematyzują stanowisko kard. Ratzingera i abp. Bertonego w tej materii. Kard. Marx w styczniu, w kontekście niemieckiej Drogi Synodalnej, stwierdził: „Mamy bardzo silne stanowisko Jana Pawła II. Nie widzę, jak można pokonać tak mocny znak urzędu nauczycielskiego”. Powiedział jednak również, że nie można postępować tak, jakby już wymieniono wszystkie argumenty w tej kwestii. „Jest sprawą oczywistą, że rozpoczynający się dialog na temat reform w Kościele Niemiec nie może rozstrzygnąć tej debaty, ale Droga Synodalna może dać swój głos, choćby taki, że odnosimy wrażenie, iż potrzebna jest dalsza refleksja”.

Cokolwiek mówić o doktrynie na temat święceń kapłańskich dla kobiet, pewne wydaje się, że jedną rzeczą jest teoretyczna niezgoda na tę doktrynę, która nie wyłącza z Kościoła, a inną niezgoda praktyczna. W 2009 r. abp Daniel Pilarczyk z Cincinnati wydał zakaz nauczania w imieniu Kościoła siostrze Louise Akers, bo negowała ona doktrynę Jana Pawła II o święceniach kapłańskich wyłącznie dla mężczyzn. Hierarcha cofnął zakonnicy tzw. misję kanoniczną, ale jej nie ekskomunikował. Tymczasem rok wcześniej ekskomunika spotkała ks. Roya Bourgeois z amerykańskiego Zgromadzenia Maryknoll. Zakonnik nie tylko odrzucał doktrynę o święceniach kapłańskich zarezerwowanych wyłącznie dla mężczyzn, ale też uczestniczył w uroczystości udzielenia „święceń” pewnej kobiecie i wygłosił podczas niej homilię, a potem – po ostrzeżeniu KNW – nie wyrzekł się swego postępowania. Ekskomunika spadła też – i to od razu – na „wyświęconą” wtedy kobietę, podobnie jak na ponad kilkadziesiąt katoliczek, które do tamtej pory przyjęły „święcenia” kapłańskie. Żeby nie było co do tego niejasności, KNW w 2008 r. wydała dekret stwierdzający, że zarówno kobieta, która usiłuje przyjąć święcenia, jak i osoba, która usiłuje ich udzielić, „podlegają ekskomunice wiążącej mocą samego prawa”.

Nauka autentyczna

W odniesieniu do trzeciego poziomu nauczania Kościoła w liście „W obronie wiary” czytamy: „religijne posłuszeństwo rozumu i woli należy okazywać nauce, którą głosi Papież lub Kolegium Biskupów w sprawach wiary i obyczajów, gdy sprawują autentyczne nauczanie, chociaż nie zamierzają przedstawić jej w sposób definitywny. Stąd wierni powinni starać się unikać wszystkiego, co się z tą nauką nie zgadza”.

Według „Wyjaśnienia doktrynalnego” chodzi tu o nauczanie prawdziwe lub przynajmniej pewne głoszone w tym celu, by – po pierwsze – pomóc w głębszym zrozumieniu objawienia, po drugie – by potwierdzić zgodność jakiegoś nauczania z prawdami wiary, albo – po trzecie – by ostrzec przed poglądami niezgodnymi z tymi prawdami, w końcu – po czwarte – by przeciwstawić się opiniom niebezpiecznym, prowadzącym do błędu. „Wypowiedź przeciwna takim prawdom może być zakwalifikowana odpowiednio jako błędna lub, w przypadku nauczania o charakterze roztropnościowym, jako zuchwała lub niebezpieczna”.

Niestety, z niewiadomych względów kard. Ratzinger i abp Bertone nie podali żadnego przykładu doktryny z poziomu nauczania autentycznego. Stwierdzili jedynie, że w odniesieniu do nich „można wskazać ogólnie na prawdy nauczane w sposób nieostateczny w autentycznym Magisterium zwyczajnym, które wymaga przyjęcia w różnym stopniu, zależnie od intencji i woli wyrażonej przez naturę dokumentów, przez częstotliwość, z jaką podaje się to nauczanie, lub też przez sposób jego ujęcia”. Przypuszczam, że do tego poziomu nauczania Urzędu Nauczycielskiego można zaliczyć np. doktrynę o obowiązkowym charakterze celibatu kapłańskiego, o przykazaniach kościelnych czy o tym, że akolitami mogą być wyłącznie mężczyźni.

Droga Franciszka

W sprawie teologicznej kwalifikacji nauczania Magisterium Kościoła wciąż nie ma jasności, a nawet panuje spore zamieszanie. Z sytuacją tą – jak sądzę – wypada się pogodzić. Dzisiaj raczej już nie da się klarownie uporządkować powstałego przez wieki terminologicznego, teologicznego i doktrynalnego bałaganu, chociaż wciąż trzeba się o to starać. W końcu jego ofiarą padła sama KNW, błędnie w 1995 r. przypisując do poziomu nauczania objawionego doktrynę o święceniach kapłańskich zarezerwowanych dla mężczyzn. Trzy lata później – jak widzieliśmy – wycofała się z tego stanowiska, umieszczając tę doktrynę w ramach poziomu nauki definitywnej. Pomyłka niebagatelna: w jednym przypadku karą była ekskomunika, w drugim zaś nie.

Z powstałego bałaganu można jednak wyciągnąć naukę. Choćby taką, że w Kościele wypada bardzo oszczędnie stosować język doktrynalnych potępień. Szczęśliwie, jak wszystko na to wskazuje, właśnie taką drogą kroczy papież Franciszek. ©

Autor jest teologiem, medioznawcą, profesorem Uniwersytetu Gdańskiego i stałym współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2020