Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przepisy okazały się dziurawe jak sito: dodatek miał być przyznawany na jedno gospodarstwo domowe z kotłem węglowym zgłoszonym jako główne źródło ogrzewania w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Obywatelska postawa nie jest chyba naszą mocną stroną, bo od sierpnia mamy w Polsce tysiące „nowych” kotłów i jednoosobowych gospodarstw domowych (czteroosobowa rodzina może wtedy złożyć cztery wnioski). W niektórych gminach wniosków o dodatek było nawet pięć razy więcej niż pieców.
Rząd w pośpiechu uszczelnia system dopłat, 2 września projekt zaakceptował Sejm, teraz sprawą zajmie się Senat. Dodatek ma być przyznawany „na jeden adres” i tylko na kotły zarejestrowane przed końcem czerwca – jeśli kilka wniosków dotyczy tego samego kotła, rozpatrywany będzie tylko pierwszy. Weryfikacją zajmą się samorządy. Nowe przepisy zakładają także, że na wypłatę 3 tys. zł dodatku poczekamy dłużej – nawet do 60 dni.
Jednocześnie posłowie przegłosowali dopłaty dla ogrzewających swoje domy gazem, pelletem i olejem, a także szereg innych zmian, z których dwie budzą duży niepokój. Nowe przepisy pozwalają na dwa lata zawiesić normy jakości paliw stałych, jeśli „na rynku wystąpią nadzwyczajne zdarzenia”, a na 120 dni zwolnić ciepłownie z przestrzegania ograniczeń emisji spalin, gdy np. zabraknie węgla o niskiej zawartości siarki. ©℗