Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stolica Apostolska wierzy, że pokój w Ukrainie wciąż jest możliwy. Jak również, że w negocjacjach pomiędzy stronami konfliktu Watykan może odegrać kluczową rolę. Dlatego unika zajęcia jednoznacznego stanowiska i potępienia rosyjskiej agresji. I choć zdecydowanie sprzeciwia się wojnie oraz troszczy o jej ofiary, nie chce wskazywać winnych.
Kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu, to wytrawny dyplomata. Wie, jak ważyć słowa, dlatego nawet najmniejsze z tych, które wypowiada, ma wielkie znaczenie. Z opublikowanego wczoraj krótkiego wywiadu, którego udzielił czterem największym włoskim dziennikom („Corriere della Sera”, „La Stampa”, „La Repubblica” i „Il Messaggero”), można więc sporo wyczytać.
ATAK NA UKRAINĘ | CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>
Po pierwsze, Watykan traktuje napaść Rosji na Ukrainę jako „konflikt dwóch stron”, które powinny zasiąść do rozmów i próbować „zrozumieć wzajemne racje”. Co prawda kardynał nie używa już, jak w pierwszym oficjalnym stanowisku po wybuchu wojny, terminu „rosyjska operacja militarna” (wyjętego wprost z komunikatów Kremla) i nazywa wydarzenia „atakiem militarnym”, wciąż jednak unika wskazania i potępienia agresora.
Po drugie, Stolica Apostolska wierzy w „siłę rozmów”, dobrą wolę, zwycięstwo racjonalnych argumentów i „kultury braterstwa”. Kard. Parolin uważa, że Watykan może spełnić w negocjacjach ważną rolę i przyznaje, że papież Franciszek odwiedził rosyjską ambasadę, aby „pilnie zaapelować o wstrzymanie walk i powrót do negocjacji”. Wciąż nie jest za późno – mówi kardynał – by „w rozsądny i konstruktywny sposób wygładzić różnice poprzez dialog”.
CZYTAJ TAKŻE
PAPIEŻ, WOJNA I PUŁAPKA DYPLOMATYCZNYCH REGUŁ. KOMENTARZ EDWARDA AUGUSTYNA >>>
Po trzecie, z wypowiedzi sekretarza stanu wynika, że za doprowadzenie do konfliktu odpowiadają obie strony. Zarzuca im kierowanie się „wzajemnymi podejrzeniami i oskarżeniami”, żałuje, że zabrakło „komunikacji i słuchania się nawzajem, by dogłębnie poznać i zrozumieć swoje argumenty”. Zauważa, że „rozwój wydarzeń w ostatnich latach, a zwłaszcza w ostatnich miesiącach, tylko podsycał wzajemną głuchotę”. I przypomina, że Watykan „od lat stale, dyskretnie i z uwagą śledził wydarzenia na Ukrainie, oferując jej pomoc w ułatwieniu rozmów z Rosją”. Tak skonstruowane zdanie sugeruje, że z oferty nie skorzystała.
Po czwarte, sekretarz stanu wyraża nadzieję, że Kościoły obu krajów, katolickie i prawosławne, odegrają „fundamentalną rolę w zapobieżeniu pogarszania się sytuacji”. Zgodnie z główną zasadą watykańskiej dyplomacji, by łączyć, a nie dzielić, pomija milczeniem wsparcie, jakiego patriarcha Cyryl udzielił rosyjskiej armii. Skupia się na pokojowych wypowiedziach biskupów innych Kościołów, prawosławnych i katolickich, z przekonaniem, że ich mądrość i apele „zapobiegną zwycięstwu jednej racji i ochronią uprawnione aspiracje” każdej ze stron. Ma nadzieję, że wojnę dwóch chrześcijańskich narodów można zakończyć odwołując się do sumień i najważniejszych wartości, jakimi są „pokój i życie ludzkie”.
Wzywając do pokojowych negocjacji, kard. Parolin przywołuje słowa Piusa XII z sierpnia 1939 r., który zapewniał, że „rozmowy z wykazaniem dobrej woli i poszanowaniem wzajemnych praw” pozwalają każdej ze stron odnieść „honorowy sukces”. Przyznaje, że historyczne analogie są nader wymowne. I że – dodaje – „mogą wywołać dreszcze”.