Ładowanie...
Watykan przeciera oczy. Kiedy Franciszek wypowie słowo: Rosja
Watykan przeciera oczy. Kiedy Franciszek wypowie słowo: Rosja
Słowa mają znaczenie – mówi kard. Pietro Paroline, papieski sekretarz stanu, w udzielonym w sobotę wywiadzie dla watykańskich mediów. Przyznaje, że „nazywanie tego, co się dzieje w Ukrainie, operacją militarną, byłoby nieuznawaniem realności faktów”. „Proszę was, w imię Boga, o powstrzymanie tej masakry” - nawoływał papież Franciszek w czasie niedzielnej modlitwy Anioł Pański.
Dobrze, że papież i jego dyplomacja wreszcie nazwali atak na Ukrainę adekwatnym terminem. Bo przez pierwsze dziesięć dni mówili słowami Kremla o „operacji militarnej”.
Gdy pierwsze rosyjskie rakiety spadły na ukraińskie miasta, w gruzach legła też wschodnia polityka Watykanu. Zresztą, nie tylko Watykanu. Wielu przywódców dało się uwieść Putinowi, wiele krajów w dobrych relacjach z Moskwą widziało gwarancję pokoju.
Ale większość już pierwszego dnia potępiła agresję, oskarżając Rosję o państwowy terroryzm i łamanie prawa międzynarodowego. Stolica Apostolska pozostała w gronie nielicznych, które bały się agresję i agresora nazwać po imieniu.
WOJNA NA UKRAINIE – CO MÓWI I ROBI KOŚCIÓŁ? CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPEJCLANYM >>>
Zatrzęsły się też podstawy społecznej nauki Kościoła, która co najmniej od czasu encykliki „Pacem in terris” (1963 r.) mówi dużo o pokoju i wysiłkach, by go utrzymać za wszelką cenę, a mało o sytuacji, gdy go braknie. Zachęca do rozmów, negocjacji, kompromisu, uwzględniania racji wszystkich stron. Na czas wojen – zwłaszcza takich, które zaczynają się od nieuzasadnionej, jednostronnej agresji – rad ma niewiele. Dziś gorączkowo odgrzebuje się stare dyskusje o wojnie obronnej i sprawiedliwej. Oraz próbuje się je godzić z chrześcijańskim, ewangelicznym pacyfizmem.
Pokój jest fundamentalną wartością, podobnie jak ludzkie życie. Ważenie słów nie wynika z bezduszności papieża i jego dyplomatycznych służb, ale z obawy, by nie została zamknięta ostatnia przestrzeń dla rozmów i porozumienia, którą Watykan wciąż próbuje oferować. Słowa są ważne, ale ważniejsze są oczywiście czyny.
Anna Łabuszewska: Putin trafi do piekła – przestrzega grupa duchownych, która wyłamała się z podporządkowanej autokracie Cerkwi prawosławnej.
Tyle że znów, gdy wszystko się skończy, moraliści będą dyskutować, czy dla ratowania (hipotetycznego) pokoju, można sprzeniewierzać się (całkiem realnie) prawdzie i sprawiedliwości. A historycy znów będą się spierać, czy milczenie Watykanu było ceną za uratowanie setek ludzkich istnień, czy może za sny o mediacyjnej potędze watykańskiej dyplomacji.
Tymczasem szanse na negocjacje z jej udziałem są niewielkie. W wojnie z zachodem – bo tym faktycznie jest napaść na Ukrainę – zwierzchnik zachodniego Kościoła nie będzie przez Kreml uważany za bezstronnego mediatora. A na Władymira Putina, który gardzi i zasadami, i wartościami, skuteczniejszy wpływ mogą mieć politycy, nawet byli i skompromitowani, ale robiący z nim interesy, jak Gerhard Schroeder.
Dyplomatyczna powściągliwość papieża – który potrafił nie tak dawno publicznie ekskomunikować mafiosów i wytknąć Libii budowę obozów koncentracyjnych – dziwi. Lęk przed nazwaniem rzeczy po imieniu, oddaniem sprawiedliwości walczącym i poległym – oburza. Watykan jest tego świadomy. Słyszy krytykę, widzi, że upada mit bezkompromisowego papieża, którego stać na wielkie gesty (tak, poszedł do rosyjskiej ambasady, ale może powinien polecieć do Kijowa i przez sam ten fakt wymusić wstrzymanie ognia?).
Massimo Faggioli: Wydarzenia ostatnich tygodni potwierdzają słabość Franciszkowego pontyfikatu w dostrzeganiu rosyjskiego zagrożenia.
Dwa dni przed wywiadem kardynała Parolina watykański dziennik „L’Osservatore Romano” opublikował na pierwszej stronie wstrząsające zdjęcia ze zbombardowanego szpitala w Mariupolu, z wymownym tytułem: „Operacja militarna”. Nie była to ironia ani wyraz buntu redakcji wobec zachowawczego stanowiska sekretarza stanu. Publikacja została z nim uzgodniona. Miała być znakiem dla czytelnika, porozumiewawczym mrugnięciem, że dyplomatyczne eufemizmy nie są w stanie przesłonić prawdy. Tyle że autorytetu nie odbuduje się przez mrugnięcia. To za mało.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]