Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy pracowałem w Watykanie, szeptem opowiadano mi o przypadkach, kiedy Pius XII wzywał biskupów, do których miał zastrzeżenia, kazał im oddać biskupie dystynktoria (piuskę, krzyż, pierścień) i zawieszał ich w sprawowaniu funkcji. Taki był wtedy styl kościelnej władzy. Dziś jest inny. "Gazeta Wyborcza" z 18-19 listopada poinformowała, że w tych dniach poznański arcybiskup Stanisław Gądecki odczytał na zebraniach księży watykański dekret z 2002 r., zakazujący arcybiskupowi seniorowi Juliuszowi Paetzowi sprawowania posługi biskupiej. Jak wiadomo, abp Paetz biskupich funkcji nie sprawował, jednak - o czym stale donosiły media - jako koncelebrans uczestniczył w różnych ceremoniach. Przypomnienie watykańskiego dokumentu miało, jak sądzę, delikatnie uświadomić księżom kanoniczną sytuację arcybiskupa seniora i skłonić ich do niezapraszania go na parafialne uroczystości oraz, prawdopodobnie, zdementować krążące pogłoski o uchyleniu zarzutów i rychłej rehabilitacji byłego metropolity. Tylko tyle - z punktu widzenia prawa - metropolita poznański mógł zrobić, bo arcybiskup-senior podlega nie jemu, a Stolicy Apostolskiej.
Cóż, styl papieskich działań na szczęście się zmienił. Benedykt XVI to nie Pius XII. Odczytanie dekretu sprzed dwóch lat ma się nijak do poczynań opisanych na wstępie. Trudno przewidzieć, czy i ile razy trzeba będzie jeszcze odczytywać watykański dekret. Tymczasem radość z wprowadzenia do Kościoła metod bardziej humanitarnych coraz częściej się miesza z tęsknotą za dawną, rygorystyczną dyscypliną.