W stanie podejrzenia

Autorzy w podziwu godny sposób odtworzyli funkcjonowanie aparatu władzy. Sprawowanej przy użyciu aparatu fotograficznego.

03.05.2021

Czyta się kilka minut

Album Piława Górna, 1.09.1939–31.10.1942. Izba w drewnianej wiejskiej chacie. Rozebrany do pasa mężczyzna w spodniach od munduru stoi plecami i ogląda się, prawdopodobnie w lustrze. Po lewej na podłodze widać nogi innych leżących żołnierzy. /  /
Album Piława Górna, 1.09.1939–31.10.1942. Izba w drewnianej wiejskiej chacie. Rozebrany do pasa mężczyzna w spodniach od munduru stoi plecami i ogląda się, prawdopodobnie w lustrze. Po lewej na podłodze widać nogi innych leżących żołnierzy. / /

Beata Bartecka i Łukasz Rusznica w tytule swojej książki fotograficznej stawiają pytanie „How to Look Natural in Photos”, czyli „Jak wyglądać naturalnie na fotografiach”. Tytuł pasuje raczej do poradnika dla osób zainteresowanych karierą w modelingu, nie zaś do archiwów wizualnych Instytutu Pamięci Narodowej, na których opiera się książka.

Okazuje się, że pytanie jest proste, a jednocześnie przepastne. Bez prostych odpowiedzi.

Zaaranżować doświadczenie

Pokój lub izba w domu, plamy światła kładą się na podłodze, oparciu krzesła. W głębi pomieszczenia stoi mężczyzna, do pasa jest nagi, zakłada koszulę przed lustrem. Obok niego, na podłodze, widać leżące nogi, stopy bez butów, nie wiem, czy należą do śpiących – światło niesie wyczuwalną intensywność i lekkość poranka – czy może jednak do martwych. Fotografia nosi ślady kleju, jakby została skądś wyrwana. Jego białe, kruszące się pozostałości zasłaniają leżących na podłodze i dużą część okna. To pierwsza fotografia.

Na kolejnej widać frezje, na następnych – chłopca z grymasem na twarzy, który siedzi na krześle przy skrzynkach po coca-coli; sejf lub zbrojoną szafę i stertę butów obok; troje ludzi na jakiejś stacji kolejowej (fotografia z numerami 1, 2 i 3 zapisanymi flamastrem); fotel zarzucony papierami, a przykryty kapą zakończoną frędzlami; wóz z łańcuchem i dwoma trupami, chyba bez głów; siwego mężczyznę stojącego przy drzwiach, tyłem do obiektywu, z palcem w uchu (na plecach ma zapisany flamastrem na fotografii numer 7). I dalej w większości czarno-białe fotografie, po których przechodzi spojrzenie, nieuprzedzone, pozbawione kontekstu, który je później wytłumaczy lub pozwoli zobaczyć inne znaczenia.

Książka wydana przez wrocławski Ośrodek Postaw Twórczych została skonstruowana w sposób niezwykle przemyślany – stanowi przykład świadomości wizualnej rzadko spotykanej wśród polskich artystów pracujących z archiwami. Świadomości projektującej – począwszy od tytułu, przez opis na stronie wydawcy, aż po wybór zdjęć i tekstów – całe doświadczenie.

Publikacja przygotowana przez Beatę Bartecką i Łukasza Rusznicę została podzielona na trzy części. Pierwsza zawiera 147 zdjęć (w niektórych przypadkach są to dwie nakładające się na siebie fotografie, w innych dziesiątki lub setki tworzących wspólny obraz), druga – „oryginalne opisy towarzyszące zdjęciom w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, wykonane przez pracowników tej instytucji”, trzecia – specjalistyczny tekst Tomasza Stempowskiego poświęcony archiwom wizualnym policji politycznej PRL w latach ­1944–1989. Każda część została wydrukowana na innym papierze: pierwsza na gładkim i spulchnionym, druga na przypominającym gramaturą i przezroczystością gazetę codzienną, trzecia na papierze twardym i sztywnym jak teczka.

To jest całość niebędąca wyłącznie zbiorem obrazów i tekstów przeznaczonych do oglądania i czytania, ale przedmiotem wymagającym od odbiorcy konkretnego użycia, a nawet współpracy. Warto zatem podjąć lekturę od początku i w najdosłowniejszym sensie: od imion i nazwisk autorów przejść do pytania postawionego w tytule, a następnie do fotografii i dalej do indeksu oraz tekstu Stempowskiego. Podobny „mechanizm” użyty został zresztą przy okazji wystawy „Jak fotografować? – wystawa zdjęć z archiwum IPN” otwartej na początku 2015 r. we wrocławskiej galerii Miejsce przy Miejscu, a będącej punktem wyjścia dla wydanej w 2020 r. książki.

„To wystawa pułapka – twierdził wtedy Łukasz Rusznica, funkcjonujący wówczas jako kurator wystawy, w której przygotowaniu pomagała m.in. Beata Bartecka – ciekawe zdjęcia, może nawet ładne, odsłaniają się dopiero wtedy, gdy jasne staje się to, dlaczego zostały zrobione”.

Widz otrzymywał odpowiedź dopiero po „dotarciu do ostatniej, ukrytej w osobnym pomieszczeniu fotografii”, wtedy dostawał, jak pisała Anka Herbut: „faktograficzną instrukcję obsługi w postaci wysuszonego, przezroczystego stylistycznie i czysto informacyjnego opisu. Dokładnie takiego, jaki mógłby przeczytać w materiałach zgromadzonych w archiwum IPN”.

Mechanizm zaprojektowany w ten sposób pozwolił odbiorcy doświadczyć na własnej skórze tego, w jaki sposób ­tworzone są znaczenia fotografii, jak spojrzenie nieuprzedzone przemienia się w spojrzenie władzy.

Spojrzenie władzy

Fotografia mężczyzny przed lustrem okazuje się pochodzić – według indeksu – z albumu „Piława Górna 1.09.1939 – 31.10.1942”, mężczyźni widoczni na zdjęciu to żołnierze. Nie są martwi, śpią. Zdjęcie frezji posiada sygnaturę archiwalną IPNKr-15-10-1-1. Chłopiec pilnuje pustych skrzynek w trakcie uroczystości pogrzebowych zmarłego prymasa Polski księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego (koniec maja 1981).

Dalej – zdewastowana w trakcie Poznańskiego Czerwca szafa pancerna, po „prawej stronie szafy częściowo widoczny najprawdopodobniej stolik”. Fotografia trzech osób z numerami wpisanymi flamastrem została wykonana z ukrycia w ramach obserwacji osób o kryptonimach „Sas” (ks. Antoni Bachowski) i „Lidia” (kobieta w jasnym płaszczu po lewej – Lidia Smaga). Fotel przykryty kapą z frędzlami – fotografia wykonana w trakcie „Przeszukania mieszkania Stanisława Śniega, zaangażowanego w kolportaż nielegalnych wydawnictw”. Zdjęcie ciała na wozie pochodzi z albumu SS-Oberscharführera Hermanna Baltruschata (pracownika aparatu represji średniego szczebla na terenach podbitych w latach ­1939–1943); po lewej widać zwłoki Wilhelma Czarneckiego, po prawej Piotra Sanda. Mężczyzna z palcem w uchu to Mieczysław Ślasko, członek Solidarności, zwany „elegancikiem z Bielawy”. Stoi przed drzwiami kościoła w Dzierżoniowie, przy ulicy Świdnickiej 20.

Obserwacja zewnętrzna osób o kryptonimie „Sas” i „Lidia”, Opole, 31.03.1959. Na peronie Dworca Głównego PKP
w Opolu stoją trzy obserwowane osoby. Od lewej: Lidia Smaga (kryptonim obiektu „Lidia”), ks. Antoni Bachowski (kryptonim obiektu „Sas”) oraz Irena Piotrowicz (kryptonim obiektu „Ira”). Na powierzchni obrazu długopisem zaznaczone są numery odnoszące się do obserwowanych osób, od prawej: 2, 1 i 3. Fotografia wykonana z ukrycia (u dołu widoczne zaciemnienie obrazu). Sygnatura: IPNKr-11-5-22-1


I kolejne fotografie, które odsłaniają znaczenia diametralnie inne od tych uruchomionych przy pierwszym, pozbawionym kontekstu, nieuprzedzonym spojrzeniu. Domagają się również zadania odmiennych pytań, sformułowania odrębnych odpowiedzi. Na przykład: ile fotografii jest przechowywanych w Instytucie Pamięci Narodowej? Zapytana o tę kwestię Beata Bartecka odpowiedziała: „W IPN-ie jest ponad 40 milionów zdjęć, z czego 39 milionów to portrety z paszportów czy dowodów osobistych, tylko część z nich – a jest ona i tak ogromna – została zdigitalizowana”.

Dlaczego – to kolejne pytanie – w archiwum Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu pojawia się fotografia bukietu frezji lub drewnianego słupa telefonicznego pośrodku lasu? Dlaczego kwiaty lub słup miały jakiekolwiek znaczenie dla polskiej policji politycznej? Czy były dowodem w sprawie? A jeżeli zostały wykonane przypadkowo, to co składa się na wizualną pamięć narodową? Czy są w niej fotografie mniej i bardziej znaczące? I w jakim sensie znaczące, i jaką rolę odgrywają w tym przypadku opisy zdjęć? Czy mówią nam to, co widzimy, czy co „powinniśmy” widzieć?

Książka „How to Look Natural in Photos” odsłania przestrzeń do refleksji nad dwoma skrajnie różnymi rodzajami spojrzenia. Pierwszy – to spojrzenie nieuprzedzone. Fotografie odsłaniają fascynacje widza, to, co sam chce widzieć, na co zwraca uwagę, jakimi kluczami interpretacyjnymi się posługuje. Fotografia przemienia się w lustro, w którym widz – zamiast rzeczywistości ze zdjęcia – widzi siebie. Drugi rodzaj to spojrzenie władzy, które narzuca konkretne znaczenia, nie uwzględniając pragnień czy potrzeb widza.

Te fotografie – jak przyznaje Łukasz Rusznica w przeprowadzonej w trakcie prac nad książką rozmowie, opublikowanej następnie w czasopiśmie „Postmedium” – „są robione w bardzo konkretnym celu, ujawniają relacje władzy i przemocy, perspektywę czy wizję świata, jaką ta władza posiadała. To zapis »rzeczywistości« widzianej oczami konkretnej struktury władzy”. Lustro przestaje odbijać pragnienia i przyzwyczajenia oglądającego, zaczyna je kształtować.

Beata Bartecka i Łukasz Rusznica pracując z ogromnym archiwum wizualnym – dokonując niełatwych wyborów, tworząc nowe powiązania i narracje – odtworzyli w podziwu godny sposób w obrębie trzystustronicowej książki fotograficznej mechanizm funkcjonowania aparatu władzy, czy to należącego do III Rzeszy, czy do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Jednocześnie uruchomiając szerszą, wykraczającą poza polityczno-historyczny kontekst, krytyczną refleksję nad państwem, które sprawuje władzę nad obywatelami przy użyciu aparatu fotograficznego.

Świat naturalny, świat podejrzany

Co jest naturalnego w zdjęciu czterech, lekko otwartych orzechów włoskich? Czy naturalnie zachowują się dwaj mężczyźni w płaszczach i kapeluszach na peronie dworca PKP w Katowicach, niedługo przed odjazdem pociągu do Gliwic o godzinie 10:25? Czy naturalnie wygląda na fotografii żołnierz, którego zwłoki podtrzymują w pozycji pionowej funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa?

Orzechy wyglądają naturalnie, to znaczy nie budzą żadnych podejrzeń co do tego, że mogą pełnić funkcję, jak podaje opis z archiwum IPN-u, schowków do „ukrywania materiałów szpiegowskich”, a dokładnie zegarków. A mężczyźni w kapeluszach i płaszczach na peronie? Ci czują się swobodnie, przebywają w swoim naturalnym środowisku miejskim. To oznacza, że ich obserwacja – fotografie wykonywane są z ukrycia – przebiega bez zarzutu. Z kolei fotografia martwego żołnierza to typowa „fotografia trofeum”, przedstawiająca schwytanych przez aparat represji członków oddziałów anty­komunistycznej partyzantki.

Jak pisze w zamykającym książkę tekście Tomasz Stempowski: „Na wykonane przez bezpiekę zdjęcia żołnierzy wyklętych [czy partyzantów] trudno się patrzy. Nie dlatego, że przedstawiają zmarłych, ale ponieważ zdradzają, z jaką pogardą ich traktowano. (...) Ciała okradano z butów i części garderoby lub całkowicie odzierano z odzieży i w takim stanie wystawiano na widok publiczny”. To właściwe, a więc naturalne dla bezpieki, działanie.

Zresztą w mojej rodzinie miała miejsce zbliżona traumatyczna historia – brat dziadka, Wincenty, działał jako partyzant w lasach na Lubelszczyźnie, w 1946 r. został złapany i zabity przez bezpiekę, jego zwłoki zostały przewiezione na furmance do miasta i wystawione na widok ­publiczny. Matka (moja prababka) ­rozpoznała go po granatowej kurtce, a dokładnie po łacie, którą sama mu naszyła, bo twarz była już w rozkładzie. Ze strachu przed konsekwencjami, które mogłyby spotkać żyjących członków rodziny, nie przyznała się, że to jej syn. Przez tydzień po tym wydarzeniu nie ruszyła się z miejsca, odmawiała jedzenia.

Beata Bartecka stwierdza, że fotografie umieszczone w książce w znacznej mierze „wyglądają jak normalne zdjęcia: portrety, zwykłe obiekty, sytuacje na ulicach, jakieś krajobrazy. Jest jednak cała świadomość konsekwencji, które doprowadziły do powstania danej fotografii. I nie chodzi tutaj o wielkie narracje czy historię przez wielkie »H«. Wiele jest tutaj mikrohistorii, czasami w obrazach bardzo niewinnych. Ot, zdjęcie z imprezy rodzinnej czy spotkania znajomych przy ognisku. Jest jednak świadomość, że ktoś to sfotografował albo zabrał z prywatnego albumu i przekazał służbom, czyli działał na szkodę swoich bliskich”. W ujęciu autorów książki naturalność z zasady budzi więc podejrzenia. Naturalność okazuje się wręcz swoim przeciwieństwem.

Nic nie jest zrozumiałe samo przez się. Orzechy pełnią rolę skrytek, syn nie jest synem. To, co wynikało z natury czegoś, zaczyna ją wypaczać. Służba bezpieczeństwa nie chroni, ale zabija. A swoboda w środowisku naturalnym okazuje się czymś ściśle kontrolowanym. Wszystko to każe ostatecznie zapytać o rzeczywistość, której percepcja – podporządkowana i nadzorowana przez aparaty władzy – zaczyna budzić wątpliwości i strach. A bardziej konkretnie: czy fotografia wzorzystej sukienki z kołnierzykiem obszytym białą koronką pozostaje tylko fotografią sukienki? Czy może stanowi dowód rzeczowy w sprawie o morderstwo „Marianny Gałuszka przeciwko Stanisławowi Wójcikowi” we wrześniu ­1955 r.? ©

Beata Bartecka, Łukasz Rusznica „HOW TO LOOK NATURAL IN PHOTOS” OŚRODEK POSTaw Twórczych, Palm* Studios 2021.


Reprodukcje zdjęć dzięki uprzejmości wydawcy. W podpisach zachowano oryginalne opisy źródłowe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarz, tłumacz, antropolog. Wydał tomy wierszy na koniec idą (2017, nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia) oraz LUXUS (2019). Za książkę prozatorską Niż (2020) otrzymał Nagrodę Krakowa Miasta Literatury UNESCO, był nominowany do… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2021