Kim jest ten las. Fotografie z białoruskich puszcz

Tereny Białorusi są zajęte w znacznej części przez puszcze – niezamieszkałe. Ale to one stanowią oparcie dla tożsamości.

12.02.2023

Czyta się kilka minut

Krasynicze, rejon Gancewicki, obwód brzeski, 1977-78 r. Archiwum Siergieja Linewycza / ARCHIWUM SIERGIEJA LINEWYCZA / ARCHIWUM VEHA
Krasynicze, rejon Gancewicki, obwód brzeski, 1977-78 r. Archiwum Siergieja Linewycza / ARCHIWUM SIERGIEJA LINEWYCZA / ARCHIWUM VEHA

Twórczynie książki „Ludzie lasu”, zajmujące się opracowywaniem białoruskich rodzinnych archiwów fotograficznych w ramach projektu VEHA, przekonują, że tamtejsza puszcza pozostaje – mimo dokonanych przez człowieka spustoszeń – przeciwieństwem pustki. Las wypełnia pole widzenia Białorusinów i Białorusinek, to w nim zakorzeniła się białoruska tożsamość, zapisała się wschodnioeuropejska historia, znalazły schronienie zwierzęta, ukrywają się ludzie.

Budowanie wspólnoty

Fotografia wykonana w rejonie smolewickim (obwód miński) w 1963 r. przedstawia mężczyznę, Gieorgija Mazajskiego, stojącego profilem do obiektywu, pośród drzew i w snopie światła, które przedziera się pasmami przez gałęzie i wyławia z ciemności pojedyncze liście, drobne igły, wysokie krzewy, czapkę z daszkiem, zarys twarzy, plecy. Jest to jedno z tych zdjęć, które realnie oddziałuje na to, w jaki sposób widzimy rzeczywistość. Ukazuje las nie jako tło dla ludzkich zachowań, nie jako kontekst, w którym człowiek się pojawia, nie jako nieistotną plątaninę elementów, lecz jako żyjący, różnorodny, połączony skomplikowanymi sieciami organizm.

Obraz

Na fotografii z 1957 r. widać to jeszcze lepiej. Uśmiechnięta dziewczyna w białej bluzce i spódnicy z nierozpoznawalnym geometrycznym wzorem oplata ramionami wysokie, bezlistne drzewo. W tej scenie tłum drzew na drugim planie, gęsta roślinność wokół, podszycie, ciemność w głębi – ustawiają się do zdjęcia razem z kobietą. Las pozuje – oddycha, żyje, rozwija się, czuje – wraz z człowiekiem. I nie mieści się w kadrze.

„Ludzie lasu” to czwarta książka z archiwum VEHA. Na trzy poprzednie składają się kolekcje XX-wiecznych fotografii Białorusinek i Białorusinów na tle tkanych dywanów, zdjęć z pogrzebów oraz z wieczorów panieńskich i ceremonii zaślubin. Kuratorką i pomysłodawczynią projektu archiwum jest Łesia Pczołka, białoruska artystka interdyscyplinarna, która w związku z udziałem w protestach w 2020 r., a także ich dokumentowaniem i fotografowaniem, musiała opuścić Białoruś, nie chcąc paść ofiarą reżimu Łukaszenki. Artystka od 2017 r. kontynuuje projekt archiwum VEHA wraz z socjolożką Lidzią Martynowycz oraz badaczką i bibliofilką Anastasiją Walkowicz.

Twórczyniom archiwum, co potwierdzają wydane publikacje, chodzi przede wszystkim o budowanie wspólnoty, partycypację i znalezienie języka ­wizualnego, który posłuży do opowiedzenia tożsamości białoruskiej, odrębnej od tej, którą narzuca dyktatura łukaszenkowska. Badaczki, zapraszając do udziału w projekcie osoby prywatne, poszukują w kolekcjach rodzinnych fotografii i w amatorskich albumach ­odpowiedzi na pytanie: „kim jako Białorusini jesteśmy i czym jest dla nas doświadczenie wspólnoty?”.

Obraz

Lidzia Martynowycz w eseju „Białoruski las jako krajobraz kulturowy” stwierdza, że kolejne pokolenia Białorusinów dzielą to samo pragnienie „bycia pośród drzew”, włączenia się w leśne społeczeństwo tworzone przez mnogie, połączone ze sobą, pełne życia obiekty. Las według badaczki stanowi nie tylko odrębny, niezależny ekosystem, ale jest też obiektem kulturowym „wypełnionym znaczeniami, wartościami i symbolami”, obejmuje ludzi, którzy go zmieniają, korzystają z jego zasobów, o którym śpiewają i który darzą miłością. „Las – kontynuuje Martynowycz – posiada swoją historię, mitologię i wygląd, który zmienia się wraz z pokoleniami Białorusinów żyjących z nim w interakcji”. Wtedy las jawi się na zdjęciach jako przestrzeń spokoju, odpoczynku i szczęścia, ludzie jako umiejętnie korzystający z leśnych dóbr, flora jako bogata, hojna i piękna.

Pełen zniknięć

W tej publikacji kolor obecny jest wyłącznie na obwolucie i na kilku ujęciach. Przygotowane do wywózki bale zostały zaślepione w miejscach, w których powinniśmy dostrzec słoje. Nie dowiemy się, ile lat przeżyły drzewa. Po czternastu żubrach stojących w zagajniku pozostały jedynie zielone kontury. Kolor w przypadku tych zdjęć niczego nie dodaje. Albo jest dodatkiem, który coś nam zabiera, przesłania, zwraca uwagę na mający nadejść brak.

Z roku na rok na świecie maleją tereny zalesione. Ludzie przez swoją działalność stają się – jak mawiają ekolodzy – agentami wprowadzającymi w przestrzeń leśną niepokój, zakłócenie i brak. „Agenci niepokoju” zmienili białoruski las. Uładzimir Hramowicz w eseju „Las-obrońca, las-wróg” zwraca uwagę na podwójną naturę lasu w kontekście podejmowanych w XX wieku działań zbrojnych – las był schronieniem dla białoruskich partyzantów i ruchu oporu, ale mógł też stanowić zagrożenie.

Obraz

Potwierdzają to fotografie pisarza Alesia Adamowicza zrobione w tym samym roku, w którym oddziały partyzanckie na dobre opuszczały las. Oglądamy też kilka zdjęć przedstawiających Elema Klimowa i Alesia Adamowicza na planie filmu „Idź i patrz” (1985), opowiadającego o 16-letnim Florze, który wbrew sprzeciwowi matki postanawia w 1943 r. wstąpić do białoruskiej partyzantki. Jego przepustką jest znaleziony w lesie karabin. Jednocześnie na jedynym zachowanym zdjęciu partyzantów – pochodzącym z czasopisma „Literatura i Sztuka” z 1967 r. – broń jest niewidoczna. Autor fotografii zanotował, że któryś z partyzantów poprosił kolegów, żeby usunęli broń z kadru, ponieważ chciał to zdjęcie pokazać mamie. W „Ludziach lasu” broń pojawia się tylko na fotografiach z polowań.

Kolekcja kończy się ujęciami z początku lat 80. W 1986 r. po wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu znaczenie białoruskiego lasu zmienia się diametralnie – poleskie mokradła przeobraziły się w stanowiący zagrożenie Poleski Państwowy Rezerwat Radiacyjno-Ekologiczny (rozciągający się obecnie na około 217 tys. hektarów). Z roku na rok las na Wschodzie tracił swój wspólnotowy charakter, stając się źródłem lukratywnych biznesów reżimu i polem eksploatacji. Białoruskie drewno okazało się walutą dyktatora, który – mimo nałożonych w wyniku wojny w Ukrainie sankcji – eksportuje je na Zachód.

Dzisiaj las na granicy polsko-białoruskiej ma twarz uchodźcy. I cichej śmierci.

Tylko kontury

Na pierwszej stronie okładki „Ludzi lasu” zostało zamieszczone zdjęcie pochodzące z lat 30. ubiegłego wieku, wykonane na Polesiu. Przedstawia kobietę ubraną w czarną sukienkę w białe grochy, lekko uśmiechniętą, marszczącą czoło, z nogami założonymi jedna na drugą, obok niej leży pusty, wypleciony koszyczek. Sfotografowana przez Jakuba Chomętowskiego kobieta siedzi pod okazałym drzewem, którego pień rozdziela się, a jedna z jego części wygląda niczym wygięta w łuk ręka, która chce czegoś dotknąć. Na czwartej stronie okładki to zdjęcie pojawia się ponownie, postać kobiety jednak wycięto, pozostał po niej tylko zielony kontur. Bo białoruski las przemienia się z wolna w przestrzeń pustą. Pozbawioną kreacyjnej siły, wypełnioną w coraz większym stopniu nieobecnością, jawi się jako miejsce niebezpieczne, niedające schronienia i wrogie.

Propozycja stworzenia nowej białoruskiej wspólnoty, z jaką wychodzą twórczynie archiwum VEHA, stanowi odpowiedź na ten postępujący proces destrukcji lasu, a więc i społeczności ludzkiej, która z bycia wśród drzew czerpała życiodajną energię i niezależność. Zakorzeniona w przeszłości, która zachowała się z dala od oczu władzy, w rodzinnych archiwach fotograficznych. ©

 

Людзі Лесу / PEOPLE OF THE FOREST Wydawca Petit sk. Lublin na zlecenie archiwum VEHA, Lublin 2022

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Kim jest ten las