W pomarańczowym kręgu

Polityczne wolty na Ukrainie są równie zaskakujące jak zdrady i romanse w kolejnych odcinkach brazylijskiego serialu. Dlatego informację o powstaniu koalicji Bloku Julii Tymoszenko, proprezydenckiej Naszej Ukrainy i socjalistów Ołeksandra Moroza większość widzów przyjęła ze znużeniem i przekonaniem o rychłym jej rozpadzie. Na twarzach głównych aktorów rysowały się dość wymuszone uśmiechy. Tym bardziej że zawiązanie koalicji to dopiero początek. We wtorek rusza żmudny proces tworzenia rządu. Nie będzie on pozbawiony skandali.

30.06.2006

Czyta się kilka minut

Trzymiesięczne budowanie koalicji pokazało na razie jedno: partnerzy nie ufają sobie za grosz. Przykładem stustronicowa prawie umowa koalicyjna. Koalicjanci chcą się nawzajem "równoważyć", czyli po prostu szachować. Stąd np. pomysł Naszej Ukrainy, by na przyznanym jej fotelu przewodniczącego parlamentu zasiadł Petro Poroszenko, choć wiadomo, że od kilku lat jest on w konflikcie z Julią Tymoszenko; to przecież oni doprowadzili do rozpadu obozu Pomarańczowych jesienią 2005. Ale są i gorsze pomysły: koalicją kierować ma specjalna rada, a także ogólne zebranie deputowanych z partii tworzących rząd. Innymi słowy, ponad rządem istnieć ma jeszcze jedna instytucja. Zapewne Julia Tymoszenko szybko zacznie się skarżyć, że jej próby reform i walki z korupcją są blokowane.

Panuje przekonanie, że koalicja nie przetrwa jesieni, gdy pojawią się problemy z budżetem lub gdy dojdzie do kolejnego konfliktu gazowego z Rosją, co Moskwa bez ogródek sugeruje, a czego Tymoszenko niemal się domaga, wpisując do umowy rewizję kontraktów gazowych. Przeciwko sobie koalicja będzie mieć także opozycję Wiktora Janukowycza, którego oligarchiczno-postsowiecka Partia Regionów będzie podsycać separatystyczne zapędy niektórych regionów Ukrainy.

Pomarańczowym życzyć trzeba jednak powodzenia, choćby ze względu na ich europejski kurs. Zbigniew Brzeziński napisał przed laty: "Gdzieś pomiędzy 2005 a 2010 rokiem Ukraina, zwłaszcza jeśli dokona znaczących postępów w reformach wewnętrznych i zdoła ukształtować swój obraz w taki sposób, by być postrzeganą jako kraj środkowoeuropejski, może być gotowa do poważnych negocjacji z Unią Europejską i NATO". Czas leci i choć Pomarańczowa Rewolucja zdawała się potwierdzać słowa Brzezińskiego, to od tej pory jego optymizm jest wciąż wystawiany na próbę. Być może obecna koalicja jest próbą decydującą. Inaczej z pomarańczowo-demokratycznego Ukraina wpadnie w zaklęty postsowiecki krąg.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2006