W małych siła!

Ich właściciele to ludzie z pasją. Jednak wydawanie książek to nie tylko kwestia pomysłów, ale też finansowej ekwilibrystyki.

16.07.2008

Czyta się kilka minut

Mają zwykle bardzo ambitne plany wydawnicze, nie idą na kompromisy, starannie dobierając tytuły i dbając o szatę graficzną. Tworzą często edytorskie dzieła sztuki, które coraz częściej są doceniane zarówno przez czytelników, jak jurorów konkursów. Ich atutem jest również to, że podejmują ryzyko, stawiając na tytuły, które nie miałyby szans ukazać się gdzie indziej.

Firma z Karakterem

Według danych Biblioteki Analiz, w 2006 r. na polskim rynku wydawniczym zarejestrowanych było ponad 20 tys. wydawnictw.

98 proc. wszystkich tytułów, jakie ukazały się w Polsce w tym czasie, zostało opublikowanych przez ok. 200 dużych i średnich podmiotów. Czy więc małe prywatne inicjatywy mogą skutecznie konkurować z dużymi domami wydawniczymi?

Ich właściciele to ludzie z pasją, którzy przekonują, że spełnianie marzeń - także w tej dziedzinie - jest możliwe i staje się źródłem ogromnej satysfakcji. Wbrew nieprzychylnym statystykom i prozie życia na mapie krakowskich oficyn powstał ostatnio nowy punkt - Wydawnictwo Karakter, stworzone przez Małgorzatę Szczurek, która przez 9 lat pracy w Wydawnictwie Znak była redaktorem, kierownikiem redakcji literackiej i zastępcą redaktora naczelnego, Magdalenę Hajduk-Dębowską - w Znaku odpowiadała za zakup praw i licencji i Przemka Dębowskiego, który projektuje okładki książek, współpracując m.in. z Wydawnictwem Literackim, Czytelnikiem, Znakiem czy W.A.B.

Swoją obecność na rynku rozumieją jako misję. Chcą wydawać to, co im się podoba, a równocześnie przecierać nowe, nieznane literackie szlaki, docierać do obszarów peryferyjnych, które stają się miejscem żywego dialogu: wskazują na Afrykę, Azję i Karaiby. Ich zdaniem to właśnie tu rodzi się obecnie najciekawsza literatura. Peryferyjność traktują jednak nie tylko dosłownie - to dla nich również stan ducha, gwarancja świeżości i spoglądania na świat z odmiennej perspektywy.

Dlaczego zdecydowali się na samodzielną działalność? - Chyba każdy, kto pracuje w dużym wydawnictwie, w pewnym momencie chciałby się usamodzielnić - mówi Dębowski. Od kwietnia 2008 r. mogą zatem urzeczywistniać wszystkie niezrealizowane dotąd pomysły, pierwsze tytuły będą miały premierę jesienią.

Co jest najtrudniejsze? Jak każda oficyna, która próbuje wypracować swoje miejsce na rynku, borykają się z problemami finasowymi. Koszt wydania jednego tytułu przy nakładzie 3 tys. egzemplarzy to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Stąd konieczność pozyskiwania sponsorów, dzięki którym udałoby się sfinansować poszczególne etapy procesu przygotowania publikacji. Mimo to nie zamierzają iść na kompromisy - świadomie podjęli decyzję, żeby nie minimalizować kosztów produkcyjnych. Ich książki będą wyróżniać się szatą graficzną. Dobry papier, bardzo starannie przygotowane okładki. Każda nowa publikacja ma nie tylko pobudzać intelektualnie i prowokować dyskusje, ale też być dla miłośników literatury źródłem przyjemności z obcowania z piękną, dopracowaną formą. Istotne jest nie tyle wydanie tekstu, ile samo stworzenie książki - podkreśla Magdalena Hajduk-Dębowska. Te ideały mają swoje odzwierciedlenie także w nazwie - karakter to w XVI-wiecznej polszczyźnie krój pisma.

Wzorem dla Karakteru jest między innymi Wydawnictwo Czarne. Zakładane w 1996 r. jako prywatna i niezależna inicjatywa Moniki Sznajderman i Andrzeja Stasiuka, dziś sytuuje się raczej w gronie średnich oficyn, wydając rocznie ok. 20 tytułów. Przykładem dobrze obrazującym losy małego autorskiego przedsięwzięcia, które ugruntowało swoją pozycję, jest też a5, które od 1989 r. dzięki staraniom i nieustępliwości Krystyny i Ryszarda Krynickich publikuje poezję, eseistykę i prozę, m.in. Herberta, Szymborskiej, Krall, Audena i Zagajewskiego. W jednym z wywiadów twórca oficyny wspominał, że swoje marzenia mógł spełnić dzięki sprzedaży części cennej, kompletowanej przez lata biblioteki...

Jelinek pod kołyską

O wydawnictwie jako źródle satysfakcji opowiada też Anna Wierzchowska-Woźniak, która wspólnie z Małgorzatą Sugierą stworzyła serię Dramat Współczesny, wydawaną w latach 1999-2006 przez Księgarnię Akademicką, a od 2007 r. przez niezależną autorską oficynę Panga Pank. Za swoją działalność w 2003 r. była nominowana do Paszportu Polityki. Pomimo że brak większego zapotrzebowania na dramat, zwłaszcza współczesny, odbiera czasem motywację do działania (pierwszy nakład obejmuje 500 egzemplarzy, z czego sprzedaje się zwykle 250-300 sztuk), od początku funkcjonowania w ramach samodzielnego wydawnictwa udało się opublikować 11 nowych tomów (w tym dramaty Elfriede Jelinek, Piera Paola Pasoliniego, antologie sztuk bułgarskich, francuskich, niemieckich i włoskich). Wyznacznikiem serii są także świetne przekłady i teksty krytyczne, które towarzyszą kolejnym wydaniom. Wszystko to możliwe jest dzięki wytężonej pracy związanej często z koniecznością znalezienia instytucji, która zgodzi się pokryć część kosztów (np. przekładu). Czasem w poszukiwaniu środków pomagają sami autorzy: - Miro Gavran zasugerował, by zwracając się do ministerstwa kultury w jego kraju zaznaczyć, że wiemy, iż jest on dla literatury chorwackiej tym, czym Janica Kostelić [nazywana "Śnieżną Królową Chorwacji" - pierwsza narciarka alpejska, która otrzymała 4 medale indywidualne na igrzyskach zimowych - przyp. autora] dla chorwackiego sportu - opowiada Wierzchowska.

Prowadzenie oficyny to zatem nie tylko kwestia pomysłów, ale też finansowej ekwilibrystyki. Wierzchowska-Woźniak tylko przy pierwszym tomie zabawiła się w dokładne wyliczenie, ile powinien kosztować jeden egzemplarz, jeśli nie otrzymałaby żadnego dofinansowania i książka miałaby na siebie zarobić: - Okazało się, że aż... 80 zł. Prawa autorskie, przekład, przygotowanie do druku i sam druk zawsze znacznie przewyższają możliwości samofinansowania się przy niewielkim nakładzie. Pomimo przeciwności losu Panga Pank konsekwentnie kreśli panoramę dramaturgii współczesnej, która o wiele szybciej niż proza reaguje na przemiany świata.

Bardzo wiele małych wydawnictw powstaje i funkcjonuje obecnie w przestrzeni literatury dziecięcej. Można tu wymienić chociażby Oficynę Wydawniczą Buki, Dwie Siostry, Zakamarki czy istniejące od pięciu lat Wydawnictwo Hokus-Pokus. O ile krakowski Karakter to przykład oficyny zakładanej przez profesjonalistów, o tyle w przypadku tej ostatniej było inaczej. Marta Lipczyńska-Gil przyznaje, że kiedy zaczynała, była w pewnym sensie człowiekiem znikąd, nie znała mechanizmów rządzących tą branżą, ale mrówcza praca, pasja i konsekwencja w działaniu zaprocentowały. Dziś nadal jest wydawcą, redaktorem, dyrektorem marketingu i PR, działem handlowym i dostawcą książek w jednej osobie, ale wydawane przez nią tytuły stały się rozpoznawalne. "Kocur mruży ślepia złote" - publikacja Marii Ekier wydana przez Hokus-Pokus - została uhonorowana tytułem Najpiękniejszej Książki 2007 Roku. Lipczyńskiej-Gil udało się spełnić nie tylko marzenie o powoływaniu do życia nowych tytułów, ale też o posiadaniu własnej galerii sztuki. Książkowe ilustracje oddawane w ręce małych czytelników są często bardziej skutecznym środkiem oddziaływania niż zamknięte w muzealnej przestrzeni obrazy - mogą budować dziecięcą wyobraźnię i wrażliwość.

Zmienił się też adres - do niedawna siedziba firmy mieściła się w warszawskim mieszkaniu, będącym też magazynem książek. Właściciele małych wydawnictw opowiadają wiele historii dotyczących bezpośredniego obcowania z książkami, które zanim trafią na półki księgarni, stają się lokatorami ich prywatnych domów. Wydane z wielkim zaangażowaniem i ogromnym nakładem pracy, przechowywane pod dziecinnym łóżeczkiem (jak w przypadku "Dramatów księżniczek" Elfriede Jelinek), nabierają nowych znaczeń. Być może dlatego gdy bierzemy je do ręki, nie zdając sobie do końca sprawy dlaczego, mamy poczucie ich wyjątkowości.

***

Czy było warto? Marta Lipczyńska-Gil: - Rynek książki bardzo się zmienił w ciągu kilku lat i mam poczucie, powiem tu nieskromnie, że w dużej mierze to właśnie dzięki małym wydawnictwom, które zaryzykowały wydawanie książek poruszających tematy trudniejsze, niejednokrotnie kontrowersyjne, dopracowanych graficznie, z nowoczesną typografią, oryginalnymi ilustracjami świetnych ilustratorów. W małych jest siła!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2008