Uwaga, pierogi!

Och, jest to sprawa może nieco przebrzmiała, ale warta doprawdy chwili namysłu, choćby dlatego, że dopiero z dystansu wyłażą z niej smaki i wonie. Oto w aferze podsłuchowej tkwi żywy potencjał edukacyjny – i jest to spostrzeżenie akurat nowe.

28.07.2014

Czyta się kilka minut

Pomińmy zupełnie kwestię taką oto, że niemałe całkiem grono dziennikarzy na sto procent zrozumiało z tych rozmów wyłącznie wulgaryzmy, choć już niekoniecznie kontekst, w jakim padły. Słowa nieco trudniejsze okazały się dla nich wielkim odkryciem. Iluż z nich bez krępacji przyznało, że mnóstwo wyrazów użytych przez prezesa NBP i ministra od policji usłyszało po raz pierwszy w swym życiu, pędzonym na krawędzi przepaści zwanej analfabetyzmem. Słowem: wartość oświatowa podsłuchów jest ogromna i nie do przecenienia.

Skupmy się jednak na okolicznościach gastronomicznych tamtych rozmów. Tu dziennikarze akurat, będący od dziesięcioleci najbardziej agresywną odmianą stonki na wszelakich darmowych wyżerkach, nie pękli – w odróżnieniu od polityków. Zwłoka w analizie części żywieniowej wydarzeń w restauracji Sowa i Przyjaciele wynikała z potrzeby zebrania większego materiału badawczego.

Co powszechnie wiadomo, podsłuchiwani spożywali danie przyrządzone z głowonogów (octopus membranaceus) z rodzaju Amphioctopus. Ważne, ale tylko dla ciekawskich, może być przypomnienie, że ten gatunek niewielkich ośmiornic bytujących przy dnie Oceanu Indyjskiego jako jedyny z morskich organizmów świadomie gromadzi przedmioty. Otóż ośmiornice te kolekcjonują budulec na swe legowiska i nie są to kolekcje przypadkowe. Zaletą tych stworzeń jest więc żywa inteligencja, ale i morski smak oraz zwartość. Octopus membranaceus są łowione masami i mrożone głęboko, tak by w niemal nienaruszonym stanie dotrzeć na stoły na terenach monolitycznie pierogowych. W nomenklaturze gastronomicznej głowonogi owe w fazie juwenalnej zwane są „ośmiorniczkami babe”, a ich kilogram kosztuje w hurcie dwadzieścia kilka złotych. Dość powiedzieć, że kilogram ośmiorniczek to danie dla co najmniej sześciu osób. Ingrediencje przepisów na ośmiorniczki są wydatkiem absolutnie groszowym – a zatem dla pierwszorzędnego przygotowania pieniądze nie są problemem, ważne są mądrość i refleks kucharza. Gdy za ośmiorniczki chwyta się tuman, efekt jest przykry – jedzenie ich przypomina żucie gumowych rękawic profesora Chazana. Tyle suche, jak pierś kurczaka, fakty.

Danie z ośmiornic mimo jego taniości i prostoty wzbudziło jednak rewolucyjny gniew, szczególnie u jednego polityka. Ośmiornice zostały przezeń użyte jako symbol luksusu i spożywczego wyuzdania, oderwanego od jadłospisu prostego, a szczerego Polaka. Heroldem tego oburzenia stał się na wiele tygodni poseł Błaszczak. Koronnym jego argumentem przeciw ośmiorniczkom jest zrazowa zbitka, że oni (tzn. prezes i minister) jedzą ośmiorniczki, a tymczasem połowa dzieci polskich nie pojechała na wakacje. Jest to zaiste sposób koncypowania typowy dla ludzi wychowanych w okowach propagandy wczesnego Jaruzela, a może nawet Gnoma, czyli towarzysza „Wiesława”. Dla przypomnienia: amerykański kapitalista był w tej propagandzie przedstawiany z cygarem i szklaneczką whisky, co miało symbolizować silną separację od mas kurzących machorkę, a spożywających zawzięcie samogon i kotlet schabowy z ogórkiem kwaszonym. W tym sensie poseł Błaszczak jest nieodrodnym synem autorów tych ilustracji.

Owa wielokrotnie powtórzona przez posła Błaszczaka refleksja nasuwa myśl taką, że wybawieniem od jego napaści byłoby jedzenie pierogów. Tkwi w tym też, niestety, kalekie założenie, iż gdyby minister z prezesem, miast talerzyka z ośmiorniczkami, wchłonęli po pół kopy ruskich z omastą, po trzy golonki z wody, plus musztarda i chrzanik, a zapiliby ten zestaw piwem bez piany, dzieci polskie hurmem na wakacje by pojechały. Wedle dzisiejszych sondaży, macka takiego myślenia oplata rozumy blisko 40 procent rodaków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2014