Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wszystko zaczęło się, gdy w 1986 r. następcą kard. Franza Koniga - arcybiskupa Wiednia o wybitnym formacie intelektualnym - został ks. Groer. Było to zaskoczenie: ten benedyktyn, wieloletni nauczyciel w klasztornej szkole, w chwili nominacji już emeryt, wcześniej dał się poznać głównie jako organizator pielgrzymek i animator kultu maryjnego w klasztorze Maria Roggendorf. Wybór interpretowano jako sygnał, bo w ślad za nim poszły kolejne nominacje biskupów o poglądach tradycjonalistycznych.
Kiedy w 1995 r. Groer wydał list pasterski, w którym piętnował moralność seksualną Austriaków, do prasy zgłosił się jego były uczeń, który oskarżył arcybiskupa, że ten przez kilka lat wykorzystywał go seksualnie. Początkowo biskupi wyrazili solidarność z Groerem, a on sam oświadczył, że zarzuty są nieprawdziwe. Później jednak ustąpił ze stanowiska przewodniczącego Episkopatu i opuścił Wiedeń; wybrano go przeorem w dawnym klasztorze. Na początku 1998 r. pojawiły się kolejne oskarżenia: o namawianie współbraci w zakonie do stosunków homoseksualnych. W lutym 1998 następca Groera, kard. Christoph Schonborn, wraz z kilkoma innymi biskupami oświadczył, że doszedł „do moralnej pewności”, iż zarzuty wobec Groera „zasadniczo odpowiadaj ą prawdzie” i zażądał przeprosin. Wkrótce potem - trzy lata po wybuchu afery - nuncjatura w Wiedniu rozesłała oświadczenie, w którym arcybiskup prosił „Boga i ludzi o przebaczenie”, dodając jednak: „jeśli zawiniłem”.
Chory na raka Groer wycofał się do prowincjonalnego klasztoru żeńskiego. Ale polaryzacja w Kościele trwa do dziś: „sprawa Groera” zadziałała jak katalizator w kraju, gdzie w wielu środowiskach katolickich od lat narastało niezadowolenie. Już w 1995 r. grupa wiernych zaczęła zbierać podpisy pod apelem „My jesteśmy Kościołem”; sygnowało go pół miliona Austriaków. Apel miał „wywołać dialog” o Kościele i zawierał 5 postulatów: większe współdecydowanie wiernych przy obsadzaniu stanowisk kościelnych; swobodę wyboru dla księży, czy chcą żyć w celibacie; zmianę w nastawieniu Kościoła wobec seksualności; równouprawnienie kobiet w dostępie do urzędów, w tym kapłaństwa i „powrót do źródeł Kościoła, czyli do głoszenia Dobrej Nowiny zamiast duszpasterstwa strachu”.
Być może trwające do dziś podziały w austriackim Kościele - traktowanym dotąd jako ostoja katolicyzmu w krajach niemieckojęzycznych - dokonałyby się nawet bez sprawy Groera. Ale wszystko mogło odbyć się inaczej, a Kościół nie musiałby - jak pisał katolicki tygodnik „Die Furche” - „tracić niewinności”.
Po śmierci kard. Groera Jan Paweł II nadesłał na ręce kard. Christopha Schonborna telegram z kondolencjami, a kard. Franz Konig powiedział dziennikarzom: „nie wykorzystujmy tej śmierci do rozdrapywania starych ran”.