Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Również środowisko prawnicze. Rzecznik jest od tego, aby - stojąc "na straży wolności, praw człowieka i obywatela", wbijał kij w mrowisko. I obecny rzecznik Janusz Kochanowski warunek ten spełnia: zadaje niewygodne pytania zarówno dla formacji, która go wybrała na ten urząd w 2006 r., jak i dla innych partii czy nawet Kościoła (patrz sprawa współpracy abp Wielgusa z SB albo niedawna wypowiedź o in vitro, gdy Kochanowski skrytykował ideę ograniczenia refundacji tego zabiegu do małżeństw).
To jedna strona medalu. Druga - to kwestia skuteczności: urząd rzecznika, świętujący właśnie 20-lecie istnienia, ma w strukturze państwa umocowanie dość słabe. W tej sytuacji w cenie jest nie tyle może talent dyplomatyczny, ile zręczność. Rzecznik nie może być dyplomatą, ale nie powinien też wchodzić w rolę polityka walącego obuchem i hołdującego zasadzie, że "im więcej wrogów, tym więcej chwały". Powinien być pryncypialny, ale i zręczny. Rzecz nie tylko w tym, by coś powiedzieć, ale także załatwić.
Problemy te widać najlepiej na przykładzie wywiadu, jaki Janusz Kochanowski udzielił dziennikowi "Fakt". Bardzo ostro skrytykował środowisko prawników i wymiar sprawiedliwości, a także Trybunał Konstytucyjny (za orzeczenie lustracyjne sprzed roku). Można się zastanawiać, czy rację ma przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień, który w odpowiedzi na krytykę Kochanowskiego zasugerował, że z orzeczeniami Trybunału się nie dyskutuje (w krajach zachodnich taka dyskusja jest czymś dopuszczalnym i praktykowanym). Faktem jest, że w efekcie Stępień i prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki postanowili zbojkotować obchody 20-lecia urzędu RPO.
W tej sytuacji zasadne wydaje się także pytanie inne: jaki cel chciał osiągnąć tym ostrym wywiadem Janusz Kochanowski i czy nie wyszedł ze swej roli, wchodząc w "buty" polityka? Na razie skutek jest taki, że wszyscy poobrażali się na wszystkich. Niby to ich obywatelskie prawo, ale...