Odrobinę nieczyste sumienie

Trybunał Konstytucyjny potrzebuje 16 miesięcy, by wydać wyrok. To niby niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że w Strasburgu procedura trwa nawet 3-4 lata, ale faktem jest, że jego sędziowie pracują coraz wolniej.

11.03.2008

Czyta się kilka minut

Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie ogłasza wyrok, 2006 r. / fot. SŁAOMIR KAMIŃSKI / AGENCJA GAZETA /
Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie ogłasza wyrok, 2006 r. / fot. SŁAOMIR KAMIŃSKI / AGENCJA GAZETA /

Jeszcze nie ma powodu do zmartwień - Trybunał Konstytucyjny to wciąż jeden z najlepiej zorganizowanych sądów w kraju. Niemniej Fundacja Helsińska stwierdziła, że nadmiar troski nie zawadzi i pod koniec stycznia wysłała pismo do Trybunału, przynaglając do rozpatrzenia zaległości. Jak podaje "Prawo co dnia", dodatek "Rzeczpospolitej", który jako pierwszy dotarł do pisma Fundacji, bilans zaległości jest następujący: trzy sprawy czekające od 2004 r., trzynaście od 2005 r., 43 z 2006  r. i 143 z 2007  r. Razem: dwieście dwie zaległe sprawy. A miesięcznie wpływa do Trybunału od ośmiu do dziesięciu nowych kazusów.

Fundację niepokoją przede wszystkim 62 pytania prawne zadane przez sądy powszechne. Oznacza to, że postępowanie w sprawie obywatela X zostało zawieszone do czasu decyzji Trybunału co do zgodności z Konstytucją przepisu, na podstawie którego ma zapaść orzeczenie.

Ofiara sukcesu

Adam Bodnar, sekretarz zarządu Fundacji Helsińskiej i jeden z inicjatorów listu, uważa, że szacownej instytucji, stojącej na straży praw obywatelskich i zasad państwa prawa, trzeba było przypomnieć o czymś, co jej reputację nieco podważa: - To nie jest "nadmiar troski". Z każdym rokiem zaległości przybywa, bo spraw wpływających do sądu konstytucyjnego jest coraz więcej, a Trybunał nie staje się efektywniejszy.

Bodnar boi się, że Trybunał Konstytucyjny stanie się ofiarą własnego sukcesu - tak jak stało się z Trybunałem Praw Człowieka. I przytacza jeden z najnowszych wyroków Strasburga: Bogusław Pyrak w 1999  r. poskarżył się na niesłuszne stosowanie tymczasowego aresztowania. Sprawa dotyczyła nadużyć finansowych w jednym z PGR-ów. Mimo poręczenia znanych osób - Władysława Bartoszewskiego, Marka Edelmana i Jacka Kuronia - sąd uznał areszt za konieczny.

Bodnar: - Podejrzany przesiedział rok i piętnaście dni, co bynajmniej nie jest rekordem, ale w przypadku tej sprawy było to zupełnie niepotrzebne i bezzasadne. Trybunał w Strasburgu stwierdził naruszenie konwencji praw człowieka, ale czy faktycznie pan Pyrak musiał czekać na wyrok aż dziewięć lat?

Sprawy zalegające w Trybunale dotyczą m.in.: uprawnień organów kontroli skarbowej do zbierania, przetwarzania i wykorzystywania danych osobowych, zasad zwrotu wywłaszczonej nieruchomości, waloryzacji rent i emerytur, pośrednictwa w obrocie nieruchomościami - nadania licencji zawodowej, przepisów o wypłacie zaliczki alimentacyjnej, przepadku przedmiotów wykroczenia skarbowego, a także sprawy zgodności z Konstytucją instytucji autoryzacji wypowiedzi prasowych.

Czego nie mówią liczby...

"Błąd w mechanizmie", który uniemożliwia Trybunałowi sprawne orzekanie, wydaje się mieć trzy powody: zmiana składu jednej trzeciej Trybunału, przypadki losowe (choroby sędziów) i coraz większa liczba spraw.

Zasadnicza część składu 15-osobowej izby zmieniła się w listopadzie i grudniu 2006 r. za rządów koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Pojawili się wówczas: prof. Maria Gintowt-Jankowicz, prof. Teresa Liszcz, prof. Zbigniew Cieślak, Wojciech Hermeliński, Marek Kotlinowski. W 2007  r. dołączyli do nich: w kwietniu prof. Mirosław Granat, natomiast w grudniu prof. Andrzej Rzepliński. To siedem nowych osób.

Prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału od 1992 r.: - Jesteśmy jak firma, w której w ciągu roku zmieniła się prawie połowa pracowników. W tej chwili nie możemy być pełnowartościowi jako zespół.

Każdy z sędziów jest wybierany przez Sejm na dziewięcioletnią kadencję. Kandydatów może przedstawiać grupa minimum 50 posłów lub Prezydium Sejmu; nominację wręcza prezydent.

- Upływa kilka miesięcy, nim nowy sędzia przygotuje się do przydzielonej, w kolejności alfabetycznej zresztą, sprawy, dostosuje nowe obowiązki do pracy w innych miejscach, np. na uczelniach - tłumaczy Jerzy Stępień, prezes Trybunału i jego sędzia od 1999 r.

W 2007  r. z nowych sędziów prof. Gintowt-Jankowicz, jako sędzia-sprawozdawca (prowadzi sprawę i pisze uzasadnienie wyroku) nie wyrokowała w żadnej sprawie (ale w 2008  r. ma już dwie za sobą), prof. Liszcz rozpatrzyła sześć spraw, prof. Cieślak - trzy, prof. Granat - trzy (w 2008 ma już dwie), sędzia Hermeliński - sześć, sędzia Kotlinowski - siedem.

Z sędziów z dłuższym stażem, prof. Łętowska zakończyła 11 spraw (w dodatkowych dwóch była współsprawozdawcą), prof. Marian Grzybowski - trzy (w 2008  r. ma już jedną za sobą), prof. Adam Jamróz - pięć, prof. Marek Mazurkiewicz - osiem, sędzia Janusz Niemcewicz - dwanaście, prezes Jerzy Stępień - siedem, prof. Mirosław Wyrzykowski - sześć, sędzia Bohdan Zdziennicki - jedną.

Prezes Stępień: - Standardem powinno być siedem-osiem, maksimum dziesięć spraw na sędziego w ciągu roku. Ale jest ich więcej, bo Trybunał staje się w powszechnej świadomości - nie tylko polityków, także zwykłych obywateli - kolejną instancją, do której można się odwołać, kiedy żaden z poprzednich sądów nie chciał nam przyznać racji.

Kiedy sędzia Stępień rozpoczynał pracę w Trybunale, rocznie wydawano około 50 wyroków; w ostatnich latach było ich ponad sto.

Adam Bodnar: - A może standardy trzeba zmienić tak, by sędzia był sprawozdawcą w jednej sprawie miesięcznie? Za chwilę stanie się to konieczne, biorąc pod uwagę liczbę spraw. Jaki plan ma Trybunał, by uniknąć "korków"? A może trzeba obliczać wskaźniki dla sędziów, pozwalające ocenić, na ile poważnie traktują ten urząd?

Liczba rozpatrzonych spraw nie mówi jednak wszystkiego. Choćby tego, że np. orzeczenie w sprawie tzw. ustawy lustracyjnej z maja 2007  r. (gdzie sprawozdawcami byli sędziowie Cieślak i Stępień) było, co do rangi i skomplikowania materii, niczym kilka zwykłych spraw. A bezpodstawne posądzenie dwóch sędziów Trybunału o współpracę z SB odbiło się tak na ich zdrowiu, jak i jakości pracy.

Zgodnie z ustawą o Trybunale jego sędzią może zostać osoba, która m.in. ukończyła studia prawnicze, przynajmniej przez 10 lat pracowała w zawodzie prawniczym, jest nieskazitelnego charakteru oraz "jest zdolna, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków sędziego". Ustawa jest więc tak skonstruowana, by zbieg przypadków losowych nie sparaliżował działalności jednej z najważniejszych instytucji w państwie.

To ważne nie tylko dla zapobieżenia zaległościom. Są sprawy, które nie powinny czekać, bo inaczej wyrok Trybunału - nawet gdyby stwierdzał niezgodność jakichś przepisów z Konstytucją - stanie się bezprzedmiotowy. Tak było w przypadku ustawy lustracyjnej czy rozporządzenia w sprawie amnestii maturalnej, która objęła już dwa roczniki, nim Trybunał orzekł jej niezgodność z Konstytucją. Biorąc pod uwagę skalę chaosu, jaki można byłoby wywołać, znaczenie miało nawet to, że wyrok zapadł w styczniu, a nie np. w czerwcu.

Oręż w walce o racje

Kluczem do podtrzymania sprawności trybunalskiego mechanizmu wydają się m.in. asystenci - teraz na każdego sędziego przypada średnio 1,5-2 współpracowników.

Prof. Łętowska: - Wystarczy nawet 1,5 - byle asystenci byli naprawdę dobrzy: prawnicy z otwartym umysłem, znający orzecznictwo Trybunału. Moje jedenaście wyroków z 2007  r. to zasługa dobrych współpracowników. Ale skąd takich brać?

Prezes Stępień: - Parlament zwiększył wreszcie środki na naszą obsługę merytoryczną - powstanie siedem dodatkowych etatów, wyższe wynagrodzenia, by Trybunał był bardziej konkurencyjny wobec innych pracodawców. Nie ma nic bardziej dla firmy niekorzystnego, jak odpływ wieloletnich pracowników, z tzw. pamięcią instytucjonalną. Dobrze byłoby, gdyby w Trybunale pracowali ludzie, których pamięć wykracza poza dziewięć sędziowskich lat, sięgając nawet do początków Trybunału, czyli 1985 r.

Zaległe sprawy - przynajmniej te najstarsze - prawdopodobnie nie są szczególnie istotne, może nawet powinny zostać umorzone. Wcześniej jednak sędzia musi sprawdzić, o co w nich naprawdę chodzi i kto jakich interesów próbuje bronić. A to duża sztuka.

- Czystość intencji polityków łatwo ocenić, wiedząc, co i kiedy do nas kierują - stwierdza prof. Łętowska. - Jeśli jednak w parlamencie okładają się kłonicami i uciekają do każdego sposobu, by dopiąć swego, w efekcie dostają się do nas sprawy, którymi niekoniecznie powinniśmy się zajmować. Choć język świerzbi, nie uchodzi szczerze powiedzieć o sensie i poziomie niektórych wniosków tak, jak na to zasługują.

Całkiem niedawno zgłoszono do Trybunału wniosek o delegalizację Samoobrony. Jego zasadność ocenią sędziowie, mimo to pozostaje wątpliwość, czy to Trybunał, czy raczej sąd powszechny powinien się zajmować sprawą łamania prawa przez partię polityczną. Obrony przed takimi praktykami nie ma jednak żadnej, bo prawo wniesienia sprawy pod obrady Trybunału przysługuje każdej odpowiednio licznej grupie posłów. Chyba że parlament się rozwiąże - wtedy sprawy z zasady są umarzane.

Ale są i takie problemy, którymi może się zająć tylko Trybunał, np. sprawa przedstawiona przez Rzecznika Praw Obywatelskich, dotycząca dostępu naukowców i dziennikarzy do akt IPN. Orzeczenie pomoże wyznaczyć granicę między wolnością dostępu do informacji a ochroną prywatności.

Prof. Łętowska: - W przypadku skarg konstytucyjnych, które może złożyć każdy obywatel po przejściu wszystkich instancji sądownictwa powszechnego, problem polega na tym, że strony i ich adwokaci zwracają się do Trybunału jak do kolejnej instancji. Zależy im na załatwieniu sprawy bądź sporu, a nie, jak tego wymaga Konstytucja, na zbadaniu zgodności przepisów z Ustawą Zasadniczą. W konsekwencji, skargi często są pisane tak, jakby ich autor próbował przeciągnąć sędziów Trybunału na swoją stronę.

Mocno zagmatwana sprawa, która przy swojej błahości wymaga wiele czasu i zaangażowania, często spada na dno szafy. Nawet jeśli niektóre zaległości wydają się błahe, może najzwyczajniej w świecie w ogóle nie powinny mieć miejsca. I może faktycznie by ich nie było, gdyby skład sędziowski pracował w komplecie.

Jest jednak coś jeszcze, co ujawnił najpierw wyrok w sprawie ustawy lustracyjnej, a w listopadzie 2007  r. - w sprawie immunitetów sędziowskich. W pierwszym przypadku powstało aż dziewięć zdań odrębnych (złożyli je wszyscy nowi sędziowie), podczas gdy dwa lata wcześniej, gdy oceniano inną wersję ustawy lustracyjnej, wyrok zapadł jednomyślnie. Nowi sędziowie, poza Markiem Kotlinowskim, odcięli się też od wyroku w sprawie przepisów pozwalających uchylać immunitet sędziowski w 24 godziny (jeden z pomysłów Zbigniewa Ziobry). Sędzia Teresa Liszcz powiedziała nawet, że "czuje się zhańbiona" udziałem w tej sprawie.

Adam Bodnar: - Tak wyraźnej opozycji nigdy nie było. Dotychczas nowy sędzia, trafiając do Trybunału, podporządkowywał się panującemu tam etosowi, rytmowi pracy, poczuciu misji. Teraz w niektórych zdaniach odrębnych czytam, że Trybunał ma zbyt duże kompetencje... Może i to przekłada się na efektywność niektórych sędziów?

***

W postępowaniu przed Trybunałem uczestniczą, zależnie od sprawy, przedstawiciele Sejmu, prokuratury, rządu, RPO. Powinni przedstawić swoje stanowisko, najlepiej wtedy, gdy sędzia nie rozpoczął jeszcze pracy. Norma jest jednak inna - blisko 70 spraw leżących w Trybunale nie doczekało się jeszcze stanowiska parlamentu, choć wydawałoby się, że nie ma dla niego ważniejszej roli nad dbałość o jakość stanowionego prawa (rekord należy do orzeczenia w sprawie Funduszu Wczasów Pracowniczych, który na naprawę zakwestionowanych przepisów czeka od dziesięciu lat).

Do przyczyn powstawania trybunalskich zaległości trzeba więc jeszcze doliczyć znane już przeciąganie liny między Sejmem a Trybunałem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2008