Uczta u Tudorów

HBO pokaże wkrótce drugą serię "Dynastii Tudorów - imponujący przykład filmowej pop-historii, przedstawiającej przeszłość jako krwawe i lubieżne igrzysko.

09.09.2008

Czyta się kilka minut

Dla wielu widzów »Dynastia Tudorów«, to »Dynastia« w starych dekoracjach /fot. materiały dystrybutora /
Dla wielu widzów »Dynastia Tudorów«, to »Dynastia« w starych dekoracjach /fot. materiały dystrybutora /

Sekrety alkowy i buduaru mają tu znaczenie nie mniejsze niż polityczne rozgrywki pomiędzy władcami i papieżami. Historia wykuwa się niekoniecznie w gabinetach. Decydują o niej w równej mierze wygrane i przegrane wojny, co ludzkie słabostki, wykalkulowane mariaże czy skrytobójcze mordy. Serial stworzony przez Michaela Hirsta, scenarzystę m.in. "Elizabeth" w reżyserii Shekhara Kapura, główną swoją ambicją uczynił popularyzację wielkiej historii. Henryk VIII ponownie trafia pod strzechy w formie ociekającego krwią i seksem widowiska. Historycy załamują ręce, skrzętnie kolekcjonując wszelkie uproszczenia i przekłamania: manipulacje czasowe, łączenie dwóch różnych postaci w jedną, swobodne przesuwanie akcentów dramatycznych... Tymczasem telewizyjna widownia na całym świecie znów raduje się z widoku Jonathana Rhysa Meyersa jako Henryka - niby to w historycznym kostiumie, ale silnego charyzmą współczesnych popidoli.

"Znacie? No to zobaczcie!" - takie motto przyświeca filmowi o Tudorach zrealizowanemu za irlandzkie, kanadyjskie i amerykańskie pieniądze. Złośliwie rzec by można, że tak właśnie - w formie popularnego serialu w odcinkach - wyobrażają sobie dawne dzieje ahistoryczni Amerykanie. Byłoby to jednak nadto krzywdzące wobec filmu, który w swojej kategorii gatunkowej osiąga prawdziwe mistrzostwo. Druga seria obejmuje stosunkowo niewielki wycinek historii: od wypowiedzenia przez króla wojny Kościołowi i ślubu z Anną Boleyn aż do momentu stracenia jej z powodu podejrzeń o antykrólewski spisek, czary, rozwiązłość seksualną i przede wszystkim chroniczną niezdolność do powicia męskiego potomka. Ze znanych powszechnie zdarzeń film wysysa jedynie samą ich esencję, przywołuje zmysłowy nastrój, wyrazisty szczegół czy najbardziej spektakularne polityczne roszady. Na ekranie roi się od charakterystycznych typów, brakuje za to tak pełnokrwistej i wielowymiarowej postaci, jaką w pierwszej serii był sprytny kardynał Wolsey, koncertowo zagrany przez Sama Neilla. Wspaniała (choć całkowicie spreparowana przez scenarzystę) sekwencja jego samobójczej śmierci odbija się zdecydowanie bledszym echem w finale serii najnowszej - kiedy to spadają głowy męczennika Thomasa More'a czy kunktatorskich Boleynów. Za to na uwagę zasługuje z pewnością inna scena, w której odsunięta od łask królowa Anna dopiero szykuje się na śmierć - przeplatana innymi zgoła przygotowaniami, gdzie bohaterką jest wkraczająca właśnie na scenę historii lady Jane Seymour. Towarzyszy temu zestawieniu dobiegająca zza kadru recytacja zaczerpnięta z "Księgi Koheleta", zaczynająca się od słów: "Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem". Film, operujący na ogół niewyszukaną symboliką, tym razem przekracza ozdobne ramy kostiumowo-obyczajowego spektaklu.

Nie oszukujmy się: dla wielu widzów "Dynastia Tudorów" to po prostu rozgrywająca się w starych dekoracjach kolejna wersja serialu "Dynastia" - pełna różnej maści intryg, ostrych zwrotów akcji i przede wszystkim apetycznych "wyglądów": ludzi, wnętrz, kostiumów, pejzaży. Jako opowieść o narodzinach Kościoła anglikańskiego czy problemach dynastycznych są "Tudorowie" zaledwie brykiem okraszonym smaczkami z epoki: gdzieś na trzecim planie Michał Anioł maluje freski w Kaplicy Sykstyńskiej, świat zmienia się dzięki wynalazkowi druku, a w powietrzu czuć ożywczy powiew renesansowego humanizmu. Żeby sprostać wyzwaniom otwartej obyczajowości nam współczesnej, nie mogło zabraknąć wątku gejowskiego. Sceny erotyczne onieśmielą jednak niejednego konsumenta aseptycznych seriali polskich. Rozmach i pieczołowitość przedsięwzięcia zrealizowanego przez stację telewizyjną Showtime też mogą budzić kompleksy, jakkolwiek w scenach zbiorowych z dobrodziejstw komputera korzystano tu nazbyt bezkrytycznie. "Tudorzy" zamiast intelektualnej uczty proponują nam bez krzty zażenowania przede wszystkim ucztę dla zmysłów: czasem niewybredną w doborze smaków, czasem aż nadto wyrafinowaną - zawsze jednak olśniewająco wystawną. Na miarę barwnego bohatera i rozległego tematu.

DYNASTIA TUDORÓW (sezon II) - scen. Michael Hirst, reż. Jon Amiel, Colm McCarthy, Jeremy Podeswa, Dearbhla Walsh. Prod. USA/Kanada/Irlandia 2008, HBO, od wtorku, 16 IX, 20.10

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2008