Twoje dziecko jest na Asku

2,5 mln polskich nastolatków loguje się na portalu, który służy do zadawania pytań. Zyskują popularność i nawiązują znajomości, ale narażają się też na wirtualną przemoc.

06.12.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Printscreen
/ Fot. Printscreen

Majka, lat 14, na Asku od roku. Siada przy biurku, nachyla się nad klawiaturą. Www – ask – kropka – fm. Ręce drżą. „Myślisz, że będziesz fejmem, jak napiszesz, że się cięłaś?” – pyta anonim. „Nic nie rozumiesz. Nie oceniaj, jeśli mnie nie znasz” – wstukuje Majka. Pisze cokolwiek, nie chce się jej myśleć. Ale pisze. „Okropne uczucie. Widzę nożyczki albo nóż w kuchni, i już przychodzi ta myśl. Wtedy idę do łazienki, zamykam się i po cichu, żeby nikt nie słyszał, przecinam skórę na udzie. Nie czuję bólu, raczej przyjemność, nie wiem z czego. Ulga, ukojenie, oczyszczenie”.

„Dlaczego o tym piszesz?” – to kolejne pytanie. „Nie pytaj, dlaczego, bo sama nie znam odpowiedzi. Jeśli myślisz, że chcę być modna, to mam w ciebie wyj...ne, lajki mnie nie interesują, nie zależy mi na fejmie, nie jestem pusta”. „Nie tnij się, nie warto, kiedyś ci to minie, a blizny zostaną. Wiem coś o tym, moje ręce wyglądają okropnie. Żałuję” – pisze Ewela z innego miasta, trafiła tu przypadkiem.

Ale teraz Majka przerywa, podnosi się, zamyka drzwi na klucz. Pokój, szum komputera, poza tym cisza. Nogi miękkie w kolanach, kolana sine, reszta ciała blada. Bierze do ręki nożyczki. Rysuje czerwoną kreskę na udzie. Krew nie leci, za płytko. Nie boli. Albo Majka już nie czuje. „Dasz zdjęcie blizn? No dasz?” – dopytuje anonim. „Tak bardzo cię to, k..., jara?” – pyta Majka, drżenie rąk ustaje. „Jaki jest twój ulubiony serial?”. „Dwie spłukane dziewczyny, o jezu uwielbiam!”.

Mija 10 minut. W pokoju cicho, za drzwiami też. Nikt nie woła na kolację, nikt nie pyta: Jak w szkole? Wszystko u ciebie OK? Pytania są na Asku. „Justin Bieber się wytatuował, już nie jest taki grzeczny. Nadal jesteś belieberką?”. „Kochałam go z grzywką, kocham z tatuażami. Prawdziwi belieberzy są zawsze wierni!”. „Na wuefie nigdy cię nie widziałam w krótkich spodenkach. Ukrywasz blizny?”. „Ciągle mnie ktoś o to pyta. Zbyt ciekawska jesteś, LOL”. „Wolisz słony czy słodki popcorn?”. „Słodki, loffciam!”.

Dlaczego pisze o okaleczaniu? Bo kiedy czuje, że nikt się nią nie interesuje, to robi jej się smutno. Ma wrażenie, że wszyscy śpią i nikt nie słyszy jej krzyku rozpaczy. Tak przynajmniej twierdzi, ale potem odpala „meczyki na żywo” i śledzi wyniki w drugiej lidze angielskiej. Tekst o „krzyku rozpaczy” wypowiada sztucznie, jak postać z ulubionego serialu.

Powiedzcie, że w Majce nic do siebie nie pasuje. Że tak naprawdę to normalna, zdrowa dziewczyna. Że interesuje się z grubsza tym samym, co koleżanki. Że ma chłopaka, i że kiedy są razem, to słuchają raczej hitów z Vivy, a nie mrocznej gotyckiej muzy. Że wcale nie musiałaby się ciąć. No, nie musiałaby. Ale się tnie. Bo potem może o tym napisać na Asku. Może gdyby go nie było, nie byłoby ran na udach? No, może. Majka nie zna odpowiedzi na to pytanie.

„Kolejna tępa nastka, co się tnie na Asku?” – pyta anonim.

Dzieci Wschodu

Jeśli ktoś zapyta, musisz odpowiedzieć. Napisać cokolwiek, nawet niemodne „LOL” albo ostrzej: „sklej wary, lapsie”. Taką formę komunikacji wymyślili dwaj bracia z Łotwy, Ilja i Marek Terebin. W nazwie portalu zawarli słowo ask (pytać), żeby było po angielsku i żeby reguły od razu były znane. Pozwolili, by pytania zarejestrowanym użytkownikom zadawali też anonimowi goście, nawet ci, którzy weszli tam tylko po to, żeby gnębić. Na portalu logowali się głównie młodzi (nawet siedmiolatkowie). W większości znajomi z klasy, szkoły, ulicy, osiedla, miasta, ale i zupełnie sobie obcy. Moda rozchodziła się po szkolnych korytarzach, w amerykańskich pre-high schoolach, w polskich i łotewskich gimnazjach. Ask rósł obok gigantów, Facebooka i Twittera, i odniósł sukces. 80 milionów zalogowanych przynosi podobno 6 milionów funtów zysku rocznie.

Ilja i Marek – drobni, chudzi, gęste ciemne włosy, nonszalanckie bródki. Na Ask.fm dorobili się fortun. Pieniądze wydawali jak prawdziwe dzieci Wschodu – z rozmachem, na samochody, imprezy i dziewczyny. Robiono im zdjęcia w najdroższych klubach, obok supermodelek i gwiazd filmu. Amerykańscy dziennikarze pisali, że playboy brothers od Ask.fm są Rosjanami, jakby nazwy Łotwa nie zauważali na mapie.

A pisali, bo pojawiły się podejrzenia, że Ask.fm przyczynił się do samobójstw dziewięciorga amerykańskich i brytyjskich nastolatków.

Facet

– Dlaczego hejtujesz?

– Dla beki.

Darek, lat 17, na portalu od trzech. Ani razu się nie uśmiechnie. Mieszka z mamą. Tata ma inną żonę – odszedł, jak Darek był w gimnazjum. Jakoś sobie radzą, mama pracuje na półtora etatu. Darek ma postanowienie, że musi skończyć technikum i od razu pójść do pracy. Jak facet. Po lekcjach hejtuje na Asku. Najbardziej nie lubi „takich Bieberów z grzywkami”.

– Darek, a co piszesz?

I Darek pokazuje. „Siema, gejku”. „Ale masz ryj, jak Grodzka”. „Siema, psie”. „Weź wyjdź, gimbusie”. „Żal.pl”.

– Ale dlaczego?

– Bo mnie wkurzają. Wrzucają słitfocie sprzed lustra i czekają na komentarze. Przebierają się w ciuszki jak panienki. Moim zdaniem chłopak powinien wyglądać jak chłopak.

Darek wygląda jak chłopak. Bluza z kapturem, szerokie spodnie. Na kompie same strzelanki i GTA: gra, w której można chwycić kij bejsbolowy i zatłuc przechodnia.

– Darek, a masz jakichś kumpli?

– Tyle co w klasie. Ale też nie za bardzo. Z dziesięciu na wuefie tylko pięciu ćwiczy, reszta ma zwolnienia. Siedzą i patrzą w smartfony. Może siedzą na Asku.

„Twoja stara ma włosy na klacie” – pisze Darek.

– Twoja mama wie o Asku?

– Chyba nie, bo nie pytała. Mało ze sobą rozmawiamy. Zmieniła się, kiedy tata odszedł. Ostatni raz spotkaliśmy się wszyscy razem, jak szedłem do technikum. Tata chciał wiedzieć, jakie chcę wybrać. Umówiliśmy się przy miejskiej fontannie. Pamiętam: taki pies biegał wokół fontanny i łapał strumienie wody do pyska. Śmieszny był. A oni się kłócili. Coraz głośniej wrzeszczeli, aż ludzie się oglądali. Był taki ciepły wieczór, początek wakacji. Wyjąłem komórkę i przestałem ich słuchać. I co? I grałem w węża, aż skończyli.

Mimozy

Pokój ciasny, pięć metrów na trzy. Piętrowe łóżko, puste miejsce po starszej siostrze. Okno z widokiem na osiedle. Warszawa, szare blokowisko. W pobliżu gimnazjum, orlik i kościół. Generalnie nuda. – Się idzie na szkołę i się siedzi na boisku – opowiada Sandra, lat 16. Włosy koloru smoły, farbowane. Obgryzione paznokcie, sine od zimna dłonie. Bluza z kapturem, wytarte dżinsy. Komórka przyklejona do ręki. Na razie daleko od komputera.

– Generalnie się siedzi i gada. A jak nie ma o czym, to się pisze. No, esemesy. Bo ja na przykład mam koleżanki na innych osiedlach. I jak mi się nudzi, to sobie piszemy.

Sandra nie lubi matematyki i dziewczyn o nieśmiałym wzroku.

– No wiesz, takie mimozy. Nieumalowane to, byle jak ubrane. Chłopacy od nas to nawet na taką nie spojrzą.

Raz Sandrze się zdarzyło wyszarpać jedną za włosy. Tak po prostu, bo jakaś blada była. Generalnie to spokojna jestem. Chłopacy się prędzej biją, my z dziewczynami to tylko patrzymy.

Rodzice? Nie widzą, okna wychodzą na drugą stronę osiedla. Zresztą, nawet gdyby widzieli, mogliby Sandrze „naskoczyć”. – Starsza siora ich wychowała. Jak się o coś pluli, to trzaskała drzwiami i już. Matula potem ją jeszcze przepraszała.

Poza siedzeniem „na szkole”, Sandra i jej koleżanki lubią wyzywać anonimów na Asku. „Paździoch wolny, to teraz się możesz za niego brać, suko” – pisze anonim. „Wiem kim jesteś, suko” – odpowiada Sandra. „Dużo masz hejtów na Asku?”. „Wiesz jak to jest: kozak w necie, piz... w świecie, hehe”.

Pedagog ze szkoły Sandry: – Wiem, że na tym portalu łatwo kogoś skrzywdzić, zwłaszcza jeśli nie trzeba się podpisywać prawdziwym nazwiskiem. Ale my, pedagodzy i psychologowie, mamy ograniczone pole działania, nie możemy zakazać dzieciom dostępu do takich stron. Możemy jedynie uczulać, żeby były ostrożne, żeby tak łatwo nie wystawiały się na ocenę innych. Ale w czasach powszechnego dostępu do internetu to trudne.

„Ale jesteś brzydka”. „A ty masz lagi w rozwoju”. „I do tego chuda”. „Przynajmniej nie jestem baleronem, jak ty”.

– Czasami, jak to czytam, to zrobi mi się przykro, nie powiem – przyznaje Sandra. – Ale po chwili wklepuję odpowiedź i już kręcę bekę z hejtera. Ważne, żeby się nie poddawać. Bo jak się zaczniesz dołować, koniec z tobą. Słyszałam, że w Stanach dziewczyny się wieszały, bo na Asku ktoś im kazał. Ja na pewno tego nie zrobię, nie jestem słaba.

– Sama nie hejtujesz? – pytam Sandrę.

– Nie zaczynam. Tylko odpowiadam, jak ktoś się o to prosi. Na przykład tak: „Dlaczego ty jesteś taka pusta?”. „Pusta to może być butelka”.

Sandra nie marzy o niczym. Generalnie uważa pytanie o marzenia za głupie.

– Na razie to muszę się do technikum dostać, potem będę myśleć – mówi. – Czasem lubię coś z dziewczynami rozkminić, nie powiem. Ale raczej o tym, dlaczego ludzie tak młodo umierają, albo że ktoś tam był poważnie chory. Siora czasem pyta, co słychać. Wtedy mówię, że spoko. O sobie się generalnie nie rozmawia.

Nie tyranizuj

Brytyjscy i amerykańscy nastolatkowie na Ask.fm udostępniali sobie suicide lists, czyli listy czynników, które mogą doprowadzić do samobójstwa. Jesteś zagrożony, pisali, jeśli: wywołujesz u siebie wymioty, gło- dzisz się, kaleczysz się, masz niską samoocenę, jesteś prześladowany, nazywany brzydkim, grubym, zasypiasz płacząc, czujesz się osamotniony.

Bracia z Łotwy niewiele sobie z tego robili. Na pytania o odpowiedzialność rozkładali ręce: przecież nastolatki powinny czytać regulamin, który akceptowały. A w regulaminie stoi jak byk: logujesz się na własną odpowiedzialność.

– W ciągu pół roku wiele w Ask.fm ma się zmienić – informuje mnie jednak Sarah Wilkinson, przedstawicielka koncernu Ask.com, który kilka miesięcy temu przejął Ask.fm. Wraz ze zmianą szyldu zmieniło się kierownictwo – bracia Terebin nie mają już wpływu na politykę portalu.

– Zobowiązaliśmy się do inwestowania w modernizację treści portalu i ochronę najmłodszych użytkowników przed nieodpowiednimi treściami – tłumaczy Doug Leeds, dyrektor naczelny Ask.com.

W Polsce na Ask.fm jest 2,5 mln użytkowników (ponad pół miliona to dzieci poniżej 14. roku życia). Nie różnią się od amerykańskich czy łotewskich. Wytworzyli własny język. Są wylewni, nie wstydzą się najbardziej intymnych przemyśleń. Zdobywają popularność, stają się „fejmami”. Mieć fejm na Asku znaczy odnieść sukces towarzyski. Hejtują też tak samo jak inni.

Na stronie są zapisy o bezpieczeństwie: „Jeśli ktoś zada Ci złośliwe pytanie lub takie, które sprawi Ci przykrość, denerwuje Cię lub wprawia Cię w złość, nie odpowiadaj na nie – wystarczy nacisnąć przycisk blokuj i powiadomić nas o powodzie zablokowania za pomocą przycisku zgłoszenia. Nie otrzymasz już pytań od tego użytkownika po tym, jak go zablokujesz”, „Powiadom swoich rodziców, opiekunów, nauczycieli lub przyjaciół”, „Nie mów złośliwych rzeczy”, „Nie tyranizuj innych”.

Jesienią zeszłego roku nauczyciele z Zespołu Szkół w Rodowie znaleźli w szkolnej toalecie nieprzytomną Andżelikę. 14-latka wcześniej połknęła dużo środków uspokajających. Policja ustaliła, że dostawała nienawistne wpisy na Ask.fm. Nauczyciele byli zszokowani. Nie wiedzieli nawet o istnieniu portalu.

Sens życia

Mateusz, na Asku „Mati”. Lat 17, prywatne liceum w Warszawie. Justina Biebera przestał słuchać, kiedy skończył 15. Teraz ma fazę na reggae i dancehall, lubi Kamila Bednarka i Seana Paula. Do szkoły zakłada spodnie rurki i kolorowe adidasy. Po lekcjach wciąga jeszcze fullcap, czyli szeroką bejsbolówkę, a w zimie czapkę typu krasnal. Jeśli chodzi o ciuchy, to aktualnie modny jest SWAG, czyli lans à la amerykańscy raperzy. Mati mówi, że moda jest w życiu ważna. Dzięki niej wiadomo, z kim się ma do czynienia.

Mati ma fejm na Asku. Dużo pytań od dziewczyn. Dla ładnych jest miły, na brzydkie szkoda mu czasu. „Lubię cię, wiesz?” – pyta kujonka z równoległej klasy. „A ja ciebie odwrotnie” – odpowiada Mati. „Lubisz słodką czy gorzką czekoladę?”. „Kwaśną”.

Mati ma zespół i ma zamiar zrobić z nim karierę. Gra na klawiszach i śpiewa. Widział każdy odcinek „X Factor” i „Must Be the Music”. Mówi, że jak jeszcze trochę poćwiczy, to też pójdzie na casting. Innego sposobu na sławę nie zna. Co jest ważne w życiu?

– Pieniądze, bo bez pieniędzy nie można spełniać marzeń – twierdzi. A o czym marzy?

– Żeby śniadanie jeść w Paryżu, a kolację w Warszawie.

Mati cały tydzień ma zajęty. Trenuje kosza, chodzi na angielski i hiszpański, ma próby. Uczy się łatwo i szybko. Najlepsze oceny w klasie. Wieczorami siedzi na Asku.

Tata Matiego, dyrektor w dużej firmie: – Wiem, że Mateusz ma konto na tym portalu, nie widzę w tym nic złego. Od czasu do czasu sprawdzam, co pisze. Nie jest wulgarny ani chamski, odpisuje grzecznie. Z tego, co widzę, interesuje go muzyka i ciuchy. Krzywdy tym nikomu nie robi.

Mama Matiego, pracownica banku: – Widzę, jak mój syn się pięknie rozwija. Wyrośnie na przystojnego, zaradnego mężczyznę. A że się czymś tam w internecie pochwali? Ciężko pracujemy na to, żeby mu te drogie spodnie kupić. To co, w dresach ma sobie zdjęcia robić?

Jak mu nie wyjdzie ze śpiewaniem, zostanie prawnikiem. Słyszał, że to prestiżowy zawód i duże pieniądze. Z nauką sobie poradzi. Tata pomoże znaleźć pracę, ma znajomości.

„Jaki jest sens życia?” – to pytanie na Asku. „Samo życie” – odpowiada filozoficznie Mati. Generalnie według niego życie jest fajne. „Kto ci się podoba bardziej: Dominika, Marta czy ja?” – zagaja fajna koleżanka. „Wszystkie jesteście słitaśne :)”. „Słyszałam jak śpiewasz i się zakochałam”. „Ja też bym się w sobie zakochał, hihi”.


Imiona bohaterów zmieniłem

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, z „Tygodnikiem” związany od 2011 r. Autor książki reporterskiej „Ludzie i gady” (Wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w polskich więzieniach i zbioru opowieści biograficznych „Himalaistki” (Wyd. Znak, 2017) o wspinających się Polkach.

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2014