Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Równolegle z transformacją gospodarczą rozgrywała się bitwa o duszę Polaka. Wpływowa część inteligencji uznała, że Polakom trzeba wykroić z serc skłonności do martyrologii, bohaterszczyzny, tromtadracji i myślenia bogoojczyźnianego. Jeszcze przed chwilą, podczas walk z komuną, cechy te traktowano ulgowo, ale w transformującej się Polsce do dobrego tonu należało już powtarzanie, że „my, Polacy” (co znaczyło: „wy, głupi Polacy”), zamiast budować zamożne i tolerancyjne społeczeństwo, lubujemy się w wyliczaniu narodowych krzywd. Na tej glebie rosnąć miały ksenofobia, poczucie wiecznej krzywdy, nierozumienie świata i, last but not least, antysemityzm.
To wszystko była nieprawda. Dobra pamięć o tych, którzy cierpieli za Polskę, może truć organizm – ale tylko wtedy, kiedy naród nie odnosi żadnych sukcesów i zostaje mu jedynie poczucie krzywdy jako substytut patriotyzmu.