Trafne przypomnienie

To zaskakujące wyróżnienie warto potraktować przede wszystkim jako impuls dla nowej, pozbawionej tabu dyskusji o Europie. Inaczej będzie ono epitafium dla politycznego projektu, który w obecnej formie osiągnął już wszystko, co mógł.

15.10.2012

Czyta się kilka minut

 / Fot. © European Union, 2012
/ Fot. © European Union, 2012

Gdy literackiego Nobla otrzymał chiński pisarz Mo Yan – autor m.in. „Krainy wódki” i „Obfitych piersi, pełnych bioder” – mój kolega po fachu zauważył frywolnie, że choć żadnej z tych książek nie czytał, to tematyka twórczości noblisty jest mu bliska. Gdy dzień później Pokojową Nagrodę Nobla dostała Unia Europejska, pomyślałem z kolei ja, że choć znam i czytałem, to, niestety, tematyka twórczości jest mi coraz bardziej obca...

Nie wiem, co kierowało Komitetem Noblowskim w tym konkretnym przypadku, ale mam dziwne uczucie, że wielu na świecie – zarówno w samej Europie, jak i poza nią – odebrało tę nagrodę jako w najlepszym razie niezrozumiałą, a w najgorszym jako epitafium dla projektu politycznego, który w obecnej formie osiągnął już wszystko, co mógł.

KORKI NIE STRZELAŁY

Zdziwienie bierze się przede wszystkim z faktu, że swą decyzją Komitet Noblowski napisał kolejny rozdział w historii anonimowych nagród. W przeszłości otrzymywały je tak zasłużone dla pokoju instytucje, jak misje pokojowe ONZ czy też same Narody Zjednoczone i ich ówczesny sekretarz Kofi Annan. Nagroda dla struktur – to nie to samo, co nagroda dla konkretnych ludzi lub założonych przez nich, często na przekór prądowi dziejów, organizacji. Nie wywołuje większych emocji, nawet negatywnych, jest letnia, a przez to pozostaje bez znaczenia. Nie jest chyba przypadkiem, że po jej ogłoszeniu najwięcej oficjalnego zadowolenia wykazali najwyżsi urzędnicy unijni oraz szereg eurodeputowanych.

Nawet jednak w takiej chwili rzeczywistość dała znać o sobie. „W Brukseli nie strzelały korki od szampana – pisał niemiecki dziennik »Frankfurter Allgemeine Zeitung« – zamiast tego dyskutowano, kto powinien odebrać nagrodę”. Chętnych jest wielu: nie tylko przewodniczący Komisji Barroso (w końcu Unia to wspólne instytucje i prawo), ale i przewodniczący Rady Europejskiej van Rompuy (bo to on reprezentuje Unię na zewnątrz). A może przewodniczący Parlamentu Europejskiego Schulz – w imieniu 500 milionów Europejczyków? Być może jednak powinni być to szefowie rządów, na czele z kanclerz Merkel, bo takie mamy czasy. Koncyliacyjna, jak to Szwedka, komisarz Malmstroem zaproponowała z kolei wysłanie na uroczystość wręczania nagrody dzieci – po jednym z każdego państwa członkowskiego...

Ta ocierająca się o teatr absurdu sytuacja skłania do wniosku, że wiek laureatki jest odwrotnie proporcjonalny do jej dojrzałości. Czy można się więc dziwić, że sami Europejczycy, obdarowani przez laureatkę sześćdziesięcioma latami życia w pokoju, nie wyszli na ulice świętować tego wyróżnienia?

O CO NAM CHODZI

Unia Europejska rozumiana jako „braterstwo między narodami” – odniesienie idei „kongresów pokojowych”, leżących u podstaw Pokojowego Nobla zgodnie z testamentem jego fundatora – jest dzisiaj niestety obszarem banalnych sporów instytucji i towarzyszących im, równie banalnych, ambicji. Nawet na oficjalnej stronie Komitetu Noblowskiego (nobelprize.org) znajdziemy okolicznościowy quiz z okazji przyznania Pokojowego Nobla, który sprowadza się to pytania: „Czy wiesz, że Unia Europejska działa, opierając się na wielu traktatach?”.

Nobel nie może być więc żadnym nowym politycznym impulsem dla Unii, który wpłynie na jej działanie. Jest natomiast trafnym przypomnieniem, o co w integracji europejskiej chodziło: o wolność, bezpieczeństwo i dobrobyt, który trwale zmienia stosunki między zwaśnionymi narodami.

W tym sensie Unia Europejska jest ideą uniwersalną, tak jak pokój. I tak jak pokój – nowym pokoleniom niemówiący nic, a starszym kojarzący się ze słowem kluczem „zimnowojennej” narracji – tak Unia Europejska traci dzisiaj zdolność do kształtowania języka opisu nie tylko świata, ale nawet samej siebie.

Warto więc potraktować to zaskakujące wyróżnienie jako impuls do nowej, pozbawionej tabu dyskusji o Europie. Drugi raz Nobla nie dostaniemy. 


OLAF OSICA (ur. 1974) jest dyrektorem Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie, stałym autorem „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2012