Wielka kumulacja

Dotąd zachowawcza i europocentryczna Akademia Szwedzka od kilku lat zaczytuje się w książkach spoza Europy i Ameryki, odkrywa też nowe dla siebie gatunki literackie.

30.09.2019

Czyta się kilka minut

Sara Danius, sekretarz Akademii Szwedzkiej, ogłasza, że laureatem Literackiej Nagrody Nobla został Kazuo Ishiguro, 5 października 2017 r. / ATILA ALTUNTAS / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES
Sara Danius, sekretarz Akademii Szwedzkiej, ogłasza, że laureatem Literackiej Nagrody Nobla został Kazuo Ishiguro, 5 października 2017 r. / ATILA ALTUNTAS / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES

Lada dzień ogłoszone zostaną naz­wiska dwóch laureatów Literackiej Nagrody Nobla. Takie podwójne wyróżnienia przyznawano w ponadstuletniej historii sztokholmskich laurów tylko czterokrotnie. Sytuacja jest więc szczególna.

Częściej już Nobli nie wręczano wcale. Członkowie Akademii decydowali o tym w sytuacjach naprawdę wyjątkowych – w roku rozpoczęcia i zakończenia I wojny światowej oraz podczas II wojny, chcąc zachować przynajmniej pozory politycznej bezstronności. Laureata literackiego Nobla nie wybrano także w roku minionym, po bezprecedensowej aferze z udziałem męża byłej już członkini Akademii, Jeana-Claude’a Arnaulta. Oskarżono go o gwałt i wieloletnie molestowanie kobiet. Udowodniono mu odpowiedzialność za przecieki z obrad poprzedzających oficjalne przekazanie werdyktu. Ta sprawa wstrząsnęła czytelniczkami i czytelnikami na świecie, ale awantury, skandale i kontrowersje towarzyszą pracom Akademii od zawsze.

Na co panu tyle pieniędzy?

Nerwowo przyjęto już pierwszą w historii Fundacji Nobla nagrodę dla francuskiego poety Sully’ego Prudhomme’a, przyznaną w 1901 r. O nad wyraz zachowawczym, nawet jak na owe czasy, werdykcie Osiemnastu (szw. De Aderton; nazwa pochodzi od liczby członków sztokholmskiej instytucji) gorączkowo dyskutowano nie tylko przy kawiarnianych stolikach i na łamach literackich pism – grupa pisarzy szwedzkich i francuskich zgłosiła do Akademii oficjalny protest. Rozczarowanie było tym większe, że spodziewano się – ba!, wielu było pewnych – wyróżnienia Lwa Tołstoja. Zdezorientowani i rozżaleni krytycy szwedzcy napisali do rosyjskiego pisarza list otwarty z przeprosinami, kategorycznie odcinając się od decyzji Akademii, którą autor „Anny Kareniny” przyjął jednak z charakterystycznym wobec spraw materialnych dystansem. „Ucieszyła mnie wiadomość, że nie zostałem wyróżniony – miał odpisać Tołstoj – [nagroda] sprawiłaby mi wielki problem, ponieważ nie wiedziałbym, co zrobić z wygraną. Jestem pewien, że te pieniądze mogą przynieść tylko zło”.

Ponieważ Akademia Szwedzka dzieliła majątek swego darczyńcy po raz ­pierwszy, Tołstoj rzeczywiście nie mógł wiedzieć, jak ochoczo nagrodę skonsumowaliby jego tłumacze i czytelnicy. ­Jednym z pierwszych laureatów, w imieniu którego inwestowano noblowskie honorarium, był Henryk Sienkiewicz (1905).

Z odnalezionych przez polskiego badacza pamiętników sekretarki i żony tłumacza „Quo Vadis” na język angielski, Almy Curtin wiemy, że gdy przeliczyła ona w domowym zaciszu Nagrodę na dolary, była szczerze zszokowana jej wysokością. Ochłonąwszy uznała, że jeśli depesze się nie mylą, to zwyczajnie pan Sienkiewicz, nie dając uszczknąć ni centa z wygranych 40 tys. dolarów, jest człowiekiem bez honoru. W końcu przecież bez przekładów męża, które spopularyzowały twórczość autora „Trylogii” w Stanach Zjednoczonych, Sienkiewicz Nobla by nie dostał, w związku z czym Jeremiaszowi Curtinowi należy się ni mniej, ni więcej jak połowa honorarium. Rozgoryczony całą sprawą pan Curtin zmarł niedługo potem. Ale propozycje do Sienkiewicza przychodziły nie tylko zza oceanu – jedna z polskich gazet nakazała mu wprost przekazać Nagrodę na cele dobroczynne.

O nieprzeliczonej korespondencji ułatwiającej planowanie noblowskiego budżetu Władysławowi Reymontowi (1924) zdawał sprawę w „Kurierze Lubelskim” przyjaciel pisarza, Kornel Makuszyński: „Wszystkie te listy są jawnie zmartwione, że Reymont będzie miał niezmierny kłopot z zagadnieniem, co zrobić z pieniędzmi, wszystkie listy starają mu się serdecznie przyjść z pomocą: »...jest pan wielkim pisarzem, dostał pan nagrodę Nobla, wynosi to około dwustu tysięcy złotych, na co panu tyle pieniędzy? – przecież jest pan literatem, mowy nie ma o tym, aby pan mógł mi odmówić marnych pięciu tysięcy...« (na kupno parceli, na zapłacenie weksla, na kształcenie się w śpiewie, na oddanie długu, na założenie piekarni, na instytut filmowy, na wyjazd do Krynicy, na odnowienie mieszkania, na – itd.)”.

Makuszyński założył naprędce „biuro statystyczne” i skrupulatnie zsumował wszystkie korespondencyjne prośby (poza tymi, które skromnie rezygnowały z podawania określonych kwot, zdając się na hojność darczyńcy) – wyszło prawie dwa razy tyle, ile wynosiła Nagroda Nobla.

Wszystkie nagrody są polityczne

Zlekceważenie przez Akademię niezwykle popularnego na przełomie XIX i XX w. Tołstoja wyjaśnić można na dwa sposoby, które dają także wgląd w późniejsze, równie kontrowersyjne decyzje sztokholmskiej Osiemnastki. Otóż przez cały wiek XIX relacje pomiędzy Szwecją a Rosją były dość napięte. Szwecja nie rezygnowała z prób włączenia Księstwa Finlandzkiego w obręb swoich granic i skrzętnie wykorzystywała wszelkie antycarskie nastroje sąsiadów, by zgłosić swoje aspiracje wobec ziem utraconych na rzecz Rosji w 1809 r.

Z powodu tego konfliktu Nobla nie dostał najprawdopodobniej Antoni Czechow, Maksym Gorki ani żaden inny wybitny pisarz rosyjski aż do lat 30., gdy Akademia nagrodziła mieszkającego we Francji, krytycznego wobec bolszewików apatrydę Iwana Bunina (1933). Pierwsze wyróżnienie dla autora z ZSRR przyszło dopiero pod koniec lat 50. Otrzymał je Borys Pasternak (1958), który w dramatycznych okolicznościach zmuszony był jednak zeń zrezygnować. Władze jego kraju uznały decyzję Akademii za prowokację polityczną, a wokół autora „Doktora Żywago” rozpętała się agresywna nagonka. Pasternak przypłacił ją utratą zdrowia i przedwczesną śmiercią.

Początek XX wieku przyniósł Europie eksplozję najprzeróżniejszych awangard literackich, które, odrzucając dotychczasowe reguły sztuki, ostentacyjnie gardziły obowiązującą, mieszczańską obyczajowością, odwołując się do ciemnych stron człowieczeństwa i poszukując tematów dotąd dla literatury trudnych czy wręcz zakazanych. Szwedzka Akademia była jednak zbyt zachowawcza, by nagrodzić autora anarchistę, którego twórczość – może poza Paryżem – opinię publiczną, nawet tę dość wyrobioną i oczytaną, szokowała.

Lew Tołstoj, także przez polską krytykę tamtego czasu, uznawany był co prawda za pisarza genialnego, dostrzegano jego potężny zmysł obserwacyjny i maestrię w kreśleniu postaci, ale jednocześnie zarzucano mu bezlitosną, zimną postawę anatomisty. Uważano Tołstoja za „sceptyka z krwi i kości”; za pisarza, który nie staje w obronie moralnych zasad i obowiązków, przedstawiając, może i z błyskotliwą subtelnością, ale jedynie „ujemną stronę ludzkości”. Wystawianą tuż przed ogłoszeniem pierwszych Nobli „Ciemną potęgę” – przyjętą w Paryżu z najwyższym uznaniem – w Polsce oceniono jako dzieło wstrętne i brutalne, porównywalne może do utworów Émila Zoli (także nigdy nienagrodzonego Noblem). „Ten utwór będzie mógł zostać uznany za sztukę wtedy, gdy gabinety anatomiczne zastąpią muzea” – pisał jeden z krytyków.

W czasie gdy Europa eksperymentowała, Noble przyznano kilku przeciętnym autorom francuskim oraz nieznanym szerzej Skandynawom – kto czyta Karla Gjellerupa, Erika Karlfeldta albo Vernera von Heidenstama? Oskarżona skądinąd o faworyzowanie swoich rodaków Akademia zrobi przerwę w wyróżnianiu Szwedów na bez mała 40 lat. Zbyt nowatorscy dla Akademii byli Joseph Conrad, Eugène Ionesco, James Joyce, Rainer Maria Rilke czy Virginia Woolf. Émila Zolę w Szwecji, gdzie problematyka społeczna bardzo różniła się od francuskiej, czytano jedynie w bardzo wąskich kręgach inteligenckich.

Na sztokholmskie laury nie zasłużył także żaden z wybitnych Austriaków – Robert Musil, Hermann Broch czy Thomas Bernhard. Tę lukę wypełnić miała dopiero nagroda dla Elfriede Jelinek (2004), której ogłoszenie, a jakże, nie obyło się w Szwecji bez awantury. Zaraz po werdykcie jeden z członków Akademii, historyk literatury Knut Ahnlund, symbolicznie zrezygnował ze swojej funkcji, uznając twórczość autorki „Pianistki” za pasożytniczą mieszaninę pornografii i przemocy. „Jelinek zrujnowała Nobla” – napisał Ahnlund na odchodnym.

Sztokholmska Osiemnastka nadrabiała także niedostatki w nagrodach za twórczość w języku hebrajskim, nagradzając jednego roku Samuela Agnona i piszącą po niemiecku Nelly Sachs (1966). Niestety, Noblem nie zostali nigdy nagrodzeni Paul Celan, Amos Oz (przez wiele lat wymieniany jako główny kandydat do Nagrody) czy Aharon Appelfeld. W II połowie lat 40. zgłaszany do wyróżnienia był także urodzony w Kutnie prozaik i eseista (cóż, Akademia nie przepada za tym gatunkiem) Szalom Asz.

W ciągu pierwszych kilkudziesięciu lat przyznawania ufundowanej przez Alfreda Nobla nagrody Szwedzi zdecydowanie faworyzowali pisarzy o poglądach konserwatywnych. Gdy Komitet Noblowski zaczął zerkać w lewo, Witolda Gombrowicza we Francji lansowało akurat środowisko skupione wokół elitarnego czasopisma „Preuves”. Było to jedno z nielicznych pism francuskich, które przeciwstawiało się dominującemu wśród modnych intelektualistów przełomu lat 50. i 60. komunizmowi, ale także – jak miało później, w atmosferze skandalu, wyjść na jaw – finansowane przez CIA. To w „­Preuves” ukazał się pierwszy we Francji artykuł o twórczości autora „Ferdydurke”. Tymczasem w 1965 r. nagrodę dostał Michaił Szołochow, członek KC KPZR, współodpowiedzialny skądinąd za nagonkę na Borysa Pasternaka oraz akcję propagandową przeciwko jego twórczości. Równie niepokojące opinię publiczną było wyróżnienie oficera ochrony i propagandy Chin, powieściopisarza Mo Yana (2012). Pikanterii sprawie dodawał fakt, że o przyznaniu Nagrody decydował m.in. Göran Malmqvist – sinolog i tłumacz powieści Mo Yana na szwedzki.

Bliska wielkiej wygranej

Jak widać, praktyczna pani Curtin nie przebierała wcale miary pisząc o zasługach, jakie dla popularności oraz szans kandydatów do Nobla miał sprawny i wpływowy w środowisku Akademii tłumacz. Poza dobrym przekładem na ojczysty język sztokholmskiej Osiemnastki, o poczytności pisarzy decydowały również wydania francuskie, angielskie i niemieckie. Świetne przekłady Reymonta na język niemiecki miały decydujący wpływ na popularność autora „Chłopów” w Europie i to właśnie tłumacz Jan Kaczkowski jako pierwszy pomyślał o zgłoszeniu kandydatury Reymonta do Akademii. Uprzywilejowani zawsze byli autorzy, których oryginalne dzieła powstały właśnie w tych czterech językach, najwięcej zaś dotychczasowych laureatów to autorzy piszący w języku angielskim.

Pierwsi polscy nobliści (oraz kandydaci do Nagrody) mieli szczęście do niezwykle zdolnej i pracowitej tłumaczki literatury środkowoeropejskiej, Ellen Wester. Szwedka, która swoją pierwszą książkę przetłumaczyła jeszcze jako nastolatka, przygodę z polską prozą rozpoczęła od powieści Ignacego Kraszewskiego „Resurrecturi”.

Prędko na półki księgarskie Sztokholmu powędrowały jej kolejne przekłady – Elizy Orzeszkowej, Władysława Reymonta, Stefana Żeromskiego – w sumie ponad 45 tytułów, nie licząc opowiadań, artykułów i reportaży z Polski oraz listów publikowanych w szwedzkiej prasie codziennej lub w tygodnikach.

Na rok przed przyznaniem Nobla Sienkiewiczowi Wester rozpoczęła konkretne przygotowania do wzmocnienia także szans Orzeszkowej, którą ceniła najbardziej wśród wszystkich ówczesnych autorów polskich. Wester regularnie pisze i, wykorzystując przyjaźń z najwybitniejszą szwedzką krytyczką owego czasu, Klarą Johanson, inspiruje artykuły o autorce „Nad Niemnem”, a także pośredniczy w jej kontaktach z Komitetem Noblowskim, pilnie donosząc w listach do Grodna, że utwory Orzeszkowej są świetnie przyjmowane w Szwecji. „Nie ma wielu autorów, a na pewno żadnej autorki zagranicznej, która cieszyłaby się w moim kraju taką popularnością” – entuzjastycznie relacjonuje Wester. Jej starania szybko przynoszą skutek – Akademia rozważa obie kandydatury, Orzeszkowej i Sienkiewicza, notując: „jeśli w twórczości Sienkiewicza bije serce jego narodu, to u Orzeszkowej bije serce ludzkości. Ważne, iż jest ona wolna od klasowych czy rasowych przesądów, co zresztą nie zawsze przypada do gustu jej rodakom”.

Siedem książek Olgi Tokarczuk

Dotąd zachowawcza i europocentryczna Akademia Szwedzka od kilku lat rozgląda się nie tylko po świecie, przyznając wyróżnienia autorom z Afryki, Ameryki Południowej czy Azji, ale i odkrywa nowe dla siebie gatunki. W 2015 r. po raz pierwszy w historii Nagrody doceniono reportaż (Nobel dla Swietłany Aleksijewicz), a rok później (i tej decyzji towarzyszyły w światku literackim spory i pretensje) pieśni Boba Dylana.

Wśród najczęściej wymienianych kandydatów do tegorocznych Nagród są m.in. syryjski poeta Adonis, autorka „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood, amerykański powieściopisarz Cormac McCarthy, Austriak Peter Handke, Węgier László Krasznahorkai czy japonka Yoko Tawada. Wiele mówi się o szansach na Nobla tegorocznej gościni Festiwalu Conrada, Nigeryjki Chimamandy Ngozi Adichie. A biorąc pod uwagę, że Akademia otwiera się na nowe gatunki, szanse ma ponoć także brytyjski autor powieści, opowiadań i komiksów fantasy, Neil Gaiman.

Grupa noblowskich fanatyków na jednym z forów internetowych gorąco kibicuje odnoszącej międzynarodowe sukcesy Oldze Tokarczuk. Na jakiej podstawie ocenia się, który z pisarzy jest aktualnie „na topie”? Otóż użytkownicy forum od kilku lat pilnie sprawdzają, jakie książki z Noblowskiej Biblioteki wypożyczane są najczęściej. Dwa lata temu były to ponoć powieści Kazuo Ishiguro – ostatniego laureata literackiego Nobla (2017). Kilka miesięcy temu jeden z użytkowników forum napisał, że członkowie Akademii wypożyczyli już łącznie siedem książek Tokarczuk. „Looks promising” – podsumował. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Od 2018 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, dziennikarka i redaktorka Działu Kultury, wydawczyni strony TygodnikPowszechny.pl. W 2019 r. nominowana do nagrody Polskiej Izby Książki za najciekawszą prezentację książek i czytania w mediach drukowanych. Od… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2019