The end, my friend

Wciąż jeszcze się szczypię. Szczypię się sam, szczypią mnie na mą prośbę bliscy i dalsi też. Szczypanie trwa rano, wieczór, we dnie i w nocy. I ciągle sobie zadaję pytanie: czy to naprawdę?

13.10.2014

Czyta się kilka minut

Czyżby niemożebne możebnym się stało? I to ot, tak? Zbieg okoliczności? Najpierw siatkarze, później cyklista, a teraz... Nie bez szczęsnego przypadku, ale jednak faktycznie?

Proszę Państwa, dnia 11 października na Stadionie Nomen-Omen Narodowym skończyła się w Polsce era transformacji. Po raz pierwszy od z górą tysiąca lat pokonaliśmy Niemców w gałę! Po raz pierwszy ever! Jedną ręką piszę, drugą jeszcze się szczypię i jednocześnie oczęta ze zdumienia przecieram, a na umysł nasuwa mi się ważkie pytanie: co teraz? Jak żyć? Czy po 11 października będzie możliwe uprawianie sztuki? Raczej nie. Może jeno sztuki walki co poniektóre się ostaną, ale i w to chyba wątpię. Ale co tam sztuki, czy możliwe będzie w Polsce po 11 października uprawianie czegokolwiek? Nie. Historia nie tyle zatoczyła koło (przecie nigdy z nimi nie wygraliśmy), co się skończyła. Czas wypadł z ram. „Out of joint”, po prostu.

Coś pękło, coś się skończyło – że zacytuję paru klasyków naraz. A ja wietrzę spisek. Czyżbyśmy teraz musieli się przebiegunować? Czyżbyśmy mieli teraz przestać być wyjątkowi? Jedyni w swoim męczeńskim rodzaju? Nie zawsze heroicznie przegrywający? Nie tylko moralnie zwycięscy? Nie zawsze pokopani? Niejednoznaczni? Nie chcę tak. Protestuję! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz! Niech nas w swoją normalność nie wciąga swą porażką podstępną w wyniku wrażych zakusów. Loew i spółka wyprowadza nas w wilcze doły bagien dwuznaczności – nie możemy pójść tą drogą! Przebudźmy się, rodacy, nie dając się uśpić epokową wiktorią pozorną. Multikulti dla niepoznaki Germanie podłożyli się nam, by zabrać to, co najcenniejsze: naszą unikalność. Że też przyszło mi tego dożyć, północ w busoli stracić. Że też moje dzieci musiały wczoraj na to patrzeć...

Veto! Z honorem na dno! Na tygrysy visy! Nie dajmy sobie wydrzeć immanentnego polskiego jestestwa. Piszmy skargi do Fifa oraz Uefa i Oenzeta. Do Hagi i Strasburga, jeśli zajdzie potrzeba. Na gwałt szukajmy kruczków! Zmobilizujmy macherów naruszeń proceduralnych. Na pewno da się coś zrobić, żeby ten mecz formalnie unieważnić. Murawa była zbyt zielona, zupa Niemców za słona, dach niedomknięty, zraszacz nieszczelny, chorągiewka pod złym kątem, hymn za szybko odegrany. Powtórz pan ten mecz, panie Turek! Inny wynik musi pójść w świat. Wiadomo, jaki rezulat. Niech znów będzie jak zwykle. Ament.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2014