Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ktoś obok domofonu nakleja kartkę: „Jeśli nie możesz wyjść, zrobimy Ci zakupy. Dzwoń pod 18”. Księża wywieszają na kościele banner: „Tęsknimy za Wami”. Człowiek, kiedy chce być wielki, potrafi być wielki.
Poszedłem na długi spacer wzdłuż rzeczki mojego dzieciństwa, która już dawno wyschła. Kiedyś była zapewne młynówką, potem kanałem doprowadzającym i odprowadzającym wodę z filtrowni. W czasach, kiedy było w niej dużo wody, złapała mnie za nogę, ściągnęła z niej but, taki wysoki, nad kostkę, i ukryła głęboko w mule. Dziś w miejscu, gdzie to się stało, w suchym rowie leżą puste butelki i mnóstwo innych śmieci.
Miejsca, po których kiedyś biegałem, zabudowały się. Ciekawe, ilu ludzi zmieści się jeszcze w tej dzielnicy? Na spacerze spotykam głównie mężczyzn po pierwszej bani i matki pchające wózki. Mężczyźni uśmiechają się i zagadują, zawsze z przepisowej odległości. Matki rozmawiają przez komórki. Czasem przejedzie jakieś dziecko na rowerku, a za nim pilnujący je dorosły. Nawet psy nie podchodzą i nie obwąchują. Grupa robotników nad wykopem w milczeniu przygląda się czemuś, co leży na dnie.
Tęsknimy. Już nawet nie wiadomo, za czym bardziej. Jedni tęsknią za prawdą, inni za dotykiem. Coraz liczniejsi tęsknią za pracą, bo właśnie ją stracili. Pojawiają się ogłoszenia: „Poszukuję jakiejkolwiek pracy za jakiekolwiek pieniądze”. Ludzie modlą się, żeby nadszedł przelew. Inni modlą się, żeby nikt z ich bliskich nie trafił do szpitala. Jeszcze inni po prostu się modlą. Wiara w zasadzie też jest tęsknotą.
W takich chwilach człowiek myśli, że dobrze byłoby wszystko, co nas otacza, opisać raz jeszcze. Może czemuś nie przyjrzeliśmy się uważnie. Nawet najsubtelniejsze opisy nie uchwycą zmieniającego się życia. Nawet fotografie kłamią, cóż dopiero mówić o słowach. A przecież bez opisów nie sposób się obejść. Matki popychające wózki też opisują do telefonów to, co widzą. Czy po tym kryzysie będziemy uważniejsi? Ludzie tak bardzo się nie zmieniają, mówią antropologowie. Kiedy w końcu świat ruszy z miejsca, wszystko będzie jak dawniej. Owszem, silni będą jeszcze silniejsi, a słabi słabsi. Jeśli przeżyją. Ale nawet ci, którzy przeżyją, niczego się nie nauczą. Może częściej będą myli ręce, to wszystko.
To nie ja tak myślę. Ja tylko łapię dobiegające mnie głosy.
Ratuje nas poczucie humoru. „Jeżeli coś mnie w ciągu najbliższych tygodni wykończy nerwowo i ostatecznie zniszczy – pisze na Facebooku znajoma – to z pewnością nie będzie to strach, lęk, nuda, marazm, frustracja, wściekłość, bezsilność, przygnębienie, smutek, brak motywacji, wypalenie. Będzie to za długa grzywka”. Trzeba śpiewać hymny pochwalne na cześć drobnych gestów życzliwości i na cześć tych, którzy potrafią żartować. Również na cześć tych, którzy mówią nam prawdę o naszej sytuacji. Odstępy między ludźmi są teraz większe. Wszyscy, którzy – choćby symbolicznie – skracają ten dystans, są naszymi dobroczyńcami.
Trzeba też śpiewać hymny pochwalne na cześć tęsknoty. Na razie zachowujemy się jak obcy. Potem znów zaczniemy się obejmować na powitanie, głaskać po włosach i twarzy, całować. ©