Telewizja z biskupami

Uruchamiany przez ITI kanał religia.tv nie jest inie może być odpowiedzią na Telewizję Trwam. Pierwsza ztych stacji jest projektem medialnym, druga - religijnym.

28.09.2007

Czyta się kilka minut

Na przełomie września i października na platformie cyfrowej n pojawi się religia.tv. Jej twórcy zastrzegają, że nie planują misji ewangelizacyjnej, tylko chcą popularyzować wiedzę o religii. Jak w związku z tym stacja będzie wyglądała na polskiej mapie medialno-religijnej? Czy ma szansę na przetrwanie? Skąd wziął się sukces Radia Maryja i Telewizji Trwam, a gdzie leżą przyczyny porażki takich pomysłów jak Radio Plus, TV Niepokalanów czy TV Puls?

Święte radio

Podstawowym błędem przy opisie mediów o. Rydzyka jest stosowanie do ich oceny kategorii wyłącznie medialnych. Telewizji Trwam daleko do współczesnych standardów telewizyjnych; podobnie z Radiem Maryja, które z rozgłośniami grającymi coraz częściej "bez cienia mówienia" konkuruje rozmowami, które są wciąż "niedokończone". Sukces obu instytucji związanych z o. Rydzykiem nie wynika więc z medialnej atrakcyjności, lecz z prezentowania bardzo jednoznacznie sformułowanej wizji świata i Kościoła oraz silnej identyfikacji odbiorców. Doskonale opisuje to wyrażenie "Rodzina Radia Maryja". Radio i telewizja są instrumentami budowania więzi pomiędzy widzami i słuchaczami. To nie jest klub, stowarzyszenie ani nawet ruch czy wspólnota: to rodzina. O Radiu Maryja i TV Trwam mówi się w kategoriach łaski, daru i cudu. Niosą więc w sobie sakralność, przestają być tylko narzędziem, a stają się wyznacznikiem tożsamości pewnej części Kościoła.

Ta część Kościoła charakteryzuje się integralną wizją świata i wspólnoty wierzących. Nie ma w niej miejsca na autonomię życia doczesnego. Przeciwnie: bez jakiegokolwiek wyjątku (czy weźmiemy wybory moralne, czy sferę gospodarczo-polityczną) jest ono poddane określonej wizji religijnej. Rozrywka, która jest dziś zasadniczą materią radia i telewizji, tu praktycznie nie istnieje - tak jak prawie nie istnieje w życiu, którego podstawowym wyznacznikiem jest silna pobożność. To interaktywna modlitwa wzmacnia poczucie wspólnoty, gdzie nie istnieją nazwiska, a dzwoniący do radia przedstawiają się jedynie z imienia.

Można więc powiedzieć, że Radio Maryja i TV Trwam nie mają słuchaczy i widzów, lecz wyznawców, którzy poszerzają swój stosunek do Boga i Kościoła o relację do mediów o. Rydzyka, stanowiących w ich przekonaniu narzędzia w ręku Opatrzności. Jak na gorliwych wyznawców przystało, są gotowi do ich obrony i wspierania (także finansowego), jakikolwiek głos krytyczny postrzegając jako atak na Kościół, wiarę i samego Boga.

Wierzący target

Wizji świata prezentowanej w Radiu Plus od początku daleko było do radiomaryjnej integralności. Choć ta rozgłośnia również mówiła o realizacji misji ewangelizacyjnej, skupiała się raczej na moralnych zasadach, motywacjach działania i kryteriach wyboru niż na konkretnych rozwiązaniach w sferze życia publicznego. Nie miała też wyrażać żadnej wizji świata nawróconego, ale do przemiany świata przygotowywać czy też przemianę prowokować. W założeniach programowych zapisano, że "kluczowym zadaniem Radia Plus jest prowadzenie intensywnej ewangelizacji". Przekaz ewangelizacyjny miał być skierowany do grupy zdefiniowanej jako ludzie aktywni zawodowo, w wieku 35-45 lat, zatopieni w kulturze masowej i otwarci na jej estetykę. "Pragnienie dotarcia do tej właśnie grupy odbiorców - czytamy w jednym z raportów programowych - do której nie docierają tradycyjne media katolickie, pociąga za sobą konieczność wypracowania wielu nowych formuł pozwalających niejako inkulturować przekaz ewangelizacyjny, bez jego uproszczenia czy spłaszczenia, w język i w estetykę zdolną dotrzeć do odbiorców przyzwyczajonych do języka współczesnej kultury masowej i do jej mediów".

Rodzina Radia Plus nie powstała, bo nie było wystarczająco silnej ideologicznej osi, wokół której mogłoby się wytworzyć grono wiernych słuchaczy-wyznawców. Tak dzieje się bowiem tylko w przypadku medium, które ma jasną, określoną i wyostrzoną wizję świata.

Sieć Radia Plus nie mogła się oprzeć na religijnej wyrazistości, gdyż jej po prostu nie było. Poddając się mechanizmom rynkowym, musiała zadbać raczej o utrzymanie i znaleźć taki target, który chciałby jej słuchać. Charakterystyczną cechą odbiorcy przestała być wiara i identyfikacja z Kościołem, a stał się nią profil muzyczny i wiek. Im bardziej dookreślony i mniej zagospodarowany przez inne rozgłośnie, tym lepiej.

Sieć Radia Plus powstała z kilkunastu wcześniej istniejących rozgłośni diecezjalnych i lokalnych. Część z nich niedawno opuściła Plus i utworzyła sieć Radia VOX, inne wyszły z sieci i prowadzą niezależną działalność. Interesujący jest fakt, że prawie wszystkie niezależne rozgłośnie katolickie działają w Polsce wschodniej i południowej, i stanowią coś pośredniego pomiędzy radiem religijnym typu Radia Maryja a radiem lokalnym. Nadają zaś dla społeczności lokalnych o silnym pierwiastku tradycyjnym, gdzie istotnym elementem jest tutejszość i rodzinność, i gdzie religia zwyczajowo odgrywa dużą rolę nie tylko w codziennym, ale także publicznym życiu. Oba te mechanizmy nie są tak ważne w Polsce zachodniej, gdzie z przyczyn geograficzno-historycznych retoryka narodowa Radia Maryja znajduje lepszy odzew niż odwoływanie się do lokalności.

Model katolickiego medium musi odpowiadać konkretnemu sposobowi realizacji katolickości w życiu codziennym. Radio Maryja kojarzy tę katolickość z integralną wizją świata i wartościami narodowo-patriotycznymi. Niezależne stacje radiowe, mniej lub bardziej podzielające integralną wizję świata, bazują na lokalności. W bardziej skomplikowanej sytuacji pozostają katolickie sieci. Ich wizja "odśrodkowej" obecności katolicyzmu w świecie bazować może jedynie na trudniejszych do wyrażenia wartościach ewangelicznych i humanistycznych.

Jest jeszcze jedna prawidłowość: im dalej od Radia Maryja - tym mniej pobożności. Intensywność modlitewną Radia Maryja trudno bowiem nazwać standardową dla przeciętnego katolika. Jemu wystarcza niewielka, by nie powiedzieć szczątkowa pobożność stacji współpracujących w sieci. Pobożność medium musi być analogiczna do pobożności odbiorcy. W radiu (i telewizji) toleruje się więcej pobożności tylko w chwilach, gdy więcej jest jej w życiu. Doskonale widać to było w dniach śmierci Jana Pawła II.

Ewangelia z komercją

Historia polskiej telewizji katolickiej ostatnich lat jest w dużej mierze analogiczna do historii radiowej. W pewnym skrócie rzecz biorąc, telewizyjną wersją Radia Plus miała być Telewizja Puls (Familijna). Jej prezes Waldemar Gasper deklarował: "Polacy, pytani w sondażach o preferencje życiowe, o wyznawane wartości, mówią o rodzinie, domu. Chcemy promować taki styl życia, który ludziom odpowiada i za którym tęsknią (...). Nie ma mowy o ideologizacji rzeczywistości, czy tym bardziej polityzacji. Także dlatego Telewizja Familijna nie będzie epatować widza seksem, przemocą i wulgaryzmami, będzie pokazywać prawdę o świecie, stanowić pozytywną inspirację do uczciwego życia i pracy dla wspólnego dobra".

Jednak propozycja oparta na tzw. wartościach tradycyjnych i chrześcijańskich bez przemocy i erotyki nie przekonała ani odbiorców, ani reklamodawców. Dzisiejsi właściciele Telewizji Puls doprowadzili do zmiany koncesji z wyspecjalizowanej (społeczno-religijnej) na uniwersalną. Programy o tematyce religijnej, przedtem stanowiące 70 proc. czasu antenowego, w Pulsie uniwersalnym ograniczono do 16 proc. "Łatwiej trafić do odbiorców z treściami religijnymi, jeżeli telewizja jest bardziej atrakcyjna" - tłumaczył przewodniczący Rady Nadzorczej Dariusz Dąbski. Czy rzeczywiście?

Projekty typu Radia Plus czy Telewizji Puls, wpisując się w komercyjny model medium, od samego początku skazane były na poszukiwanie pewnej formy atrakcyjności, która gwarantowałaby słuchalność czy oglądalność, a przez to biznesową rację istnienia. W obu tych przypadkach podjęto karkołomną, jak się okazało, próbę połączenia ewangelizacji z komercją.

W kwestii religijnego potencjału mediów istnieją opinie absolutnie skrajne, w tym skrajnie sceptyczne. Amerykański teolog mediów Gregor Goethals w swojej książce pt. "The Electronic Golden Calf" ("Elektroniczny złoty cielec") relacje między mediami a Kościołem nazywa czwartym kuszeniem Chrystusa, a amerykański kardynał i teolog Avery Dulles twierdzi, że religia i media z natury rzeczy pozostają w niepokonalnym napięciu, gdyż ich cele są de facto przeciwstawne.

Przyjmując tę teologiczną perspektywę za właściwą, można powiedzieć, że brak spektakularnych sukcesów zarówno Radia Plus, jak Telewizji Puls nawet w tak katolickim kraju jak Polska jest zupełnie zrozumiały. Idąc dalej tym tropem, sukces mógłby być tu symptomem niebezpiecznego procesu. Pisał niegdyś na łamach "W drodze" Grzegorz Kubski: "Sukces katolickiej stacji czy tytułu nie musi oznaczać duchowego osiągnięcia Kościoła, nieraz może być właśnie przeciwnie. (...) Sukces u publiczności jest w przypadku przekazywania wiary kryterium wielce niebezpiecznym".

Telekatecheta

Jakiego sukcesu spodziewają się twórcy religii.tv? W jaki model religijno-medialny chcą się wpisać? Z ich deklaracji wynika, że nie chcą powielać żadnego z przedstawionych wyżej modeli. Projekt nie jest także jakąś konkurencyjną odpowiedzią, alternatywą czy antytezą dla któregoś z nich. Należy go postrzegać w perspektywie poszerzenia i uzupełnienia oferty.

Według wcześniejszych przecieków kanał miał się nazywać TVN Credo. Jeśli tak było, dobrze, że z tej nazwy zrezygnowano. Sugerowałaby bowiem jasną deklarację ewangelizacyjną i eklezjalną. Nazwanie kanału "religia.tv" otwiera tymczasem perspektywę tematyczną nieograniczającą się do katolicyzmu czy w ogóle chrześcijaństwa, a już na pewno nie do kwestii obecności Kościoła w polskim społeczeństwie. Redakcja świadomie nie chce - także przez rezygnację z typowych programów informacyjnych - by była to telewizja publicystyczna, reagująca na aktualności społeczno-religijne, co jest domeną TV Trwam.

Czy zachowa neutralność społeczno-polityczną, rozumianą jako brak bezpośredniego zaangażowania w jakąkolwiek opcję? Źle by się stało, gdyby nowy program religijny usytuował się w opozycji do konserwatywnej optyki mediów o. Rydzyka, wzmacniając poczucie pęknięcia polskiego Kościoła. W Polsce potrzeba płaszczyzny wewnątrzkościelnego, zobiektywizowanego dialogu i nowy kanał ITI ma szansę się nią stać, pod warunkiem, że nie będzie w nim miejsca na demonstrację niechęci, wyższości czy też pogardy wobec środowisk skupionych wokół mediów toruńskich. Niestety, media już próbują antagonizować oba kanały i ich odbiorców.

Religia.tv ma szansę zapełnić lukę edukacyjną i stać się narzędziem katechezy dorosłych. W programach telewizyjnych bowiem brak wciąż nowoczesnego, a raczej nowatorskiego sposobu mówienia o wierze. Chodzi o sposób pozbawiony tonu kaznodziejskiego, mentorskiego i pouczającego. Paradoksalnie, niekościelność tej telewizji, tzn. brak instytucjonalno-prawnych związków z Kościołem, może być jej atutem. Ma to być - jak zapowiedziano - telewizja robiona z biskupami, a nie przez biskupów. Taka telewizja jako profesjonalny arbiter w merytorycznym sporze dogmatyczno-moralnym może być skuteczniejsza niż bezpośrednie wzywanie do nawrócenia.

W Polsce jest bardzo wielu katolików myślących, pytających i wątpiących, którzy interesują się Kościołem i religią bardziej na przedpolu niż w centrum. Chcą wiedzieć - w perspektywie wiary - jak, dlaczego i po co. Niestety, przestrzeń parafialna nie zawsze im pomaga. Teraz, prócz wielu propozycji internetowych, znajdą także telewizję, która może stać się pomocna w rozwiązaniu życiowo-moralno-religijnych dylematów.

---ramka 541283|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2007