Balast społeczno-religijny

To wydarzenie można uznać za symboliczny koniec pewnej koncepcji budowy katolickiej radiofonii i telewizji w Polsce: ojcowie franciszkanie wystąpili do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o zgodę na dokonanie zmiany w koncesji Telewizji Puls. Ich stacja ma się stać telewizją uniwersalną, tak samo jak Polsat albo TVN.

03.01.2007

Czyta się kilka minut

rys. M. Owczarek /
rys. M. Owczarek /

Informacje prasowe ujmują sprawę prościej, choć formalnie niezbyt precyzyjnie: to Rupert Murdoch nie życzy sobie krępującego szyldu, zamierza bowiem na miejscu Pulsu zbudować coś zupełnie nowego. Dlaczego jednak magnat medialny, którego imperium rozciąga się na wszystkie kontynenty, decyduje dziś o przyszłości telewizji franciszkanów?

Katolicki głos

Dziś mało kto już pamięta, że pierwszym zwiastunem różnorodności na polskim rynku radiowym były stacje kościelne. Gdy wiosną 1989 r., tuż przed wyborami czerwcowymi, Sejm (jeszcze PRL) przyjął ustawę o stosunku Państwa (jeszcze ludowego) do Kościoła katolickiego, zapisano w niej zdanie oznaczające faktycznie koniec partyjno-państwowego monopolu w eterze: "Kościół może zakładać własne stacje radiowe i telewizyjne".

Pierwsze stacje diecezjalne pojawiły się już na początku 1990 r., nieco później wystartowało - początkowo tylko w Toruniu i Bydgoszczy - należące do zakonu redemptorystów Radio Maryja. Rozgłośnia ta stała się wkrótce radiem ogólnopolskim, osiągając wyjątkową pozycję także na scenie politycznej. To temat odrębny, warto jednak już w tym miejscu zauważyć, że o. Tadeusz Rydzyk, charyzmatyczny twórca i dyrektor tego radia, potrafił utrwalić w opinii publicznej przekonanie, że tylko ono stanowi "katolicki głos w twoim domu", jedyną prawdziwie katolicką stację w Polsce.

Tymczasem Radio Maryja nie było jedyną rozgłośnią katolicką. Przeciwnie. Zanim jeszcze ustanowiono Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która pierwsze koncesje dla stacji komercyjnych wydała w 1993 r., w wielu diecezjach zaczynały nadawanie kolejne radia. W Krakowie można było słuchać Radia Mariackiego, w Warszawie Radia Józef, w Kielcach Radia Jedność, w Łowiczu Radia Victoria. Do końca 1994 r. było już (poza siecią Radia Maryja) - 46 katolickich stacji należących w ogromnej większości do poszczególnych diecezji. Wkrótce okazało się jednak, że dobre chęci to zbyt mało. Do prowadzenia radia trzeba także wiedzy fachowej i pieniędzy.

Aby radio grało

Już w 1993 r. w Monitorze Polskim ukazało się rozporządzenie szefa Urzędu Rady Ministrów Jana Rokity o nadaniu osobowości prawnej "jednostce organizacyjnej Kościoła Katolickiego w Polsce pod nazwą Ogólnopolskie Stowarzyszenie Rozgłośni Katolickich VOX z siedzibą w Warszawie, erygowanej przez Konferencję Episkopatu Polski". W obliczu rosnącej konkurencji na rynku radiowym rozpoczęły się kolejne działania służące integracji stacji diecezjalnych. Ośrodkiem tej integracji stało się radio archidiecezji gdańskiej, którego nazwa - Radio Plus - stała się wkrótce nazwą sieci. W miejsce Radia Mariackiego, Radia Jedność czy Radia Victoria pojawiało się w kolejnych miastach Radio Plus. To ułatwiało prowadzenie ogólnokrajowych pomiarów słuchalności, a w konsekwencji profesjonalną działalność handlową i marketingową.

Prowadzenie radia przerastało możliwości finansowe wielu diecezji, więc coraz większe znaczenie zyskiwał komercyjny element projektu. Aby radio grało, musiało zarabiać na reklamach. Aby zarabiać - grało to, co mogło przyciągnąć słuchaczy. Struktura organizacyjna i powiązania finansowe stawały się coraz bardziej skomplikowane. Każda stacja, zgodnie z koncesją, miała innego właściciela; była nim zawsze określona diecezja. Stacje identyfikowane na antenie wspólną nazwą tworzyły Porozumienie Programowe, program na potrzeby sieci produkowała spółka producencka, a częścią handlową całego przedsięwzięcia zajmowała się agencja reklamowa - wszystkie używające tej samej nazwy: "Plus".

Gdy w roku 2000 Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odnawiała koncesje dla stacji diecezjalnych, utrzymana została - zgodnie z życzeniem Episkopatu - dotychczasowa formuła formalnej niezależności każdej stacji. Koncesje radiowe (zgodnie z ustawowym określeniem: "koncesje na rozpowszechnianie programu") wraz z przydziałem niezbędnych częstotliwości otrzymały wszystkie diecezje, które o to wystąpiły (czyli niemal wszystkie w Polsce). Charakter programu wszędzie opisano identycznie - zgodnie z formalnym wnioskiem Episkopatu - jako "społeczno-religijny".

Szczegółowy zapis dotyczący kształtu nadawanego programu budził początkowo burzliwe spory w samej KRRiT, ale ostatecznie w tekście koncesji znalazła się proponowana przez biskupów definicja, której autorem był ówczesny przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu, nieżyjący już bp Jan Chrapek: "Koncesjonariusz realizuje program o charakterze społeczno-religijnym, którego głównym celem jest wspieranie lokalnego Kościoła w jego misji ewangelizacyjnej. To założenie Koncesjonariusz spełnia przedstawiając odbiorcom ofertę programową, która ma pomagać w integralnym rozwoju człowieka pojmowanego jako istota religijna żyjąca w wolnym i demokratycznym społeczeństwie. (...) Społeczno-religijny charakter programu będzie realizowany poprzez różne rodzaje audycji i formy radiowe". Tekst, jak widać, opisuje program w sposób niezmiernie elastyczny. Mieści się tu i informacja, i publicystyka, i muzyka, i słowo. Treści poważne i rozrywka. Jedyne, ale jednocześnie fundamentalnie ważne kryterium zawiera się w słowach: "Zgodnie z konstytucyjną zasadą autonomii państwa i Kościoła odpowiedzialność za ostateczny kształt programu społeczno-religijnego spoczywa na Biskupie Diecezjalnym".

Maryja Plus Józef

Coraz więcej czasu w programie stacji należących do sieci Radia Plus zajmowały audycje nadawane jednocześnie w całej sieci, rosło więc znaczenie spółki producenckiej, przygotowującej program dla wszystkich członków porozumienia. Doprowadziło to do zmiany charakteru katolickiego radia w Warszawie: ze stacji diecezjalnej stało się ono de facto "centralą" Radia Plus, tracąc lokalny wymiar. Arcybiskup warszawski, przy całej życzliwości dla istniejącej rozgłośni, podjął więc starania o kolejną koncesję, umożliwiającą nadawanie odrębnego programu diecezjalnego Radia Józef (diecezja warszawsko-praska dysponuje własną koncesją; częstotliwość w Warszawie ma też Radio Maryja).

Częstotliwości radiowe w Warszawie są dobrem szczególnie poszukiwanym, KRRiT podjęła jednak (choć nie bez problemów) decyzję o przyznaniu kolejnej na potrzeby Radia Plus. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że dzięki tej operacji arcybiskup warszawski mógł "odzyskać" samodzielne Radio Józef, a Radio Plus nadawało dzięki nowej koncesji, przyznanej spółce Nadawca, należącej w całości do franciszkanów. Przyznanie częstotliwości właśnie nowej spółce było, ze względów formalnych, które trudno tu omawiać, rozwiązaniem najprostszym.

Niespokojne fale rynku

Gwarantem funkcjonowania i rozwoju Radia Plus, które przeżywało w swej krótkiej historii liczne kłopoty, wydawał się poważny inwestor zagraniczny. Własność koncesji stacji diecezjalnych jest jednak niepodzielna, inwestor nie mógł więc stać się ich współwłaścicielem. Jego obecność była natomiast dopuszczalna w spółce producenckiej, produkującej audycje na potrzeby właścicieli poszczególnych stacji, jakimi w każdym przypadku są biskupi diecezjalni. To biskup jako koncesjonariusz może decydować, co i od kogo kupuje na potrzeby programu, za który ponosi pełną odpowiedzialność. Wymarzony inwestor, fundusz inwestycyjny, który wydawał się partnerem pozwalającym na stabilne działanie radia, podpisał uroczyście umowę w krakowskim pałacu arcybiskupim. Niestety stabilizacja trwała krótko, bo fundusz dość szybko się wycofał. Radio Plus znalazło się znów na niespokojnych falach rynku.

Pierwszą ofiarą burzy stała się "centrala" Radia Plus, czyli spółka Nadawca. Upraszczając można powiedzieć, że udziały w niej wymknęły się spod kontroli franciszkanów. Pojawili się nowi udziałowcy, a prowadzone przez zakon operacje handlowe doprowadziły do długotrwałego postępowania przed sądem arbitrażowym. W efekcie poszczególne stacje straciły oparcie, a diecezje zaczęły nerwowo szukać ratunku. Niektóre wycofały się z porozumienia i samodzielnie tworzą własny program. Inne poszukiwały nowych partnerów do prowadzenia stacji radiowych.

Ostatecznie należące do Kościoła stacje związały się z dwoma konkurującymi na polskim rynku grupami medialnymi. Kilka rozgłośni utworzyło nową sieć Plus (nazwa handlowa: "Radio Plus - łagodne przeboje"), korzystającą z praw do starej nazwy. Ten "nowy" Plus jest częścią grupy Adpoint, do której należy też m.in. warszawska stacja "Antyradio", sławna z racji ostrzeżeń i kar nakładanych przez KRRiT za treści dyskryminujące kobiety, a nawet... "treści satanistyczne". Druga sieć, Radio Vox, które przejęło kontrolę m.in. nad dawnym warszawskim Radiem Plus, to dziś część grupy ZPR S.A., znanej przede wszystkim jako właściciel Radia "Eska", a także "Super Expressu". W efekcie, znaczna część radiofonii katolickiej, stanowiącej - przypomnijmy - własność Kościoła, stała się częścią rynku komercyjnego, tracąc własną podmiotowość.

Murdoch nie przegrywa

Czy taki sam los czeka Telewizję Puls, od której zaczęła się ta smutna opowieść? Wiele na to wskazuje. W oparciu o koncesję Telewizji Niepokalanów próbowano przed laty budować program o prawicowo-konserwatywnym obliczu. Wtedy właśnie stacja przyjęła nową nazwę: Telewizja Puls. Podobnie jak w przypadku Radia Plus, podstawą projektu była symbioza stacji stanowiącej własność kościelną - samodzielnym właścicielem koncesji była warszawska prowincja zakonu franciszkanów - i prywatnej spółki produkującej program. Produkcją audycji dla Telewizji Puls zajmowała się Telewizja Familijna. Okoliczności powstania i sposób finansowania Telewizji Familijnej, korzystającej w znacznej części ze środków pochodzących z dużych spółek skarbu państwa w czasach AWS, budziły poważne kontrowersje. To jednak znów odrębny temat, podobnie jak dotyczące Telewizji Puls decyzje KRRiT - obie sprawy wymagają niewątpliwie obszernego omówienia.

W 2005 r. wygasła ważność koncesji Telewizji Puls (wydanej pierwotnie w 1995 r. jako koncesja Telewizji Niepokalanów). KRRiT koncesję odnowiła, jednak - zgodnie z wnioskiem franciszkanów - właścicielem nowej koncesji nie był już zakon, ale (podobnie jak w przypadku warszawskiej stacji radiowej) spółka z ograniczoną odpowiedzialnością należąca w większości do zakonu. Nie było tajemnicą, że franciszkanie szukają inwestora. Przez dłuższy czas partnerem był Polsat, który już wcześniej wspomagał Telewizję Puls, jednak ostatecznie do transakcji nie doszło. Przed paroma miesiącami mniejszościowe udziały w Telewizji Puls kupił Rupert Murdoch czy - mówiąc precyzyjniej - jedna z firm stanowiących część kontrolowanego przezeń światowego imperium medialnego.

Z pewnością Murdoch nie zamierza ograniczyć się do roli mniejszościowego udziałowca franciszkańskiej telewizji. Bardzo szybko potrafił przekonać mających wciąż formalną większość w spółce franciszkanów, że trzeba pozbyć się balastu, jakim jest koncesyjny zapis o "społeczno-religijnym" charakterze programu. TV Puls ma konkurować na rynku m.in. programami informacyjnymi. Murdoch głośno zapowiada też zakup kolejnych udziałów.

Nikt już nie pamięta, że wnioskując o przyznanie koncesji dla Telewizji Puls, jej właściciele wskazywali na konieczność istnienia w Polsce telewizji katolickiej związanej z Kościołem. Bo Telewizja Trwam jest własnością prywatnej fundacji, której nieodwoływalnym prezesem jest o. Tadeusz Rydzyk jako osoba prywatna; ani z zakonem redemptorystów, ani z Episkopatem jego telewizja nie ma formalnie żadnego związku.

Wkrótce rozpocznie się w Polsce kolejny etap walki o rynek medialny, związany z rychłym startem naziemnej telewizji cyfrowej. Obecność w Pulsie daje Murdochowi bardzo dobry punkt startu w tej walce. A doświadczenia wielu krajów wskazują, że Murdoch nie przegrywa.

Jaki będzie wpływ pochodzącego z Australii magnata medialnego na obraz polskich mediów za kilka lat? Murdoch jest twórcą amerykańskiego telewizyjnego informacyjnego kanału Fox News, uważanego za prawicową przeciwwagę dla liberalnego CNN. Może to sprawiło, że franciszkanie zaprosili go do swojej stacji? W Wielkiej Brytanii jest właścicielem zarówno poważnego, konserwatywnego "Timesa", jak i brukowca "The Sun" (sam zresztą stał się bohaterem tabloidów, gdy przed kilku laty brał kolejny ślub z partnerką młodszą o 40 lat). Tnąc koszty wydawania swych gazet, radykalnie rozprawił się ze związkami zawodowymi, a agresywnie walcząc o pozycję na rynku telewizyjnym, wprowadził do programu swych stacji erotykę. W Telewizji Puls zapowiada na razie rodzinny i chrześcijański profil. Może tak będzie. Ale jedno jest pewne: to Murdoch będzie decydował o tym, co jest chrześcijańskie.

Juliusz Braun jest ekspertem rynku medialnego, w latach 1999-2003 był przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006