Teatr politycznopodobny

Przedstawienie "Czekając na Turka" nie jest, jak zapowiadano, niepoprawne czy kontrowersyjne. Jest bezbarwne. Na taki stan rzeczy pracują pospołu dramat Stasiuka i teatr Grabowskiego.

23.06.2009

Czyta się kilka minut

Inscenizacja jest częścią prowadzonego w kilkunastu krajach Europy przez Instytut Goethego projektu "After the Fall", w ramach którego wybrani autorzy piszą sztuki mierzące się z obrazem Europy po przemianie 1989 r. Choć obszar doświadczeń, który swoim tekstem ogarnia Andrzej Stasiuk, jest jak najbardziej z jego podwórka, dramat robi wrażenie rzeczy powstałej właśnie na zamówienie: napisanej trochę powierzchownie i bez większego przekonania.

Na przemiany polityczne, społeczne, cywilizacyjne ostatniego dwudziestolecia Stasiuk spogląda oczami nie kogoś, kto w nich partycypuje i czerpie korzyści, ale oczami wykluczonego, który nie potrafi - nie chce - wpisać się w nowy porządek. Ów porządek obrazuje tu granica polsko-słowacka, skąd "po Schengen" zniknęli strażnicy i szlaban, a wraz z nimi także pewien obraz świata, z jednoznacznie wyznaczonymi kierunkami, z twardym podziałem na tu i tam, nasze i ich. Dla Edka, dawnego strażnika, świat po Schengen jest obcy, nieczytelny, niezrozumiały - i, co ważniejsze, także opresyjny. "Praktycznie jak nie jesteś za zmianami, to jesteś, praktycznie, śmieciem" - decyduje.

Solidnie wsłuchać się w głos wykluczonych, wywlec na scenę ich frustracje, lęki, słuszny żal, przekonania - byłoby okazją, by z ciekawej strony uderzyć w nasze europejskie aspiracje, kompleksy, obnażyć zaściankowość. Jednak sposób, w jaki Stasiuk prowadzi dramat, skutecznie gasi jego wywrotowy potencjał. Rzecz opiera się na konflikcie dwóch światów: z jednej strony mamy Edka, z przeciwnej - Patryka, młodego ochroniarza, który pilnuje wykupionego przez zagadkowego Turka terenu po obydwu stronach granicy. Patryk był w Londynie i potrafi zacytować rozmaite sformułowania afirmujące tamten świat - Edek potrafi je celnie podważyć i obnażyć. Zarazem jednak Edek daje się poznać jako nieszkodliwy prowincjusz, a jego świat jest sympatycznie wsteczny i obciachowy. W sumie o tym starciu postaw można powiedzieć, że zostało tak wyważone, by prawda leżała mniej więcej pośrodku.

Statycznie przeprowadzony konflikt paraliżuje teatr. Stasiuk co prawda tytułem dramatu wskazuje na Becketta, imieniem bohatera na Mrożka, a tekst wyposaża w groteskowy Chór Starych Przemytników - jednak dialog z teatrem absurdu toczy się tu w sposób niezobowiązujący, jakby przy okazji i dla ozdoby. Jego dramat jest przykładem nieco konwencjonalnego myślenia o teatrze jako miejscu, w którym widzowi prezentuje się problem i pomaga zrozumieć. Można powiedzieć, że wobec tego Mikołaj Grabowski nie miał wielkiego pola do popisu. Trzeba jednak uzupełnić, że w jego inscenizacji nie widać także rozpaczliwego wysiłku, by materiał dramatyczny spiętrzyć, zagęścić. Reżyser nie tylko posłusznie idzie za Stasiukiem, ale punktuje te miejsca, w których wykolejeni bohaterowie formują korowód barwnych, zabawnych i sympatycznych typów, a ich przygraniczne doświadczenia stają się zaproszeniem do nieco nostalgicznego spojrzenia w przeszłość.

Ten poczciwy obrazek zaciemnia śmierć. Broniąc Edka, od przypadkowego strzału ginie Patryk. Edka obciąża tajemnicze zabójstwo na służbie z przeszłości: śmierć Patryka jest jakby symboliczną, ironiczną odpowiedzią na jego pytanie, czy gotów byłby zabić, chroniąc podległy mu teren. W wyniku tych finałowych zajść zbudowany w przedstawieniu obraz świata staje się bardziej gorzki - ale przecież nie bardziej złożony. Niewinna ofiara Patryka, mroczny epizod z przeszłości Edka - raczej utwierdzają nas w przekonaniu, że ludzie mają w gruncie rzeczy dobre serca, i tylko w wyniku decyzji, które zapadają gdzie indziej, ponad ich głowami - nie mogą żyć, jak przystało. To - trzeba powiedzieć - mało intrygująca koncepcja dziejów jak na teatr, który mierzy się z najnowszą historią i zgłasza ambicje polityczne.

ANDRZEJ STASIUK, "CZEKAJĄC NA TURKA" - reż. i ruch scen.: Mikołaj Grabowski, scenogr. i kostiumy: Magdalena Musiał, muz.: Mikołaj Trzaska, premiera: Stary Teatr w Krakowie, 19 czerwca 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk teatralny, publicysta kulturalny „Tygodnika Powszechnego”, zastępca redaktora naczelnego „Didaskaliów”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2009