Talerze czy baki

Głód zawsze towarzyszył człowiekowi, a klęski głodowe miały także skutki polityczne.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Ceny chleba, ryżu i kukurydzy to najważniejsze waluty świata. One decydują, czy narody żyją w pokoju. Głód jest niebezpieczny nie tylko dla tych, którzy nie mają co jeść, ale też dla władców. Gdy na świecie eksplodują ceny, milionom przed oczami staje widmo niedożywienia, a kolejnym milionom - głodu. Jeśli szybko nie znajdą się środki na pomoc, kolejne "setki tysięcy będą wkrótce głodować", ostrzega szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn. Podobnie prezes Banku Światowego Robert Zoellick.

Obaj martwią się nie tylko o los głodujących, ale też o geopolitykę. "Nowa faza w historii protestów jest nieunikniona" - obawia się socjolog z USA John Walton, autor książki "Wolne rynki i rewolty głodowe". A ponieważ protesty kierowane będą przeciw globalizacji i wolnym rynkom, zagrozić mogą także podstawom dobrobytu na Zachodzie.

Na razie w zamożnej Europie rozszerza się "tylko" lęk przed rosnącymi cenami w supermarkecie i na stacji benzynowej. W innych regionach świata stawką jest życie. Już pod koniec 2007 r. ponad 800 mln ludzi nie dojadało, teraz może być ich ponad miliard. Tymczasem FAO, organizacja ONZ ds. wyżywienia, informuje, że najbiedniejsze kraje będą musiały w tym roku płacić o ponad 50 proc. więcej za importowane zboża.

Troska o "chleb nasz powszedni" nie jest nowa. Niedożywienie i głód towarzyszą człowiekowi od początku dziejów. Także w Europie, gdzie głodowe klęski były nie tylko skutkiem działania przyrody, ale także poczynań ludzkich. Podczas wojny trzydziestoletniej (1618-48), która spustoszyła ziemie niemieckie, zginęło 6 mln ludzi - większość z głodu i epidemii, a nie działań wojennych. Miliony głodowały podczas I wojny światowej, hiperinflacji z początku lat 20., Wielkiego Kryzysu i w pierwszych latach po 1945 r.

Czasem głód wywoływały działania polityczne. W ostatnich latach istnienia carskiej Rosji próbowano doprowadzić do szybkiej industrializacji, finansując ją z eksportu zbóż. Skutkiem był głód i dziesiątki tysięcy ofiar. Jeszcze więcej zmarło w czasie Wielkiego Głodu w Irlandii w latach 1845-49, spowodowanego nie tylko chorobą ziemniaków (podstawy pożywienia), ale też fatalną polityką: chłopi musieli sprzedawać skąpe zbiory, by opłacić dzierżawę i nie stracić ziemi. Efekt: w 1845 r. Zieloną Wyspę zamieszkiwało 9 mln ludzi, a w 1851 r. tylko 6,5 mln.

1,5 mln Irlandczyków zmarło z głodu, kolejny milion ruszył za chlebem do Ameryki. Głód jako broń stosowali chętnie bolszewicy: wywołane przez nich celowo trzy klęski głodu na Ukrainie, w latach 1921-23, 1932-33 i 1946-47, zabiły 10 mln ludzi, choć niektórzy mówią o 15 mln. Wymierały całe wsie, kanibalizm był na porządku dziennym.

Co robić? "Kraje uprzemysłowione muszą jak najszybciej stawić czoło kryzysowi głodowemu w świecie, inaczej sytuacja stanie się trudna do kontrolowania" - uważa Joachim von Braun, szef International Food Policy Research Institut w Waszyngtonie.

Kryzys żywieniowy nie spadł z nieba. Wraz ze wzrostem liczby ludzi na ziemi, rośnie światowy popyt. A gdzie rośnie popyt, tam i ceny. Rzecz charakterystyczna: gracze giełdowi odkrywają rolnictwo jako sferę, na której można nieźle pospekulować. Jeszcze niedawno nikt nie inwestował w rolnictwo, teraz ceny akcji spółek zajmujących się rolnictwem rosną. Niemiecki producent nawozów, koncern "K und S", osiąga wielkie zyski i chce wejść na giełdę.

Dodatkowe problemy stwarzają błędne posunięcia makroekonomiczne w krajach rozwiniętych. Przykład: biopaliwa. W USA, "kraju kukurydzą płynącym", jedna trzecia corocznej jej produkcji ląduje w dotowanych rafineriach, gdzie jest przetwarzana na komponenty biopaliw. Tymczasem w krajach Ameryki Łacińskiej rośnie cena kukurydzy, ważnego tam produktu żywnościowego dla ludzi i zwierząt hodowlanych.

Nie lepiej jest w Niemczech, gdzie produkty roślinne przetwarzane są na (także dotowane) biopaliwa, głównie z powodu wyśrubowanych norm ochrony środowiska.

"Pełne talerze albo pełne baki" - tak brzmi cyniczna alternatywa. Bo z wyliczeń Banku Światowego wynika, że zboża zużyte na zapełnienie baku sześciocylindrowej limuzyny starczyłoby na wyżywienie jednego człowieka przez cały rok.

Przełożył WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008