Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W nowym brzmieniu dokumentu znalazły się bowiem słowa o „zbrodniach ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką”, popełnionych w latach 1925-50, które de facto zrównano ze zbrodniami nazistowskimi i komunistycznymi. Oficjalnie Kijów zareagował wprawdzie z opóźnieniem, bo dopiero po głosowaniu w Senacie i po krytyce ze strony Izraela oraz Stanów Zjednoczonych. Jednak głos w sprawie polskiej ustawy zabrali wszyscy najważniejsi politycy ukraińscy, a temat ten przez kilka dni był jednym z najczęściej obecnych w tamtejszych mediach. Prezydent Poroszenko uznał zapisy ustawy za „absolutnie nieobiektywne i kategorycznie nieakceptowalne”. Nadzwyczajną uchwałę przyjęła Rada Najwyższa, w której „z głębokim rozczarowaniem i zaniepokojeniem” stwierdzono, że Warszawa podważa dialog i wolność akademicką, oraz wyrażono obawy, że konsekwencją może być wzrost tendencji antyukraińskich w społeczeństwie polskim. Natomiast ukraiński IPN zawiesił swój udział w Polsko-Ukraińskim Forum Historyków, uznając, że zmniejszyła się przestrzeń do dyskusji i wręcz zagrożone zostało bezpieczeństwo badaczy ukraińskich. Były też protesty przed polskimi placówkami dyplomatycznymi (na zdjęciu: przed ambasadą w Kijowie).
Relacje polsko-ukraińskie widziały w ostatnich latach już większe i mniejsze spory. Ale dziś po raz pierwszy nad Dnieprem nie słychać żadnych głosów, które wyrażałyby zrozumienie dla decyzji polskich władz. ©
Czytaj także: Andrzej Stankiewicz o kulisach zamieszania wokół nowelizacji ustawy o IPN