Tadeusz Baird: Dzieła

Tadeusz Baird był człowiekiem nerwowym i prostodusznym. Halinie Kunickiej chciał zakazać śpiewania jednej z piosenek (bo do melodii Mozarta), krytyków uważał za matołów, swoją muzykę nazywał “autobiografią", a jej wykonywanie kojarzyło mu się z duchowym strip-teasem. Jego utwory są jak potężnie wzmocnione encefalogramy - wybuchowe, często popadające w bezbrzeżny smutek, niekiedy też w naiwną ilustracyjność, zwłaszcza gdy są to pieśni, stanowiące skądinąd wizytówkę kompozytora.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Dziś słucha się ich z pewnym rozbawieniem: gdzie słowo “krzyczę", tam śpiewaczka atakuje wysoki rejestr fortissimo, gdy w tekście mowa o trzęsieniu ziemi, w orkiestrze odzywają się dudniące werble. Z drugiej strony - ciekawie jest się przekonać, jak nasza muzyczna awangarda reagowała na współczesną sobie poezję Poświatowskiej czy Hillar.

Dwupłytowy album Polskich Nagrań z muzyką zmarłego w 1981 r. Bairda pojawił się właśnie w sklepach, co nie jest może wielkim powodem do dumy (jego niemiecki odpowiednik ukazał się już 5 lat temu!), wypełniając jedną z fonograficznych dziur, których mamy aż nadto. Cóż jednak zrobić, że wszystkie te nasze pomnikowe edycje są zawsze tak niechlujne... Nie mam pretensji o to, że zebrano tu wyłącznie nagrania archiwalne, smak czasu bowiem to rzecz nie do pogardzenia, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z prawykonaniami. Problemem jest już jednak dobór repertuaru: po co tak dużo miejsca poświęcono błahym pastiszom (takim jak suita “Colas Breugnon", nazwana przez jednego z dyrygentów “Coca-Colą"), brak za to słynnych “4 Esejów" czy kantaty “Goethe-Briefe", którą sam autor uznał za arcydzieło. Książeczka woła o pomstę do nieba: nie zamieszczono w niej ani tekstów pieśni, ani porządnego eseju na temat dorobku Bairda, brak również informacji, które nagrania są mono, a które stereo.

Rekompensują to na szczęście wyborni wykonawcy, sam zestaw dyrygentów gwarantuje pięć bardzo osobistych, acz odpowiedzialnych podejść do tej muzyki, obie panie śpiewaczki dzielnie radzą sobie z natłokiem wielkich septym (czasem tylko wpadając na zastawione przez kompozytora sentymentalne mielizny), a już prawdziwą ucztą są “Głosy z oddali" (pisane przez 60-letniego Bairda do nowiutkich wówczas wierszy 80-letniego Iwaszkiewicza; obaj niebawem mieli umrzeć) z niezrównanym barytonem Jerzego Artysza, dzięki któremu nawet Bairdowskie przerysowania brzmią szlachetnie i przekonująco, jako ostatnia próba zadania sobie paru pytań, na które odpowiedź zna tylko Najwyższy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005