Tacy sami

Nowe wyniki badań podważają popularną teorię, zgodnie z którą osoby żyjące w długoletnich związkach fizycznie się do siebie upodabniają.

01.02.2021

Czyta się kilka minut

Zofia Rydet, zdjęcie z cyklu: „Zapis socjologiczny”,  seria „Ludzie we wnętrzach – Chorzy i starzy”, Smolnica na Śląsku,1989 r. / ZOFIA RYDET / EAST NEWS
Zofia Rydet, zdjęcie z cyklu: „Zapis socjologiczny”, seria „Ludzie we wnętrzach – Chorzy i starzy”, Smolnica na Śląsku,1989 r. / ZOFIA RYDET / EAST NEWS

Załóżmy: on ma wyraźnie zarysowaną żuchwę, wąskie usta i radosne spojrzenie, ona zadarty nos, pucołowate policzki i duże oczy. Czy do siebie pasują? To pytanie może wydawać się mniej istotne niż choćby kwestia kompatybilnych osobowości. Nie jest jednak bezpodstawne.

Poszukiwanie partnera

W listopadzie w „Scientific Reports” pojawił się raport z badań przeprowadzonych przez Pin Pin Tea-makorn i Michała Kosińskiego z Uniwersytetu Stanforda. Uczestnikom prezentowano twarz kobiety lub mężczyzny, a poniżej zbiór sześciu innych twarzy osób przeciwnej płci. W każdym takim zbiorze znajdowało się zdjęcie męża/żony osoby wyświetlonej powyżej oraz pięć innych, losowych fotografii. Wszystkie zdjęcia były czarno-białe i wykadrowane tak, by wyeliminować różnice niezwiązane z twarzą – w tym fryzury, ubrania i tło. Zadaniem badanych było określenie, w skali od 1 do 6, stopnia podobieństwa twarzy z prezentowanego zbioru do twarzy określonego mężczyzny/kobiety. Oceny podobieństwa osób pozostających w związku małżeńskim odbiegały od poziomu losowości – badani oceniali ich twarze jako najbardziej podobne z całego zestawu.

Opisana procedura po raz pierwszy wykorzystana została już ponad 30 lat temu, w badaniach zespołu Roberta Zajonca, słynnego amerykańskiego psychologa polskiego pochodzenia. Jednak zgodnie z uzyskanymi wówczas wynikami osoby pozostające ze sobą w związku miały nie tylko przypominać się z wyglądu, ale nawet upodabniać się do siebie wraz ze stażem związku. Nie chodzi więc tylko o to, że podobieństwa się przyciągają – ale także pogłębiają. W kolejnych latach psycholodzy społeczni zaproponowali wiele wyjaśnień tego zjawiska: twarze małżonków miały się upodabniać pod wpływem podobnych przeżyć, emocji, diety czy środowiska życia, a także bezwolnego naśladowania ekspresji mimicznych partnera. Aktywacja tych samych mięśni miałaby wpływać na zmiany naczyniowe i trwale przekształcać fizyczny wygląd.

Jednak w nowym badaniu nie udało się zreplikować tej części wyników uzyskanych przez zespół Zajonca – zidentyfikowane w latach 80. zjawisko prawdopodobne nie występuje w rzeczywistości. Jego „odkrycie” mogło być skutkiem ubocznym małej liczby rozpatrywanych fotografii (zaledwie 48 w badaniu Zajonca). We współczesnej wersji tego eksperymentu wykorzystano ponad tysiąc zdjęć. Połowa z nich przedstawiała pary na początkowych etapach małżeństwa, a reszta te same pary od 20 do 69 lat później. Osoby badane oceniały podobieństwo małżonków na takim samym poziomie, niezależnie od długości trwania związku.

Cyfrowy sędzia

Ciekawą innowacją względem pierwotnego badania było dodanie nowego sędziego – ocenę podobieństwa powierzono także specjalnemu algorytmowi, zaprojektowanemu pierwotnie do znajdowania tych samych twarzy uchwyconych na różnych zdjęciach (zrobionych pod różnym kątem, w różnych warunkach, przy użyciu różnych urządzeń). Program potwierdził, że osoby żyjące w związkach są do siebie bardziej podobne niż do losowych osób z populacji, ale nie wychwycił różnic w zależności od czasu trwania związku.

Tea-makorn i Kosiński postanowili powtórzyć eksperyment Zajonca, ponieważ jego wnioski kontrastowały z tym, co obecnie wiemy o wpływie różnych cech psychologicznych na wybór partnera. Swój do swego lgnie bowiem nie tylko gdy rozpatrujemy wygląd, ale także inteligencję, osobowość czy wyznawane wartości, przy czym poziom podobieństwa pod kątem tych cech nie zależy od czasu znajomości. Jak się okazuje – z wyglądem jest tak samo.

Dopóki nikt nie podważy tych doniesień, warto spekulować na temat przyczyn takiego stanu rzeczy. Niedługo po opublikowaniu pierwotnej wersji badania Zajonca, Verlin Hinsz testował możliwe wyjaśnienia, przedstawiając ostatecznie tzw. hipotezę powtarzanej ekspozycji. Opiera się ona na założeniu, że nabieramy pozytywnego stosunku do tego, co często spotykamy, a więc również i do wyglądu własnej twarzy. Ostatecznie oceniamy więc pozytywniej ludzi, którzy nas przypominają, i tacy też częściej zostają naszymi partnerami. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2021