Szeherezada Auschwitz

Grosman urodził się w Jerozolimie w 1954 r., studiował tam filozofię, współpracował z radiem. Od debiutu w 1983 r. napisał kilkanaście książek. Przynajmniej jedną arcydzielną.

18.08.2009

Czyta się kilka minut

Menashe Kadishman (ur. 1932), „Spadłe liście” (1997–2001), instalacja w berlińskim Muzeum Żydowskim /fot. Andrzej Franaszek /
Menashe Kadishman (ur. 1932), „Spadłe liście” (1997–2001), instalacja w berlińskim Muzeum Żydowskim /fot. Andrzej Franaszek /

Nierealność nie odbiera tej scenie siły. Okupowana przez Niemców Warszawa, płonące getto i ogród zoologiczny, w którym ukrywa się grupka naukowców. Jeden z nich odkrywa, że ludzki krzyk można rozdzielić na dźwięk i czyste cierpienie. Konstruuje więc wzmacniacz krzyku, blaszany labirynt: "ten krzyk dojdzie bardzo daleko! [...] Może po to, by za tysiąc lub dwa tysiące lat usłyszał go ktoś w jednym z odległych światów, w jednej z najodleglejszych galaktyk. Usłyszy i zainteresuje się w końcu tym, co tu się dzieje, bo może o nas zapomnieli..."

***

Ten to krzyk rozbrzmiewa spomiędzy zdań wielkiej powieści "Patrz pod: Miłość" izraelskiego pisarza Dawida Grosmana. Jest ona jeszcze jedną próbą zmierzenia się z Zagładą, z wiedzą o tkwiącym w człowieku jak cierń demonicznym Złu, ale nie ma w sobie nic przewidywalnego. To dzieło całkowicie oryginalne, wyjątkowe, poruszające suwerenną siłą pisarskiej wyobraźni. Polski wydawca przytacza na okładce fragment recenzji z "The New York Times Book Review" - "W kilku książkach mitycznych, takich jak »Wściekłość i wrzask« Faulknera, »Blaszany bębenek« Grassa czy »Sto lat samotności« Marqueza historia zostaje opowiedziana w nowatorski sposób. »Patrz pod: Miłość« może się stać godnym spadkobiercą tego niewielkiego, lecz budzącego podziw kanonu" - i choć zazwyczaj zbywamy tego rodzaju pochwały wzruszeniem ramion, tym razem (to zaskoczenie opisywał już w "Newsweeku" Leszek Bugajski) pozostaje jedynie powiedzieć: prawda, tak właśnie jest, choć o tej prawdzie raczej nie mówi się w polskich mediach - taki już los niektórych wybitnych powieści.

Grosman urodził się w Jerozolimie w roku 1954, studiował tam filozofię, współpracował z radiem, pisywał słuchowiska dla dzieci. Od chwili debiutu w 1983 r. napisał kilkanaście książek - powieści i zbiorów opowiadań, a także non-fiction, z których największe poruszenie wywołał "The Yellow Wind", poświęcony życiu Palestyńczyków w strefie Gazy. W 2006 r., razem ­

z m.in. Amosem Ozem, wzywał rząd izraelski do zawieszenia działań wojennych w Libanie. Kilka dni później, na krótko przed wstrzymaniem ognia, na froncie zginął jego syn, Uri.

"Patrz pod: Miłość" opublikował w 1986 r., mając 32 lata, i odsłonił się jako pisarz wybitny, stawiający przed sobą największe wyzwania. Zmierzyć się z Zagładą i traumą, jaka pozostaje w ocalonych. Z lękiem, który w potomku tych ocalonych - ale też w mężczyźnie i w pisarzu - budzi bliskość, uczucie. Z pytaniem o kulturę, która nie potrafi przeciwstawić się złu.

***

Pierwsza część książki napisana jest z punktu widzenia kilkuletniego chłopca, Momika, z całą gęstością jego skomplikowanej, może jakoś zaburzonej psychiki. Jest rok 1959, Żydzi, którzy ocaleli z Zagłady i mieszkają dziś w Izraelu, chcą oszczędzić dziecku wiedzy o tym, co działo się w miejscu, którego nazwy nie wymawiają. Momik powinien poświęcać się dziecięcym zabawom, ale pragnie prawdy - zbiera ślady "kraju, który nazywał się TAM", świadectwa, ułomki, tajemnicze słowa, które rodzice wykrzykują przez sen. Mieszając rzeczywistość z baśnią, tworzy wizję fantastyczną, coraz bliższą jednak nakreślonemu grubą węglową kreską konturowi grozy.

Wszyscy wokół niego są okaleczeni, wszyscy są ofiarami, które uniknęły fizycznej śmierci, ale nie duchowej katastrofy. Jak mężczyzna, który stracił pamięć i "szuka siebie wszędzie, nawet w kubłach na śmieci", jak rodzice, którzy zawsze już będą jeść posiłki tak szybko, jakby groziło im, że następnego nie będzie, i którzy przede wszystkim nie umieją nawiązać emocjonalnej więzi z synem.

Podobnie jak w "Blaszanym bębenku", poddajemy się sile, którą daje dziecięcy punkt widzenia, swoją "naiwnością" odsłaniający nieludzkość, upiorność opisywanej rzeczywistości. Ciotka Itka nie może mieć dzieci, bo - domyśla się Momik - "robiła TAM jakieś doświadczenia naukowe". My wiemy dobrze, że doświadczenia robiono na niej, ale rozumowanie dziecka odsłania prawdę: to, co inni zrobili Itce, drastycznie sprzeciwia się elementarnym regułom ludzkiego świata.

Momik pozna więcej rzeczy "niemożliwych" ("Belu, co to znaczy pociągi śmierci? Dlaczego zabijali także małe dzieci? Co czują ludzie, którzy kopią sobie grób? Czy Hitler miał mamę? Można się myć mydłem z ludzi?"), aż w końcu zapragnie zbadać powracającą w opowiadaniach dorosłych "bestię faszystowską", która "może wyleźć właściwie z każdego stworzenia". Strony poświęcone hodowli bestii należą do najbardziej przejmujących partii książki. Czy wylęgnie się z więzionych w piwnicy zwierząt? Czy trzeba zamknąć razem z nimi dziadka, by bestia poczuła swój ulubiony pokarm - Żydów? Czy bestia jest we mnie, Momiku?

Chłopiec odnajduje w sobie nienawiść i staje się jeszcze jedną ofiarą wojny. Odkrywczość Grosmana nie polega tu na obserwacji psychologicznej, ale na posługiwaniu się materią pisarską, zbudowaniu nasyconego świata, użyciu twórczej wyobraźni, która jest także - współodczuwaniem. Jego bohater pragnie przecież zostać pisarzem, do czego skłoni go odnalezienie dziadka: dziś jeszcze jednej ofiary, nieprzeniknionej, zamkniętej w sobie niczym sejf z kombinacją cyfr wytatuowanych na ręce; niegdyś - autora nowelek o drużynie Dzieci Serca. Jedyne ocalałe opowiadanie stanie się dla Momika - niczym Schulzowska Księga - "początkiem wszystkich książek i wszystkich opowieści".

Historia dziadka, Anszela Wassermana, więźnia hitlerowskiego łagru, to także opowieść o literaturze zderzającej się z radykalnym złem. Mimo wielu prób Niemcom nie udaje się zabić Anszela (Grosman swobodnie miesza realizm z surrealną, poetycką wizją), by zdobyć upragnioną śmierć, pisarz - Szeherezada Auschwitz - opowiada komendantowi obozu ostatnią "przygodę" Dzieci Serca. W ciągu długich spotkań ofiara poznaje swojego kata, który (oczywiście? niestety?) nie jest demonem, a tylko człowiekiem, jednym z nas.

Postaci z nowel Anszela, niegdyś (w inspirowanych Wellsem i Verne’em fantastycznych fabułach) walczące o dobro na całym świecie, trafiają do okupowanej Warszawy. Nie ma już beztroski opowiadacza, rozkoszy fabulacji, łatwości pokonywania zła. Bohaterowie są starzy, bezsilni, nie uratują nawet dziecka, które pośród nich przychodzi na świat. "O tak niewiele prosiliśmy: niech na świecie będzie jeden człowiek, który przeżyje życie od początku do końca, nie wiedząc nic o wojnie" - mówią. Ale Kazik, który przeżyje całe życie w niespełna dobę, zdąży - nim popełni samobójstwo - zobaczyć świat obozów śmierci.

***

"Moim zdaniem najgorsze w Holokauście jest to, że unicestwiono indywidualność. Odrębność ludzi nie miała najmniejszego znaczenia, ich myśli, charakter, biografie, miłości, choroby, tajemnice. Wszystkich sprowadzono do tego samego poziomu, najniższego poziomu egzystencji. Tylko ciało i krew. To mnie doprowadza do obłędu. Przecież dlatego pisałem o Brunonie" - mówi nam dorosły już Momik, zafascynowany Schulzem izraelski pisarz, dla którego "Sklepy cynamonowe" są jak "skrawek wiadomości od brata, którego od wielu lat uważaliśmy za zmarłego".

Myślenie o Schulzu każe mu pytać o język, który nie potrafi dotknąć Holokaustu, a nawet jest współwinny złu. Zadaniem pisarza jest stworzyć nowy język, nowy świat, w którym zło byłoby niemożliwe. "W getcie w Drohobyczu (...) Bruno pracował w domu esesmana, który nazywał się Landau. Ten człowiek miał wroga, także esesmana, nazwiskiem Günther. Pewnego dnia Günther strzelił do  Brunona, a potem poszedł do Landaua i powiedział »Zabiłem twojego...«. (...) Bruno, tak nadwrażliwy, przeczuł wszystko na wiele lat przedtem, zanim się wydarzyło. Może właśnie dlatego zaczął pisać. Ćwiczył w oczekiwaniu na nowy język i nową gramatykę. (...) Tak: wiedział, że język, w którym można wypowiedzieć zdanie »zabiłem twojego Żyda, a teraz zabiję...« i tym podobne, język, w którym takie połączenia słów nie są wewnętrznie sprzeczne, nie zamieniają się w truciznę ani w duszący skurcz w gardle mówiącego - to nie jest język żywych. Jest nieludzki i niemoralny. (...) Jedynym jego celem jest uśmiercanie".

Druga część "Patrz pod: Miłość" to poszukiwanie języka i wyżyny artystycznych możliwości Grosmana, wizyjny poemat, w którym Bruno Schulz, uciekłszy z Drohobycza, trafia do Gdańska, by tam zanurzyć się w morzu, w jego nieskończonej kobiecości, przemierzać ją wraz z ławicami ryb. Po latach w jego ślady pójdzie narrator - pisarz zmagający się ze swoją powieścią, rozmówca morza-kobiety, medium dla autora "Sanatorium...". W głębi morza odnajdzie "Mesjasza", książkę mityczną, Świętego Graala literatury, wejdzie w prozę Schulza, by zobaczyć świat odnowiony, który przeszedł przez ręce artysty, świat, w którym ludzie gubią język naznaczony śmiercią.

***

"Przypomniały mu się pytania, które nauczył go zadawać pewien człowiek, B. Schulz, i stwierdził z wielkim smutkiem, że po prostu bał się je zadawać. Przez cały czas. Znów sobie uprzytomnił, że należy zadawać inne pytania: nie »Czy pewien człowiek zabiłby X, Y lub Z«, lecz »Czy ożywiłby ich? Czy zawsze ożywiałby ich na nowo?«. Czy - to decydujące pytanie - czy sam zostałby ożywiony - z tą samą żarliwością, pragnieniem i miłością - przez samego siebie, w każdej chwili? Ponieważ także i na to pytanie nie miał odpowiedzi, pojawiło się jeszcze jedno, ostatnie, uporczywe: czego naprawdę się boi i przed czym się cofa? Śmierci czy życia?".

Czytamy "Patrz pod: Miłość" głównie przez pryzmat Holokaustu, ale jest to też historia pisarza, który zmaga się z tamowaniem uczuć, niemożnością utrzymania więzi z żoną i dziećmi, nie potrafi znieść kontaktu z drugim człowiekiem, nawet myśli o nim, i wolałby pisać wiersze o przedmiotach. "Chcę być gotowy na następny raz, kiedy nas to spotka. Nie tylko zniosę rozstanie z ludźmi bez większego bólu. Będę mógł rozstać się także ze sobą samym. Chciałbym móc zanegować wszystko, co w sobie mam, aby ewentualne unicestwienie lub upokorzenie nie sprawiły mi nieznośnego bólu". Ciężar wiedzy o przypadkowości życia, które inni mogą nam odebrać w każdej chwili, odziedziczona trauma Zagłady... Oczywiście, ale nie tylko. Bo ilu jest pośród nas tych mężczyzn i kobiet, okaleczonych, zranionych w uczuciach, zawiedzionych, którzy tak boją się kolejnego bólu, że wolą żyć bez miłości, którzy powiedzą nam - jakbym jeszcze słyszał jej słowa - "nie potrafię pomóc, kiedy ktoś mnie naprawdę potrzebuje. Nie każdy potrafi wszystko. Jesteśmy kwita, bo nie spodziewam się pomocy od nikogo"?

W powieści - którą czytam tu z konieczności skrótowo i analitycznie, rozdzielając pasma, tworzące w niej ciasny, boleśnie piękny splot - na strach zamkniętego w sobie, przepełnionego bólem, wyschniętego mężczyzny próbują odpowiedzieć kobiety: żona, kochanka, kobieco zmysłowe morze. Najpiękniejsza odpowiedź brzmi tak: "jeśli chcesz spróbować ocalić siebie, żeby chociaż część tego koszmaru została zapomniana i wymazana, napisz nowe opowiadanie. Dobre. Piękne. Tak, tak, wiem. Znam twoje ograniczenia: nie oczekuję szczęśliwego opowiadania. Obiecaj mi przynajmniej, że napiszesz je z miłosierdziem (patrz: miłosierdzie)! Z miłością (patrz: miłość)! Nie, nie z taką miłością! Nie patrz pod miłość, Szlomik! Kochaj!".

***

Właśnie odwaga podążenia za miłością, bezbrzeżnego (jak zatonięcie w morzu) oddania się jej jest podskórnym tematem drugiej przetłumaczonej na język polski książki Davida Grosmana - "Kto za mną pobiegnie". To niestety rzecz zdecydowanie słabsza od "Patrz pod: Miłość", choć kreśli wyrazisty obraz tej części współczesnego Izraela, której mieszkańcami są dzieci ulicy, narkomani, gangsterzy. Sprawnie napisana powieść nie wychodzi jednak poza pewien, trudny do zdefiniowania, poziom zachodniej (amerykańskiej?) produkcji: dobry warsztat, trochę wzruszeń, nieco "głębi" i filmowy finał, niczym niektóre książki Paula Austera (który zresztą Uriego Grosmana uczynił bohaterem "Człowieka w ciemności").

Oto Asaf, chłopiec, który nie znalazł jeszcze siebie, swego celu, i Tamar, która chcąc uratować kogoś dla niej niezwykle ważnego, zdecyduje się na odrzucenie wygodnego życia, ogoli głowę i uda się na współczesną pustynię - w głąb miejskiej dżungli, w kręgi poniżenia, niepewności, bólu. Jak łatwo się domyślić, linie ich losów się przetną. Zamknięci w samotnościach (jak inna bohaterka - mniszka, której świat "złożony był tylko i wyłącznie ze słów"), on - zaprzyjaźniony jedynie z komputerem, ona - bojąca się namiętności i w swoim śpiewie, i w życiu, będą musieli z tego zamknięcia wyjść, przejść bolesne próby, nauczyć poświęcenia dla drugiego człowieka. By zasłużyć na miłość.

***

"Byłem w TYM pogrążony, nieomal od samego urodzenia. Odkąd znużyłem się wysiłkiem i zacząłem traktować każdego człowieka jako coś oczywistego. Odkąd przestałem próbować wynaleźć specjalny język, i nowe nazwy dla wszystkiego. (...) Kiedy zrobiłem coś, aby się obronić przed cierpieniem drugiego człowieka. Przed drugim człowiekiem. Odkąd nie zgodziłem się na okaleczenie: mieć wyrwane powieki, widzieć wszystko"... Nie da się naprawdę tworzyć bez miłości? To ona daje nam nowe języki? Zapominając o współczuciu, godzimy się na śmierć? Pomnażamy zło?

Blaszany labirynt bólu... W berlińskim Muzeum Żydowskim znajduje się niezwykła instalacja Menache Kadishmana "Spadłe liście". Opadłe z Drzewa Życia - tysiące twarzy, wykonanych z grubej pordzewiałej blachy, zaścielają drogę, którą mamy przejść. Z początku idziemy powoli, skrępowani, wstydząc się następowania, deptania, bojąc pomnażanego echem chrzęstu. Ale metalicznego dźwięku nie da się uniknąć. W końcu biegniemy - obojętni, ścigani piekielnym hałasem. Niekończącym się krzykiem.

Dawid Grosman, "Patrz pod: Miłość", przełożyła Magdalena Sommer, Świat Książki,

Warszawa 2008

Dawid Grosman, "Kto ze mną pobiegnie", przełożył Leszek Kwiatkowski, wyd. II,

Wydawnictwo W.A.B.,

Warszawa 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1971 r. Krytyk literacki, pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, sekretarz Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, wieloletni redaktor „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „Miłosz. Biografia” (Wydawnictwo Znak,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2009