Szaleniec czy terrorysta?

Norwescy psychiatrzy sądowi uznali, że Anders Breivik jest chory psychicznie. Najwyraźniej definicja szaleństwa wymaga we współczesnym świecie pewnej korekty.

06.12.2011

Czyta się kilka minut

Kiedy w lipcu tego roku 32-letni Norweg Anders Behring Breivik zamordował z zimną krwią prawie 80 osób - większość z nich zabijając osobiście, twarzą w twarz, na wysepce Ut?ya (kilka ofiar zginęło w eksplozji bomby, którą Breivik podłożył w dzielnicy rządowej w Oslo) - chyba wszyscy, nie tylko w Norwegii, zadawali sobie jedno pytanie: dlaczego?

Odpowiedź udzielona przez samego Breivika - który twierdził, że chciał w ten sposób uratować Norwegię i Europę od zagłady, jaką jego zdaniem niesie wielokulturowość - była oczywiście nie do przyjęcia. Już wtedy pojawiały się głosy, że morderca - czy też: skrajnie prawicowy terrorysta, jak pisało wtedy wielu - musi być szalony. Teraz odpowiedzi udzielili norwescy psychiatrzy: w minionym tygodniu do norweskiego sądu trafiło orzeczenie biegłych sądowych. Po wielu godzinach spędzonych na rozmowach z Breivikiem uznali oni, że zabójca z Ut?ya cierpi na schizofrenię paranoidalną.

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że słysząc o tym, norweska opinia publiczna przeżyła powtórny szok. Oznacza to bowiem, że jeśli opinia biegłych zostanie zaakceptowana przez sąd - a prawdopodobnie tak właśnie się stanie - wówczas Breivik nie będzie mieć procesu i nie trafi do więzienia, ale do szpitala psychiatrycznego, z którego po kilku latach może nawet wyjść na wolność.

Najzabawniejszy w tej sprawie - o ile może tu w ogóle coś być zabawne - jest fakt, że opinią biegłych zbulwersowany jest nawet sam morderca, który wcale nie czuje się niepoczytalny. Ale zdumieni są również koledzy norweskich biegłych po fachu. Na przykład znany fiński psychiatra Hannu Lauerma zwraca uwagę, że zdecydowana większość osób cierpiących na schizofrenię paranoidalną jest łagodna i bierna. Zwykle też choroba rozpoznawana jest we wczesnym wieku, a nie po trzydziestce, jak w przypadku Breivika. Dalej, schizofrenicy zwykle mają też kłopot z długoterminowymi - rzec można: strategicznymi - planami, podczas gdy morderca z Oslo i Ut?ya przygotowywał się metodycznie do swojej zbrodni przez całe lata, zarówno od strony techniczno-logistycznej, jak też, nazwijmy to, ideologicznej.

"Można powiedzieć, że przypadek Breivika jest niezwykle rzadki. Zaplanowane masakry tego rodzaju rzadko są popełniane przez schizofreników. Byłoby to bardzo nietypowe dla schizofrenika paranoidalnego" - mówił doktor Lauerma, który jako dyrektor szpitala psychiatrycznego dla więźniów musiał w swoim zawodowym życiu poznać wiele dziwnych przypadków.

Jakkolwiek Lauerma sformułował swoje zastrzeżenia niejako zaocznie - i choć trudno ferować wyroki bez takiej możliwości, jaką mieli norwescy biegli, czyli osobistej rozmowy z mordercą - to jednak powstaje wrażenie, że czasem ogrom zbrodni przerasta po prostu zwykłą zdolność pojmowania. Że niemożliwym wydaje się zaakceptowanie faktu, iż zdrowa osoba mogła zrobić coś tak potwornego. Że jest to coś, w co nie chce się wierzyć. Przy oczywistym zachowaniu proporcji, nasuwa się jednak porównanie ze zbrodniami nazistów: informacje o ich masowych zbrodniach, o obozach gdzieś na wschodzie Europy, długo były odrzucane przez Zachód właśnie dlatego, że było to coś niepojętego; niemożliwym wydawało się, aby ktoś był zdolny do zaplanowania i przeprowadzenia czegoś tak nieludzkiego. Nawet same ofiary niemal do końca nie wierzyły w to, co ich czeka. "Nie mogą zabić nas wszystkich" - mówili Żydzi w transportach do obozów zagłady. - "To nie miałoby sensu".

A jednak mordercy sens ten dostrzegali - podobnie jak Breivik jest przekonany o sensie swojej zbrodni. Dla niego jest ona niezwykle logiczną i spójną konsekwencją analizy poglądów, które przyjął. Wiedział, co robi. Wiedział, jakie są skutki. Wiedział, że strzelanie do ludzi oznacza ich śmierć, która jest nieodwracalna.

Przy okazji jego procesu, który być może zastąpi teraz jedna jedyna rozprawa, podczas której sąd skieruje go na leczenie zamknięte, warto pamiętać, że podobne poglądy podzielają tysiące innych młodych ludzi - jak wielka jest skala zjawiska, pokazały choćby analizy skandynawskich forów internetowych, w których Breivik mógł czuć się jak ryba w wodzie. Większość z forumowiczów ogranicza się do dawania upustu swym poglądom w internecie; część wykazuje skłonność do przemocy. Zresztą takich ludzi spotkać można nie tylko w Skandynawii.

Czy oni wszyscy są niepoczytalni? Czy niepoczytalni są również terroryści, zdecydowani zabić jak najwięcej ludzi, a często także siebie? Czy niepoczytalni są wszyscy ci, którzy planują zbrodnie przerastające nasze pojmowanie? Jeśli tak, to być może we współczesnym świecie definicja szaleństwa wymaga pewnej korekty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2011