Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Piątkowe raporty trzynastu językowych grup roboczych, które obradowały od wtorku do czwartku, pozwalają wczuć się w atmosferę panującą podczas Synodu o rodzinie. W tym tygodniu grupy koncentrowały się na pierwszej z trzech części wyjściowego „Instrumentum laboris”, opisującej stan rzeczywisty rodziny (w drugim tygodniu mowa będzie o religijnej wizji rodziny, zaś w ostatnim – jak ideał urzeczywistniać). Delegaci podzielili się na grupy dyskutujące po francusku, angielsku, włosku, hiszpańsku i niemiecku.
Niektórzy uczestnicy synodu przyznają, że są zagubieni i niepewni, czego się od nich oczekuje i jak mają pracować. Jedni narzekali na teologiczną jakość dokumentu wyjściowego i brak jasności, kto ma być jego odbiorcą. Papież? Biskupi? Wszyscy wierni? Inni chwalili sposób pracy: na forum mają miejsce jedynie trzyminutowe wystąpienia, za to więcej czasu pozostaje na rozmowy w grupach. Australijski arcybiskup Mark Coleridge ujawnił jednak na swoim blogu, iż jeden z biskupów nazwał ten sposób dyskusji obserwowaniem popcornu: każde ziarno strzela w inną stronę.
WIĘCEJ O SYNODZIE BISKUPÓW NA NASZEJ SPECJALNJE PODSTRONIE:
- W związku z trwającym Synodem jedni pytają z nadzieją, inni z niepokojem: czy stoimy u progu największej od Soboru Watykańskiego II rewolucji w katolicyzmie?
Są tacy, którym podoba się metodologia „Instrumentum laboris”, streszczająca się w podejściu: dostrzec – ocenić – działać. Grupa anglojęzyczna, pod przewodnictwem kard. Vincenta Nicholsa, martwi się jednak, że analiza przeprowadzona przez Synod stanie się zbyt socjologiczna. Z perspektywy wiary można zwrócić uwagę na to, co przez dominującą kulturę przeoczone, czyli na różne przejawy marginalizacji, ubóstwo ekonomiczne, społeczne i duchowe. Delegaci z tej grupy zauważali, że biblijny język może okazać się bliższy codziennemu doświadczeniu rodzin.
Jednak o jakiej rodzinie mówimy? Jedni sugerują, by pisać o „naszych rodzinach” lub „rodzinach”, by brzmiało konkretnie. Inni zastanawiają się, czy nie lepiej skupić się na rodzinach katolickich. Słychać także krytykę dokumentu roboczego za zbyt negatywną wizję sytuacji rodzin i podkreślanie problemów. Powinniśmy pokazać naszą wiarę i zaufanie do rodzin, a unikać wykluczania niektórych spośród nich, bo wszystkie uczestniczą w misji Kościoła – podkreśla jedna z grup francuskojęzycznych. Biskupi zauważają, że trzeba wyjaśnić, czym jest Dobra Nowina o rodzinie, nie skupiając się tak bardzo na kryzysie, a bardziej na „cieniach i blaskach”.
W wielu grupach zauważano, że problemy, na których dokument się koncentruje, są zbyt zachodnie. Delegaci widzą potrzebę sięgnięcia po bardziej globalny język. Wspominano o wsparciu rodzin z Bliskiego Wschodu. Mówiono też o specjalnych wyzwaniach stojących przed związkami, w których żyją osoby niepełnosprawne, oraz pogrążonych w ubóstwie. Uwadze francuskojęzycznych delegatów nie umknęła problematyka gender: była mowa o ideologicznym charakterze tej teorii, narzucanej przez międzynarodowe organizacje, oraz że jest ona absolutyzowana i prowadzi do zaprzeczenia relacji między tożsamością seksualną a ciałem. Zauważono też, że choć roboczy dokument koncentruje się na roli kobiety w rodzinie, to zbyt mało mówi o roli mężczyzny.
Aspekt społeczny i problemy takie, jak dostępność mieszkań, bezrobocie, migracje, nadużywanie narkotyków i koszt wychowania dzieci, zostały wypunktowane przez praktycznie wszystkie grupy.
Pojawiły się też uwagi o języku ostatecznego dokumentu. Delegaci chcą, by był prosty i zrozumiały. By widać w nim było, że biskupi wsłuchali się w głos ludzi. By było jasne, że są otwarci na dialog ze współczesnością.
Byli też jednak tacy, którzy podkreślali, że komitet redakcyjny musi uzgodnić tekst z Magisterium. Jeszcze inni mieli nadzieję, że między komitetem redakcyjnym a grupami będzie miał miejsce żywy dialog. Widzieli w tym wyzwanie dla synodalności i jedności. Najważniejsza w tym kontekście okazała się spekulacja, że Synod sam przygotuje i ogłosi dokument końcowy. Coś podobnego nie zdarzyło się od czasu synodu w 1971 r., ale w piątek filipiński kardynał Luis Antonio Tagle przyznał, że jest to możliwe. Fakt, iż to papieże podsumowywali synody, prowokował zarzuty, że synod nie realizuje kolegialności. ©