Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed nami Tydzień: Wielki - bo Święty.
Wielki czyją świętością???
Liturgia będzie nas prowadzić przez kolejne dni tego Tygodnia i konfrontować z kolejnymi jego bohaterami: w Wielki Poniedziałek po raz pierwszy spotkamy Judasza. Ewangelia pokaże go jako kłamcę i złodzieja, który - właśnie dlatego, że systematycznie okrada Chrystusa i apostołów - nie rozumie najprostszych gestów życzliwości i hojności, które poprzedzają Jezusowy pogrzeb (por. J 12, 6).
W Wielki Wtorek usłyszymy w Ewangelii zapowiedź upadku Piotra - tak ostro kontrastującą z jego pewnością siebie ("Życie moje oddam za Ciebie!").
W Wielką Środę - znowu Judasz, ale teraz już nie jako złodziej, ale jako zdrajca - zdecydowany, zatwardziały: nie zatrzyma go nawet dekonspiracja przez Jezusa przy stole Ostatniej Wieczerzy (Mt 26, 25: "Tak jest, Ty") - nie wystarczy, by go nawrócić.
W Wielki Czwartek - ponownie Piotr: ponownie nierozumiejący Chrystusa-Sługi, gdy Ten chce mu umyć nogi, a potem śpiący - wraz z pozostałymi uczniami - w Ogrojcu, mimo próśb Jezusa, aby z Nim czuwać. Krótko. Jedną godzinę! (Mt 26, 40).
Potem Wielki Piątek - z Janową wersją Pasji, w której na krzyżowej drodze Chrystus pozostaje absolutnie sam: nie ma przy Nim nikogo - nawet Szymona z Cyreny! Dopiero na Golgocie - obok Maryi i grupy wiernych kobiet - odnajduje się Jan. W sam raz, by usłyszeć Jezusowy Testament...
Stanowczo, Wielki Tydzień nie jest wielki naszą świętością. Nikt z nas nie dodaje mu wielkości. Rozpoznając się w Judaszu, w Piotrze i w Janie, i w pozostałych Dziewięciu - widzimy jedynie małość. Mniejszą niż kiedykolwiek. Najmniejszą! Wręcz nieoczekiwaną...
Czy to oznacza, że świętość nie jest dla nas?
Nie! Ale oznacza to, że świętość nie jest owocem naszego heroizmu. Jest ona u korzenia ŁASKĄ - darem, darmo danym przez Tego, który jedyny jest Święty. Darem danym i zadanym nam w naszej słabości. Grzesznym. Wtedy, gdy jeszcze byliśmy grzesznikami. Bez żadnej naszej zasługi.