Strzelisty akt kapitulacji

Reżyser przyznaje się z wdziękiem i bez bicia, że jest przypadkiem nieuleczalnym: w dalszym ciągu hołduje przekonaniu, iż kobieta jest stworzeniem z innego świata. I żadna polityczna poprawność tego nie zmieni.

04.11.2013

Czyta się kilka minut

Emmanuelle Seigner i Mathieu Amalric / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Emmanuelle Seigner i Mathieu Amalric / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

„Uderz, droga pani, i ulecz jego serce!” – śpiewał przed prawie półwieczem zmarły niedawno Lou Reed w piosence „Venus in Furs”, inspirowanej słynną książką Leopolda von Sachera-Masocha. Sięgnął po nią również Roman Polański za pośrednictwem popularnej sztuki Davida Ivesa pod tym samym tytułem. Przeniesienie sadomasochistycznej gry między mężczyzną a kobietą na grunt relacji między reżyserem i jego aktorką miało zamienić film Polańskiego w swoistą psychodramę, w spowiedź starego grzesznika, a zarazem pikantną grę z widzem. Dostajemy jednak przede wszystkim wybornie zagraną i sfilmowaną komedię bulwarową, utwierdzającą w stereotypowych przekonaniach, że „baby są jakieś inne” i tak naprawdę to one rządzą światem.

Twórca „Dziecka Rosemary” wysyła do nas liczne sygnały wskazujące na wyjątkowo osobisty charakter swego najnowszego filmu. Bohaterem jest Thomas – reżyser teatralny szukający aktorki do głównej roli w spektaklu według powieści XIX-wiecznego libertyna. Zjawienie się na castingu Vandy uruchamia erotyczną machinę, która nie przestanie iskrzyć aż do końca. Próby z tekstem Sachera-Masocha nakręcają dwuznaczną i coraz bardziej dynamiczną relację między twórcą spektaklu (a zarazem odtwórcą głównej roli męskiej) i jego aktorką. Polański nie próbuje przy tym ukrywać, jak bliska jest mu postać Thomasa Novachka, nie tylko z racji wykonywanej profesji i swojsko brzmiącego nazwiska. Polański obsadził w tej roli francuskiego aktora Mathieu Amalrica, w którym łatwo dopatrzyć się młodszej wersji jego samego. W dodatku rolę Vandy powierzył swojej obecnej żonie Emmanuelle Seigner, która dotychczas grywała u męża (we „Franticu”, „Gorzkich godach” i „Dziewiątych wrotach”) rozmaite warianty kobiety fatalnej. Znawcy twórczości polsko-francuskiego reżysera odnajdą także porozrzucane tu i ówdzie autocytaty, jak choćby nawiązanie do „Matni” czy „Lokatora”, kiedy Vanda przebiera Thomasa w damskie ciuszki, by ostatecznie zdegradować jego męskość.

Bo o tym właśnie – o kobiecej sile fatalnej – opowiada film Polańskiego. Jak większość bohaterek tego reżysera, również Vanda jest istotą tajemniczą, zaskakującą wraz z każdą minutą znajomości; pozornie tylko słabszą. Postrzegana zrazu jako wulgarna aktoreczka z teatru „Pisuar”, z czasem przybiera coraz bardziej intrygujące wcielenia: wrażliwej artystki, przenikliwej obserwatorki męskich słabości, wreszcie archetypicznej dominy, czyniącej z mężczyzny ni mniej, ni więcej, tylko żałosnego zakładnika własnego fallusa. Seigner brawurowo wygrywa kolejne przemiany Vandy, kolejne role, w których próbuje ją obsadzić reżyser Novachek. I reżyser Polański. „Co wiesz o mojej naturze? To tylko twoje wyobrażenia” – słyszymy w pewnym momencie. To samo chciałoby się wykrzyczeć twórcy filmu, nie uciekając się bynajmniej do prostych rymowanek z jego życiem prywatnym. Będący obecnie w znakomitej kondycji reżyser bardzo ostrożnie bowiem rozprawia się z dawnym Polańskim – uznawanym za mizogina, podglądacza i fetyszystę. Ma z pewnością więcej dystansu i pokory, ale w dalszym ciągu hołduje przekonaniu, iż kobieta jest stworzeniem z innego świata – przybywa z mrocznego porządku natury i żadna polityczna poprawność tego nie zmieni. Dlatego też ów hołd złożony kobiecości, ów akt poddaństwa w stylu „uderz, droga pani!” – wybrzmiewa w „Wenus w futrze” cokolwiek dwuznacznie.

I z tym już, niestety, trzeba się pogodzić: kobieta u Polańskiego nigdy nie będzie istotą w pełni podmiotową, zawsze będzie męskim fantazmatem: zwiewną muzą, wiodącą do zguby femme fatale, prowokacyjną kobietą-dzieckiem, zbrukaną „kobietą czystą”, matecznikiem ciemnych mocy... I nieważne, jakie miejsce zajmuje w układzie sił: ofiary czy dominującej bogini, w futrze lub bez – jako że role te u Polańskiego łatwo ulegają odwróceniu i zawsze są li tylko męską projekcją. W ostatnim filmie twórca „Gorzkich godów” ubrał te fantazje w dowcipny cudzysłów i autobiograficzne aluzje. Dostrzegam w tym przede wszystkim strzelisty akt kapitulacji reżysera. Polański przyznaje się z wdziękiem i bez bicia, że jest przypadkiem nieuleczalnym, bo nie jest w stanie przemyśleć kobiety (a tym samym również mężczyzny) inaczej, jak tylko w kategoriach władzy, dominacji, odwiecznej dialektyki pana i niewolnika. A jest to, jak wiadomo, obsesyjny wątek całej jego twórczości, określający całokształt międzyludzkich relacji, szczególnie jednak jaskrawy na gruncie tak zwanej walki płci. Dlatego też nazywanie „Wenus w futrze” filmem feministycznym – jak wyraziła się o nim sama Emmanuelle Seigner – wydaje się nieporozumieniem. Co zresztą reżyser osobiście zdążył już przypieczętować swoimi wypowiedziami o fundamentalnej nierówności między płciami i nieszczęściach, jakie przyniosło światu seksualne wyzwolenie kobiet.  

„WENUS W FUTRZE” – reż. Roman Polański, scen. Roman Polański i David Ives na podst. własnej sztuki, zdj. Paweł Edelman, muz. Alexandre Desplat, wyst. Emmanuelle Seigner, Mathieu Amalric. Prod. Francja/Polska 2013. Dystryb. Monolith. W kinach od 8 listopada.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2013