Świat nieprzezroczysty

Roman Polański nie ma złudzeń: trudno wyjść z matni, które budujemy we własnych głowach.

23.02.2010

Czyta się kilka minut

Ewan McGregor w  lmie Romana Polanskiego „Autor widmo” / fot. FORUM FILM POLAND /
Ewan McGregor w  lmie Romana Polanskiego „Autor widmo” / fot. FORUM FILM POLAND /

Życie i kino lubią dopełniać się nawzajem, czasem w bardzo ironiczny sposób. Splot okoliczności zewnętrznych (ciągle niepewny los Polańskiego w sprawie o seks z nieletnią) z marketingowego punktu widzenia na pewno przysłuży się filmowi w nie mniejszym stopniu niż Srebrny Niedźwiedź na berlińskim festiwalu. Trudno też opędzić się od skojarzeń obecnej sytuacji reżysera przebywającego w areszcie domowym z historią brytyjskiego ekspremiera, który staje się zakładnikiem luksusowej willi na amerykańskiej wyspie, kiedy to trybunał w Hadze oskarża go o zbrodnie wojenne.

Kręcony w Europie, za europejskie pieniądze i z udziałem europejskich twórców film "Autor widmo" może wyglądać jak odwet brany na Ameryce. Zwłaszcza że w rolach głównych obsadza Polański nie byle jakich aktorów: wielki biznes, demokratycznie wybrany aparat państwowy i służby specjalne zaprzyjaźnionego mocarstwa. Wszyscy funkcjonują w systemie brudnych naczyń połączonych. Jednak przenosząc na ekran powieść Roberta Harrisa o pisarzu, któremu zlecono napisanie ­incognito autobiografii skompromitowanego premiera, twórca "Matni" wznosi się ponad prywatny resentyment. Film można odczytywać niczym antologię starych i nowych obsesji reżysera, ale broni się on i bez tego.

Najpierw to, co najbardziej oczywiste: film Polańskiego wyrasta z fundamentalnego braku zaufania do współczesnej polityki jako fikcji oderwanej od życia na wielu poziomach. Nie tylko dlatego, że główni bohaterowie żyją w nafaszerowanych technologią, strzeżonych enklawach, nie mając nic wspólnego z prawdziwym życiem. O wiele bardziej niebezpieczne jest to, że potajemnie, pod sztandarami walki z terroryzmem, w imię "zasad bezpieczeństwa", funkcjonuje inny, podziemny front, na którym gwałcone są zasady praworządności. Za sprawą takiej właśnie widmowej polityki mamy wrażenie, jakbyśmy żyli w świecie coraz bardziej nieprzezroczystym.

Rozwój technologii z jednej strony zrewolucjonizował przepływ informacji i ulepszył narzędzia kontroli, spotęgował jednak wrażenie uczestnictwa w matriksie, w którym zatarły się granice między rzeczywistością a jej medialną kreacją. Najdobitniej ujawnia się to właśnie na szczytach władzy, które stały się sceną funkcjonującą przede wszystkim na użytek mediów, podczas gdy za jej kulisami rozgrywają się­ różnego rodzaju nieczyste gry. Ów teatralny aspekt polityki najwyraźniej reprezentuje w filmie sam Adam Lang, polityk o wejrzeniu amanta (albo agenta 007 - wszak gra go sam Pierce Brosnan), który zanim trafił na listy wyborcze, oddawał się z pasją aktorstwu. Teraz jako były premier nie potrafi nawet bronić się własnym głosem i wynajętemu skrybie zleca napisanie oświadczenia dla mediów, podobnie jak spreparowanie poczytnej, ale mocno wyretuszowanej autobiografii, która zdejmie zeń odium odpowiedzialności za podjęte niegdyś decyzje. Polański nie ma złudzeń: demokratycznie ustanowiona władza bywa ufundowana na kłamstwie, intrydze, na wielopiętrowej maskaradzie.

W "Autorze widmie" niewiara w urządzenie dzisiejszego świata pociąga za sobą jeszcze bardziej pesymistyczny trop - raczej egzystencjalny i kafkowski niż polityczny, przez co bardziej interesujący w kontekście całej twórczości Polańskiego. W tej opowieści schodzi na dalszy plan lawirujący, skazany na banicję premier, a nasza uwaga skupia się na postaci pisarza, która wyraźnie przerasta sensacyjno--polityczną intrygę.

Bezimienny autor to typowy człowiek bez właściwości, niemal antybohater, "murzyn" do wynajęcia. Jego postawa zrazu wydaje się w scenariuszu niespójna: ma przyzwoicie wykonać zadanie, za które otrzyma 250 tysięcy dolarów, jednak uporczywie podąża śladem swojego zmarłego poprzednika. Gdyby bohater był na przykład dziennikarzem idealistą, bezwzględnie dążącym do prawdy, czy łaknącym dreszczyku emocji domorosłym detektywem, jego ryzykancka postawa i nadmierna skłonność do zwierzeń miałyby swoje proste uzasadnienie. Tymczasem wynajętemu autorowi niespecjalnie zależy na rzetelnej biografii ekspremiera: rozszyfrowuje kolejne znaki, wypełnia kolejne białe plamy, po czym w finale jednym brawurowym gestem przekreśla wszystko. W imię moralnej albo intelektualnej wyższości? Teraz, kiedy znając prawdę, może wreszcie wyjść z cienia, być kimś - z własnym nazwiskiem, z własnymi dokonaniami? Ów fatalizm i rezygnacja, jakie przynosi zakończenie filmu (bo nawet odkrycie prawdy nic nie może zmienić), wypełniają cały film Polańskiego. Czujemy je w pochmurnych zdjęciach Pawła Edelmana, przypominających swym zimnym klimatem płótna Andrew Wyetha. Odnajdujemy w "śmiercionośnych" detalach - kiedy bohater coraz bardziej utożsamia się ze swym nieżyjącym poprzednikiem; kiedy coraz mocniej staje się zakładnikiem posępnej wyspy; kiedy zanurza swoje ciało w wannie do złudzenia przypominającej trumnę...

Po "Pianiście", który był wyznaniem wiary w człowieka, w jego zdolność przetrwania w wymiarze nie tylko biologicznym, reżyser na powrót dzieli się z nami swoim chorobliwym pesymizmem, tak dobrze znanym z jego filmów wcześniejszych: ze "Wstrętu", "Dziecka Rosemary" czy "Chinatown". Nie ma ucieczki z pułapki, którą stworzyli nam inni ludzie. Ale jeszcze trudniej wyjść z matni, które budujemy we własnych głowach. Kiedy tytułowy autor widmo myśli, że wreszcie sam pociąga za sznurki, następuje dramatyczna przewrotka. Czy stał za nią spisek? Los? Przypadek? A może tylko własna arogancja i pycha? Polański stosując formułę rasowego thrillera pełnego pytań i niedopowiedzianych wątków, jak zwykle, chcąc nie chcąc, opowiada nam o sobie. Ile w nim z przegranego polityka uwięzionego na wyspie, ile z pisarza, któremu przez chwilę naiwnie wydało się, że przejrzał wszystkich - niechaj pozostanie kwestią otwartą.

"AUTOR WIDMO" ("The Ghost Writer") - reż. Roman Polański, scen. Robert Harris i Roman Polański na podst. powieści R. Harrisa "Ghostwriter", zdj. Paweł Edelman, muz. Alexandre Desplat, wyst. Ewan McGregor, Pierce Brosnan, Olivia Williams, Kim Cattrall, Timothy Hutton, Tom Wilkinson i inni. Prod. Francja/Niemcy/Wielka Brytania 2010. Dystryb. Forum Film Poland.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2010