Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Brakowało tylko soundtracku Ludwiga van, no ale przecież zawsze zostaje Zenek. Oszalałem. Widziały gały, co brały. To było coś, zaiste. Tym czymś był palec. Trzeci, ale wielce wskazujący na zachodzące procesy. Widziały gały, co brały. Władza palcem pokazuje, gdzie nas ma.
Nie lekceważmy intelektualnego zaplecza partii rządzącej, happening posłanki Lichockiej nie wziął się z niczego, nie wyskoczył z głowy Zeusa czy innej Ateny, rządząca partia syci się kulturą, ona czyta, ona pisze, ona się delektuje, zwłaszcza klasyką i Cashem w San Quentin, ona kulturę krzewi i ma ją w małym palcu nomen omen. Jako inspirację dla performansu Lichockiej słusznie wskazywano cykl pocztówek Ai Weiweia jakże trafnie zatytułowany „Dłoń artysty”, ale tropy wiodą także do równie istotnej, bardziej swojskiej figury gombrowiczowskiego „palica”, wielce znaczącego, ujawniającego podszewkę rzeczywistości, zrywającego welon złudzeń. Palec nabrzmiewa znaczeniami. Nie licuje, ale tym lepiej. Prześledźmy sekwencję brzemiennych w skutki wiekopomnych wydarzeń, wykonajmy interpretacyjny manicure.
Było głosowanie, więc przegłosowali opozycję. Parlament, więc gadają. Posłanka – kto ją posłał? Wygłosiła tryumfalne przemówienie – to są zawsze emocje, one buzują – a następnie otrzymała nagrodę w postaci oklasków prezesa. I teraz najważniejsze: uskrzydlona i z lekka oszołomiona posłanka Lichocka schodzi z mównicy (kiedyś trzeba zejść), aby po drodze na należne jej miejsce w sejmowych ławach w nagrodę otrzymać... pocałunek prezesa. Konkretnie pocałunek otrzymuje dłoń posłanki – tak, tak, ta właśnie, prawa dłoń, która kilka sekund później przejdzie do historii.
Prezes Kaczyński nie powinien całować kobiet w dłoń, gdyż one wtedy od razu tracą rozum. Pocałował dłoń Beaty Szydło – pokazała pazurki, pocałował dłoń Joanny Lichockiej – wysunął się palec. Dobrze, że jeszcze nie mamy w Polsce tradycji całowania męskich dłoni, bo nie chciałbym widzieć, co się stanie po tym, gdy prezes pocałuje dłoń Ryszarda Terleckiego. Dante wymięka.
Następne posiedzenie gabinetu Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich rozpocznie się pozowaniem do uroczystego zdjęcia z gremialnie obnażonymi trzecimi palcami sług narodu. Zdjęcie powinno obowiązkowo zawisnąć w każdym urzędzie, komisariacie, szpitalu – zwłaszcza onkologicznym. ©